42. Tortury

11.1K 621 17
                                    

Usłyszałam kroki i poderwałam się na równe nogi. W lochu zapanował znowu niewyobrażalny chłód, tak silny, że z ust wydobywała się para.

- Raz... dwa... trzy... - Głos mężczyzny był obleśny przez co przeszły mnie ciarki.

- Andromeda... wypadasz TY! - Dodał wesoło i zaczął otwierać drzwi od naszej ''klatki''.

- NIE! - Wykrzyczałam.- Weź mnie... - Dodałam błagalnie, ona już więcej nie mogła znieść. 

Mężczyzna o złowrogich czarnych oczach popatrzył na mnie zaciekawiony, może spodziewał się, że prędzej będę się chować niż wystawiać w jego łapska. Mama już dawno opadła z sił i spała teraz na ramieniu Elanore. Mężczyzna zaśmiał się ale nie powiedział nic kiedy wyszarpał mnie z lochu i zaczął ciągnąć po ziemi za włosy.

- Widzę, że odważna jesteś... zobaczymy jak długo. 

Szarpałam się co powodowało jeszcze większy ból więc w końcu przestałam, nie miałam jak się wyrwać a zadawać sobie samej ból było bez sensu. Wielkolud złapał mnie za ramiona i rzucił na krzesło, upadek był bolesny ale nie dałam po sobie poznać. Przywiązał mnie do krzesła i uśmiechnął się.

- W końcu świeże mięsko. - Dodał i wciągnął mój zapach w swoje nozdrza. 

Nie wiedziałam co mnie czeka ale byłam pewna, że łaskotki to nie będą. Zacisnęłam mocniej zęby kiedy mężczyzna zagasił na mnie papierosa - jak mniemałam to był początek. W głowie cały czas miałam głos matki - nie wiedziałam dlaczego, mówiła bym nie krzyczała bo będzie gorzej.

Sala tortur wyglądała jak reszta lochu - zimna, ciemna, wszędzie ściany z kamienia i betonowa podłoga. Ale to co przyprawiło mnie o ciarki to narzędzia tortur - były wszędzie, na stolikach, na podłodze, na ścianie. W tej sali tortur było wszystko - noże, gwoździe, obcęgi, jakieś łoże obłożone szpikulcami i inne niezidentyfikowane przez mnie przedmioty. Sam widok tego sprawiał, że człowiek miał ochotę uciekać.

Wielkolud podszedł i spojrzał na mnie obleśnie, wiedziałam, że mój ból sprawia mu chorą przyjemność. Przystawił miskę z woda do mojej twarzy a później zatopił moją głowę w niej. Czułam po chwili, że tracę zapasy tlenu - wypuściłam powietrze ale nie mogłam zaczerpnąć świeżej porcji powietrza więc automatycznie zaczęłam się wierzgać, próbowałam wyciągnąć głowę z miski by nie utonąć ale napastnik skutecznie mi to uniemożliwiał. Traciłam siły i czułam, że zemdleje i dopiero wtedy pozwolił mi podnieść głowę, powietrze dostające się do moich płuc sprawiło mi ból. 

Nie wiem ile razy mnie podtapiał ale dla mnie trwało to wieczność. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak czuję się osoba, która się topi - to było okropne uczucie, tak bardzo chciałam zaczerpnąć powietrza ale nie mogłam. W takim momencie nie dało się myśleć logicznie, wtedy ciało reagowało samoistnie próbując się ratować. 

Nie wiedziała  przez chwilę co się dzieję bo próbowałam unormować oddech, jednak zanim doszłam do siebie sadysta zdjął moje buty i na gołe stopy wylał wrzątek - krzyknęłam głośno a on się uśmiechnął. 

Chory psychopata! 

Zacisnęłam zęby i starałam się nie dawać mu satysfakcji ale było to niemalże nie możliwe kiedy poczułam jak szarpię mnie za paznokieć, ból był okropny. Otworzyłam oczy i zobaczyłam małego chłopca przed mną - duch dziecka. Patrzył na mnie i szlochał, później podszedł do mężczyzny i przyglądał się jego praktykom - był przerażony.

- Przestań tatusiu! - Krzyczało dziecko ale mężczyzna go nie słuchał. 

Otworzyłam szerzej oczy, ten człowiek kiedykolwiek miał dziecko?! Czy człowiek który posiadał dziecko może być tak okrutny? A może sam zabił swojego syna? 

ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz