Epilog - część 2

13K 465 35
                                    

- A więc Lano, ile już tak podróżujecie? - Zapytał podejrzliwie Oliver na co szturchnęłam go nogą tak by nikt inny tego nie widział. 

Lana - nasza córka, wraz z Milanem i resztą właśnie jedli posiłek w naszej jadalni i jak nigdy mogłam wyczuć poruszenie wśród duchów. Zaczęli się zbierać i okrążać nowo przybyłych. Starałam się zachować spokój ale było ciężko kiedy kilkadziesiąt duchów szeptało i szurało nogami po sali. Najgorszy był wiezień, który miał przywiązane łańcuchy i widać było jak okropne tortury na nim stosowano - mimo wszystko takie duchy widziałam najrzadziej i zawsze przyprawiały mnie o gęsią skórkę. 

- Staraj się ich wyciszyć... - Powiedziała nagle Lana. - Zawsze są pobudzone kiedy wyczują ''podróżników''. - Dodała jakby chciała wytłumaczyć mi coś co było oczywiste. 

No tak, mogłam przywyknąć, że podróże w czasie to tylko płotka przy tym co widziałam. No bo jak mogłam wytłumaczyć, że trzy lata temu do naszego świata trafił mój sobowtór - no nie całkiem taki sam - Freya była wojowniczką a walczyła lepiej niż nie jeden nasz strażnik. Naprawdę rzucała nimi jak kukłami i wcale nie musiała używać do tego magii. W jej świecie losy potoczyły się inaczej więc i przyszłość była inna - naprawdę miałam łatwo w porównaniu do niej. Od tamtej pory czasami witamy nowych podróżników jednak z dystansem bo nie znamy ich. Jeśli chodzi o Milesa i Lanę niestety będziemy musieli wymazać sobie pamięć po tym jak będą mieli zamiar wrócić do swoich czasów - żeby nic nie zmienić, inaczej działa podróż między światami, choć ciężko to wytłumaczyć. 

- Wyciszyć? Też ich widzisz? - Zapytałam zdziwiona. 

- Od zawsze. - Odpowiedziała i wzięła kolejny kęs kurczaka. Przyglądałam się jej i była podobna do mnie jednak oczy czarne jak węgiel odziedziczyła po Olim. To było dziwne uczucie, jednocześnie siedzieć z nią przy jednym stole a z drugiej strony trzymać ją pod sercem. 

Jej ciuchy, nie były takie jakie my musiałyśmy nosić, nosiła skórzane spodnie, przylegające. Do spodni miała również czarny gorset - nigdy nie widziałam by ktoś nosił gorset do spodni więc zaciekawiło to mnie. 

- Skóra minimalizuje obrażenia. - Wyjaśniła jakby czytając mi w myślach. - Nie zmieniam się do końca więc łatwiej mnie zranić. - Dodała po chwili. 

- Lana! Nie możemy tak wszystkiego paplać! - Zganił ją Miles a ja zachichotałam.

Zajęta swoimi dziećmi nie słyszałam w ogóle Anny, która bombardowała swoje dzieci pytaniami i kiedy usłyszałam co mówi myślałam, że umrę ze śmiechu.

- Ojciec się zmienił czy dalej jest taki głupi? Dalej łazi pić i dostaje po łbie czy już zmądrzał? Jezu ... mam nadzieje, że tak całe życie nie będzie bo oszaleje chyba... - Buzia jej się nie zamykała i paplała jak zawsze wszystko to co myślała.

Astrid i Adiel przyglądali jej się w szoku i nawet nie zdołali wydusić jednego słowa bo ta po prostu dostała ślinotoku. 

- Anno? - Zapytał cicho Hayden na co Anna wrzasnęła.

- Cicho! Z dziećmi rozmawiam! - Wzięła oddech i kontynuowała swoją wypowiedź, która raczej nie miała końca. 

- Co to były za stwory z którymi walczyliście? - Zapytał Oliver.

- Duszo-żercy, ci akurat byli w swojej postaci ale zwykle żywią się na ludziach. Opętują ich tak, że nikt nie wie. Często mieszają w głowie a kiedy ciało jest zbyt słabe szukają innego żywiciela. - Odpowiedział Miles poważnie i przerwał na chwilę posiłek. - Jest ich ostatnio coraz więcej. - Dodał i przetarł dłonią swój kark. 

Oliver przytaknął na jego słowa, chyba zaczął ufać w to co mówili. Nie mogłam w to uwierzyć, im wierzył a mi nie chciał nigdy w nic uwierzyć. 

ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz