Po śniadaniu Oliver postanowił zabrać mnie do rodziców pod pretekstem kupna najlepszych produktów na obiad. W powozie cały czas opierałam się głową o Olivera, to było tak nierealne, że zastanawiałam się czy to nie sen. Jak można kogoś pokochać w tak krótkim czasie, jak mógł mi tak namieszać w głowie.
- O czym myślisz? - Zapytał w którymś momencie.
- O tym jak dużo się może zmienić w ciągu kilku dni. - Westchnęłam. - I o tym jak bardzo cię kocham.
To ostatnie wyrwało mi się choć nie miałam zamiaru mówić tego na głos. Westchnęłam i stwierdziłam, że nie ma co ukrywać moich uczuć, Oli mnie kocha.
- Kocham cię Oliverze. - Powiedziałam stanowczo i spojrzałam w jego czarne oczy.
- Ja ciebie bardziej księżniczko. - pocałował mnie w czubek głowy.
Drzwi od powozu się otworzyły i Oliver wyszedł pierwszy a zaraz za nim ja, podał mi rękę bym się nie przewróciła. Wyszłam na zewnątrz i od razu poczułam znajomy zapach, zaciągnęłam się nim jak nigdy. Nim zdarzyłam zaprotestować ''chlebek'' zaczął skakać po mnie i mojej sukni, chlebka znalazłam kilka lat wcześniej i nigdy na tak długo go nie zostawiłam. Merdał ogonem i szczekał ze szczęścia - ten pies za każdym razem skrada moje serce.
- Chlebek, siad! - Powiedziałam do brązowego małego psa przed moimi nogami.
- Nazwałaś psa chlebek? - Oliver zaśmiał się w głos.
- Ma kolor jak chleb, nie widzisz?- Powiedziałam oburzona i pogłaskałam czworonoga.
Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam rodziców na polu z Anna i kiedy pomachałam w ich stronę mama ruszyła jako pierwsza. Rzuciłyśmy się sobie w ramiona i mocno przytuliłyśmy.
- Chodźmy do domu mamo. - I wskazałam na strażników którzy nam towarzyszyli, nie chciałam przy nich rozmawiać.
Oliver rozglądał się po pomieszczeniu kiedy cała trojka mu się pokłoniła, Anna wyglądała na przerażoną.
- Proszę was choć tutaj nie bawmy się w to. - Te słowa zaskoczyły nawet mnie. - Jesteście teraz i moja rodziną, prawda? - Dodał na swoje usprawiedliwianie.
- Czyli to prawda? - odezwała się niespodziewanie Anna i dotknęła mojego znaku. - Czy on wie WSZYSTKO? - zapytała ze specjalnym naciskiem na 'wszystko'.
Spojrzałam na Olivera a on skinął głowę na znak, że mogę jej powiedzieć prawdę.
- Tak, wie wszystko... nie przeszkadza mu to. - patrzyłam w jej oczy kiedy głośno wypuściła powietrze, była to dla niej ulga.
Rodzice patrzyli po sobie kiedy nasza rozmowa zeszła na temat im nie znany. Stwierdziłam, że może coś z mojego ''znalezienia''pomoże mi rozwikłać zagadkę mojego pochodzenia.
- Mamo, czy widziałaś coś dziwnego kiedy mnie znalazłaś? - Zapytałam spontanicznie.
Mama chwilę się zastanawiała czy coś powiedzieć aż Oli powiedział jej by nie obawiała się niczego i wtedy wydusiła z siebie coś czego się nie spodziewałam.
- Cóż, prawda jest taka, że nie znalazłam cię samą przed domem... - Spojrzała na tatę który kiwnął głową - przyniosła cię Królewska czarownica.
Zamarłam, ta sama która mi powiedziała o moim pochodzeniu? Dlaczego mnie nie oddała do kotów? Dlaczego postanowiła mnie tu zostawić? To nic nie wyjaśniało tylko komplikowało sprawę, obietnica krwi jaką złożyła czarownica znacznie utrudniała sprawę... czasami obietnice były gorsze niż życie w niewiedzy.
CZYTASZ
Zakazana
FantasyKsiążę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu najbardziej chronionym jest dla niej największym zagrożeniem, bo nie jest wilkiem - jest zmiennym kot...