OLIVER:
Rozpętało się piekło.
Zbuntowani napierali na nas ze wszystkich stron, walka była wyrównana bo wojska Króla Krokodyli do nas dołączyły za namową Zeusa który był z nim w dobrych relacjach. Jednak przewaga zmalała kiedy okazało się, że Król Węży - Silas, był z Emery w zmowie - To mnie doprowadziło do szału. Pieprzony łajdak!
Posoka pokrywała pole walki, zerkałem w stronę żony ale nie było mi dane jej pomóc gdyż zmienni czując pozycje bijącą od mnie rzucały się jak oszalałe. Walczyłem zaciekle i ku mojemu zdziwieniu nawet matka w szale urywała głowy przeciwników.
Usłyszałem krzyk i zatrzymałem się na chwilę, trzymając w pysku głowę zmiennego węża. Moja żona zawisła nad zieloną polaną a z jej ciała wydobywał się płomień, tak jasny i gorący jakby była słońcem, nie wiedziałem co robić ale kiedy ktoś wbił kły w mój kark musiałem się bronić.
***
LAYLA:
Emery rzucała we mnie magicznymi pociskami ale moja tarcza skutecznie je neutralizowała, byłam wściekła i atakowałam ze zdwojoną siłą. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że każdy walczył w tym Królowa Elanore, nawet matka rzucała lekkie zaklęcia pomagając naszym w bitwie.
- Nauczyłaś się kilku sztuczek i myślałaś, że ze mną wygrasz? - Zaśmiała się kpiąco. - Jesteś jeszcze szczeniakiem, nie wygrasz z moim doświadczeniem! - Wykrzyczała z szyderczym uśmiechem.
Poczułam energię w okół dłoni i cisnęłam w nią, mimo, że zablokowała atak to cofnęła się kilka kroków pod wpływem siły uderzenia. Walka stała się tak krwawa, iż słyszałam drzewa padające pod wpływem uderzeń i ataków.
- Nie wygrasz ze mną... ile jeszcze osób mam zabić abyś się poddała? - Zapytała z drwiną w głosie. Zacisnęłam pięści i rzuciłam w nią kolejnym zaklęciem, tym razem dostała w twarz i z jej nosa poleciała krew, którą wytarła dłonią wciąż się uśmiechając.
Zaczęłam bombardować ja atakami bo wiedziałam, że teraz mam szanse, wpadłam w szał a on ledwo uchylała się przed moją furią. Kiedy zatrzymałam się na chwilę i kiedy miałam ją zaatakować ona wyrzuciła skoncentrowaną energię w kierunku pola bitwy i zamarłam.
Kula uderzyła Króla Howarda prosto w plecy, widziałam jak upada i kaszlę krwią.
- Zabije was wszystkich. - Powiedziała z uśmiechem a ja widząc jak Król zostaję napadnięty przez stado zmiennych wpadłam w jeszcze większa furię, mój mózg się wyłączył a ciało robiło co tylko chciało.
Uniosłam się płonąc jeszcze jaśniej i zaczęłam wrzeszczeć przerażona kiedy czułam jak moc sprawia mi ból. Nikt więcej nie straci dzisiaj życia, nie przez tą psychopatkę. Dłonie skierowałam w kierunku Emery i wypuściłam całą energię, jej obrona była na nic bo szybko moje płomienie spaliły jej skórę i mięśnie - zostały same zwęglone kości. Nawet nie zdążyła nawet pisnąć.
- Emery nie żyje! - Wykrzyczałam. - Albo się poddacie albo podzielicie jej los! - Mój głos był ochrypły ale mimo to zamrażał, sama się przestraszyłam się tego jak zimno potrafiłam brzmieć.
Wszyscy zatrzymali się i spojrzeli w moją stronę, ci odważniejszy lub głupsi ruszyli na mnie grupą ale nie pożyli zbyt długo, następna grupa to samo. Patrzyłam na twarze zebranych i większość zwiała w popłochu, podkulając ogony.
Nie zwlekając ruszyłam w stronę w której leżał Król Howard, wiedziałam, że był ciężko ranny ale miałam nadzieje, że przeżyje. Kiedy doszłam do tego miejsca wszyscy nas otaczali, uklękłam i przyłożyłam dłoń do szyi Króla by wyczuć puls ale po ilości krwi i ran wiedziałam, że on już nie żyje.
Próbowałam go ratować, jakoś pomóc ale on już odszedł na co Królowa zaczęła głośno szlochać i przytulać zwłoki męża. Chciałam coś zrobić ale nie byłam Bogiem, martwego przywrócić nie mogłam. Przytuliłam się do męża który dopiero doszedł do tego miejsca i czułam jak serce mu staje a on zamiera, wiedziałam, że mimo krzywd wiedział, że to nie była jego wina - winna była Emery.
- Jest kamień czasu...- zaczęła ochryple matka. - Można wrócić w czasie ale będzie ciężko. - Dodała i opadła w ręce ojca który ja czule pocałował w czoło. - Tylko posiadaczka mocy może tam wrócić. - Matka spojrzała na mnie. - Ja nie dam rady. - Dodała wykończona.
Wiedziałam co ma na myśli, wiedziałam, że to ja muszę wrócić bo nikt inny nie miał mocy.
- Kamień jest w mojej koronie. - Powiedziała i spojrzała wymownie na ojca. - Laylo tylko ty możesz to zrobić. - Dodała i posmutniała. - Jednak podróże w czasie lub między światami są niebezpieczne... czasami śmiertelne. - Dodała poważniej.
Patrzyłam w jej lśniące oczy i łzy które zbierały się w jej oczach, pokiwała głową w lewo i prawo i westchnęła.
- Ja nigdy nie potrafiłam tego robić... Byłam tchórzem. - Dodała i spojrzała na mnie. - Ale ty jesteś inna, masz odwagę ojca i wiem, że tylko ty możesz to zrobić.
Stałam tam jak słup soli, nie wiedziałam co mam zrobić. Chciałam ratować Króla Howarda ale czy ja mogłam to zrobić? Oliver przyciągnął mnie do siebie jakby chciał mnie ochronić przed całym światem.
- Nie musisz tego robić. - Wyszeptał mi do ucha.
Królowa Elanore spojrzała na mnie zapłakana, jeszcze trzymając męża w objęciach. Trawa pod nim już dawno zabarwiła się na czerwono i widziałam jak jego twarz zrobiła się spokojna - umarł.
Chciałam się zastanowić ale duchy zmarłych w tej bitwie mnie otaczały, majaczyły i prosiły o przysługi. Nie wiedziałam co myśleć i co robić, wszystko mnie przytłaczało i nie pozwalało analizować sytuacji. Przytuliłam się mocniej do męża i starałam się uspokoić swoje zmysły, Oli nie był dłużny i jego dłonie zaczęły głaskać mnie po plecach na co odetchnęłam głęboko.
- Laylo pomożemy ci. - Usłyszałam głos babci i spojrzałam w lewo. - Możesz to zrobić, jesteś najsilniejsza z nas. - Dodał duch i uśmiechnął się szczerze.
Nie widziała zjawy od czasu mojej śmierci ale byłam pewna, że nie kłamie.
- Zrobię to. - Powiedziałam stanowczo.
- Laylo... - Zaczął Oli ale przerwałam mu.
- Zrobię to i już... Nikt nie powinien przez Emery tracić życia. - Powiedziałam pełna nadziei. - Nie pozwolę na to! - Dodałam.
***
Dzisiaj krócej ale mam nadzieje, że nie gorzej :)
Kamień czasu - postanowiłam swoje opowieści połączyć w jakimś sensie i może dojdzie do spotkania bohaterów - taki crossover :)
Głosy i komentarze (nie koniecznie miłe) chętnie przytulę. Piszcie czego oczekujecie i co chętnie byście przeczytali :)
CZYTASZ
Zakazana
FantasyKsiążę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu najbardziej chronionym jest dla niej największym zagrożeniem, bo nie jest wilkiem - jest zmiennym kot...