Minęły dwa tygodnie od kiedy dowiedziałam się o ciąży i póki co miałam więcej dobrych dni niż złych jeśli chodzi o samopoczucie. Dzisiaj namówiłam Olivera byśmy poszli na spacer, gdzieś w odludne miejsce i się zgodził, chciałam odetchnąć świeżym powietrzem i spędzić z nim trochę czasu - ostatnio był bardzo zajęty całym tym ściganiem zbuntowanych jak i dziwnymi napaściami na obrzeżach miasta.
- A więc... - Zaczęłam kiedy byliśmy już po za zamkiem. - Zastanawiałeś się nad imieniem?
- Imieniem? - Zmarszczył brwi po czym się uśmiechnął. - Jeśli będzie to syn chce dać mu na imię Henry.
Pokiwałam głową oburzona i prawie nakrzyczałam na niego.
- Nie nazwę tak dziecka! - Zastanowiłam się jeszcze raz ale reakcja była taka sama. - Nie ma mowy.
- Hmm... to może Miles? - Tak to brzmiało dużo lepiej, tak mógłby nazywać się nasz syn.
- Tak, niech będzie Miles ale co jeśli .... - Oliver zakrył mi usta i zaczął rozglądać się po okolicy.
Serce zabiło mi szybciej kiedy zobaczyłam jego minę, coś było bardzo nie tak. Sama zaczęłam się rozglądać i w tym samym momencie trzech zmiennokształtnych wyskoczyło zza krzewów.
Trzy ogromne wilki szczerzyły na nas zęby, Oliver zasłonił mnie swoim ciałem i sam w sekundę się przemienił. Zaczęło się warczenie i okrążanie aż w końcu cała trójka rzuciła się na nas, nie myślałam nad tym co się dzieje ale poczułam jak moje kły się wysuwają a dłoń zmienia kształt, była bardziej umięśniona i moje paznokcie zamieniły się w zabójcze pazury. Jeden z wilków chciał się na mnie rzucić ale tak w pół przemieniona rzuciłam nim o ziemie i wbiłam mu pazury w szyję, zawył głośno i opadł w śnieg na którym pojawiła się czerwona plama. Słyszałam ostatni wydany oddech przez wilków którzy walczyli z Oliverem ale on był dużo większy i silniejszy niż oni.
Podniosłam się i zobaczyłam, że pazury na mojej zakrwawionej dłoni zmieniają się z powrotem i poczułam jak kły wsuwają się do środka. A kiedy wszystko wróciło do normy poczułam okropny ból w całym moim ciele, upadłam na kolana i złapał się za brzuch, mój wrzask był przerażający.
- Layla! - Oliver znowu się przemienił i wziął mnie na ręce.
- Oli nie wiem co się dzieje... - Wydyszałam między krzykami. - Wszystko mnie boli.
Oliver zaczął iść w stronę zamku, ze mną wrzeszczącą w jego ramionach. Czułam jak się martwił jak okropnie się bał o mnie i o dziecko.
- Co się dzieje?!- Usłyszałam znajomy głos Hayden'a i w tym momencie straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OLIVER:
- Przemienia się. - Odpowiedziałem przerażony. - Ale nie tak jak powinna.
W tym momencie straciła przytomność a mój żołądek ścisnęło mi jeszcze mocniej. Nie mogłem jej stracić, nie mogłem stracić ich oboje.
- Zawołam czarownice... - Hayden zaczął iść ale nie mogłem mu na to pozwolić.
- Nie możesz! - Patrzył na mnie w szoku. - Ona nie jest wilkiem. - Dodałem pośpiesznie.
Liczyłem, że Hayden jest moim przyjacielem i nie wyda nas do mojego ojca. Layla zaczęła dostawać drgawek a ja poczułem jak powoli zbiera mi się na płacz.
- Przyszykuj powóz i powiedz służbie, że wybieram się z tobą i Laylą coś sprawdzić po za miastem. - Patrzyłem z błaganiem w oczach. - Błagam cię ona nie przeżyje tutaj...
CZYTASZ
Zakazana
FantasyKsiążę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu najbardziej chronionym jest dla niej największym zagrożeniem, bo nie jest wilkiem - jest zmiennym kot...