29. Jakim Oliverem jesteś?

14.7K 744 32
                                    

Weszliśmy do komnaty i robiłam wszystko by nie uciec stamtąd, było bardzo ciężko oglądać Olivera z młoda brunetka która stała już nago. Oliver stał przy łożu ale nie widziałam jego twarzy, natomiast dziewczyna uśmiechała się wesoło ale kiedy nas zobaczyła, złapała za swoją suknie i próbowała się okryć. Hayden nie czekał na moje słowa bo od razu rzucił się w stronę Olivera i przytrzymał go gdy za pomocą magii unieruchomiłam swojego męża. Nie opanowałam tego jeszcze zbyt dobrze więc każda chwila się liczyła i gdy tylko szatyn naciął ramię Olivera, otworzyłam  pojemniczek z mikstura i zaczęłam wypowiadać zaklęcie.

- Hayden co wy kurwa odwalacie?! - Słyszałam Olivera który wrzeszczał wściekle i dziewczynę która zaczęła szlochać gdzieś w kącie komnaty. - Hayden kurwa! Nie odpierdalaj! 

Czułam jak zaklęcie zaczęło działać i kiwnęłam w stronę Haydena, wiedział, że musi przechylić głowę Olivera i zatkać mu nos by połknął miksturę i miałam nadzieje, że to zrobi i wszystko zadziała bo inaczej mogliśmy oboje źle skończyć. 

Czekałam chwilę ze łzami w oczach i w końcu Oliver zaczął dziwnie kaszleć a gdy skończył po patrzył po nas i po komnacie. Najpierw spojrzał na Haydena, później na mnie a na końcu na przerażoną niedoszłą kochankę w kącie. Wypuściłam go z magicznego uścisku i wybiegłam, wiedziałam, że eliksir zadziałam więc nie musiałam dłużej siedzieć i oglądać tego co tam się dzieje, nie chciałam oglądać tej kobiety.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

OLIVER:

- Kurwa! 

Zacząłem krzyczeć wściekle, wiedziałem co zrobiłem i teraz czułem jak bardzo zraniłem Layle. Nasza więź została odblokowana i czułem okropny ból w klatce piersiowej, a był jeszcze gorszy kiedy powoli sobie przypominałem co się stało. Nie mogłem uwierzyć, że byłem w stanie to zrobić choć nie zrobiłem tego co miałem zamiar to wiedziałem jak bardzo wszystko spierdoliłem. 

Hayden powiedział dziewczynie, że ma milczeć i zapłacił jej za ''czas który zmarnowała'', nie obchodziło mnie to, musiałem znaleźć Layle. Zacząłem się ubierać i wybiegłem korytarzem starając się namierzyć ją za pomocą więzi, nie było to łatwe bo przemieszczała się co chwilę po zamku, wiedziała, że ja szukam. 

Ona mnie nienawidziła, nienawidziła mnie za to jak się zachowywałem a ja wiedziałem, że ma racje i powinna mnie nienawidzić. Wiedziałem też, że nie do końca to była moja wina ale czy to wystarczyło, widziała do czego prawie doszło.

Musiałem przyśpieszyć żeby w końcu ją znaleźć, szła szybko korytarzem służby kierując się na zewnątrz. 

- Zostaw mnie! - Wykrzyczała przez łzy a mi się ścisnęło serce. - Daj mi spokój teraz!

Złapałem ją za dłoń i pociągnąłem w swoją stronę, nie mogłem jej pozwolić odejść. Tak jak myślałem gdy tylko stałem blisko mnie zaczęła okładać mnie pięściami i wyzywać a kiedy opadła z sił powiedziała, że mnie nienawidzi i mam ją zostawić. Przytuliłem ją mocno do siebie kiedy wiedziałem, że wyrzuciła już z siebie wszystkie emocje i pogłaskałem ją po plecach. 

- Przepraszam... - Wyszeptałem zły na siebie, że do tego doszło. - Kocham cię.

Layla chwilę stała nieruchomo by odepchnąć mnie od siebie.

- Zostaw mnie teraz... - Powiedziała błagalnie a ja poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w plecy.

Moja żona nie chciała mnie widzieć, czułem strach, że mnie zostawi, że nie będzie chciała mnie już znać. Patrzyłem jak odchodzi i wbiłem pięść w ścianę z całej siły i zacząłem wrzeszczeć wkurwiony. 

Postanowiłem poczekać w komnacie aż ochłonę i ona ochłonie choć było to cholernie trudne, nie iść teraz za nią, nie próbować dotknąć, przytulić. Nie przeżyję jeśli mnie znienawidzi, sam siebie nienawidziłem, bez niej byłem właśnie takim pierdolonym idiotą. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

LAYLA:

Wiedziałam, że był na siebie zły, wiedziałam, że chciał mnie przeprosić ale nie mogłam na niego teraz patrzeć. Wszystkie emocje jeszcze były we mnie żywe, tak samo jak obraz nagiej kobiety z która chciał mnie zdradzić. Był okropny kiedyś, był takim typem faceta których zawsze omijałam - nie liczył się z nikim ani z nikim, tylko jego zdanie było najważniejsze.

Usiadłam w końcu w kuchni i zaczęłam szlochać w samotności, łzy spływały mi mimowolnie po policzkach a ja nie mogłam się uspokoić. Zdawałam sobie sprawę, że to nie była jego wina ale jedyne co byłam w stanie teraz czuć to nienawiść do niego bo był w stanie coś takiego mi zrobić. 

Bo litrach wylanych łez w końcu byłam w stanie wziąć się w garść i wstałam. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać ale nie miałam wyboru, w końcu musiałam i lepiej zrobić to teraz niż później. 

Siedział przy biurku nerwowo coś wpisując w dziennik a kiedy weszłam spojrzał na mnie przerażony, nie powiedziałam nic tylko położyłam się do łoża, chciałam zasnąć i przez chwilę odłączyć mózg i serce ale kiedy tylko ułożyłam się, poczułam jak Oliver kładzie się koło mnie i przyciąga do siebie w niedźwiedzim uścisku. Nie powiedziałam nic bo nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć bo kiedy tylko o tym pomyślałam znowu się rozpłakał, ty, razem nie wiedziałam już sama dlaczego, płakałam bo tak.

- Laylo, proszę uspokój się. - Jego głos mimo, że spokojny doprowadził mnie do jeszcze większego szlochu, naprawdę nie wiedziałam co sprawiło we mnie nagłą chęć rozpaczy. 

Poczułam jak głaska mnie po plecach a później całuje po szyi i przez chwilę odwróciło to moja uwagę, na tyle by się trochę uspokoić. Jego ciepły oddech na mojej skórze przyprawił mnie o dreszcze, a delikatny dotyk zostawiał palący ślad na moim ciele. 

-Wiem, że to nie była twoja wina ale tak cholernie jestem na ciebie zła. - Powiedziałam w końcu, musiałam to wyrzucić z siebie. - Nienawidzę dawnego ciebie.

Poczułam ukłucie smutku u Olivera, nie mogłam go okłamywać był pieprzonym debilem wcześniej. Nie spodziewałam się, że jedna osoba mogła tak bardzo się różnić, nie spodziewałam się też, że przez jedną osobę można się zmienić tak bardzo - na lepsze. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu oczy, które pociemniały ze smutku i złości.

Chciałam coś powiedzieć ale słowa utkwiły mi w głowie - co jeśli wcale tak bardzo się nie zmienił? Co jeśli kiedy będzie mu coś nie pasować znowu poszuka sobie pocieszenia gdzie indziej? Czy ja znałam go tak naprawdę czy znałam tylko dobrą stronę, którą chciałam znać?

- O czym myślisz? - Zapytał Oliver.

Słowa utkwiły mi w gardle, nie byłam pewna czy chciałam to wypowiedzieć na głos bo jeśli zwątpię w Olivera to czy będę mu ufać? Czy mogę być szczęśliwa a jednocześnie zastanawiać się czy jak nie ma go ze mną, to czy nie zabawia się z inna? 

- Zastanawiam się czy cię znam... - powiedziałam nie pewnie. - Co jeśli będzie źle? Pokłócimy się... - wypuściłam głośno powietrze. - Którym Oliverem wtedy będziesz? - Zapytałam w końcu.

Widziałam w jego oczach, że go to zabolało, wiedziałam, że tymi słowami poczuł się jakby dostał w twarz ale naprawdę chciałam wiedzieć. Moje pytanie jednak było mniej bolesne niż widoki których mi nie oszczędził. Kochałam go, kochałam jak nikogo nigdy ale moja miłość nie była ślepa, nie chciałam jego miłości jeśli była tymczasowa, do czasu kiedy jest dobrze.

- Laylo, proszę cię... - Oczy mu posmutniały o ile jeszcze to było możliwe. - Nigdy bym tego nie zrobił, nie teraz... Kiedyś byłem innym człowiekiem ale wtedy byłem pusty. Teraz tylko ty jesteś dla mnie najważniejsza i nie ważne czy będzie dobrze czy źle. - Przytulił mnie mocniej do siebie. - Rozumiesz? Jeśli byś mnie zostawiła nie przeżyłbym tego. 

Chciałam w to wierzyć ale myśli kłębiły mi się w głowie. Wtuliłam się w niego i zastanawiałam nad wszystkim, zastanawiałam się nad jego słowami i czułam, że mówił szczerze ale czy to mogło się zmienić? 


ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz