37. Porwanie

12.9K 630 14
                                    

OLIVER:

Kiedy zobaczyłem jak ta kobieta wynosi Layle wpadłem w szał, jednym ruchem rozrywałem gardła i parłem do przodu. Nie mogła mi jej odebrać, nie mogła zabrać mojej Laylii. Panikowałem bo zniknęły z zasięgu mojego wzroku jakiś czas temu a na mojej drodze wciąż pojawiali się nowi zmienni - węże, koty, wilki, niedźwiedzie, krokodyle, dosłownie każdy gatunek ale żaden nie był wstanie mnie powstrzymać. 

Poczułem jak czerwona ciecz wpływa mi do gardła, wypuściłem niedźwiedzie gardło i patrzyłem jak uchodzi z niego życie. Wybiegłem na korytarze i próbowałem złapać zapach mojej ukochanej ale nie czułem nic, ani jej ani tej wiedźmy która ją zabrała. Warknąłem głośno i zakląłem w myślach - na pewno używała magii maskującej i musiała coś zrobić z naszą więzią, nie wyczuwałem jej tak jak zawsze. 

Przemieniłem się i ruszyłem do sali balowej w której wszędzie leżały ciała. Na szczęście nie ponieśliśmy aż tak wielkich strat i mój ojciec był trochę ranny ale nie zagrażało to jego życiu.

- Porwali Layle! -Krzyknąłem w stronę Królów. 

Rozglądałem się za kimś żywym, może znajdzie się jakiś śmieć z którego będę mógł wyciągnąć informacje. Podnosiłem ciała i rzucałem jak kukłami kiedy okazały się być puste/martwe. W końcu zacząłem krzyczeć z bezsilności i wyżywać się na martwych ciałach, rzucałem tak by jeszcze bardziej je zmasakrować.

- Oliver! - Usłyszałem głos ojca ale wciąż szukałem kogoś kogo mógłbym przesłuchać. - Uspokój się! Nic ci to nie da... - Miał stanowczy głos i donośny ale nie mnie nie działał, nie kiedy chodziło o Layle. 

Poczułem uścisk na ramieniu i odwróciłem się warcząc.

- Marnujesz czas a czas jest najważniejszy. - Powiedział spokojniej. 

Pierwszy raz widziałem jego ciepły wzrok, nigdy nie okazał mi tego wzroku, nigdy też jego głos nie był tak miękki. Trochę się uspokoiłem ale wciąż nie mogłem sobie darować, że pozwoliłem im porwać Layle.

- Skontaktuję się z moimi, wyślą ludzi do pomocy. - Powiedział zdenerwowany Król kotów. 

- Kto ją zabrał? - Zapytał ojciec. 

- Jakaś wiedźma. - Powiedziałem i zacząłem chodzić nerwowo między rozszarpanymi ciałami. - Chyba Emery. - Dodałem. 

Mina mojego ojca zmieniła wyraz na taki którego nie widziałem nigdy wcześniej - widziałem strach w jego oczach i zamarłem. Jeśli on się czegoś bał to musiało być źle. 

- Oliver! - Wykrzyczał Hayden za moimi plecami a ja automatycznie spojrzałem w tamtą stronę. 

Był cały we krwi a za nim stała rudowłosa przyjaciółka Layli, on też walczyła. Odwróciłem wzrok bo stała nago a ja nie chciałem patrzeć na inne kobiety, liczyła się tylko Layla. Ona prawdopodobnie też odwróciła wzrok, mimo, że było to dla nas normalnie to w jakimś stopniu staraliśmy się unikać obnoszenia się z nagością - pod postacią wilka to było normalne ale pod postacią człowieka już mniej.

Poczułem jak ktoś podaje mi jakieś szaty i okryłem się nimi.

- Porwali Layle. - Wyszeptałem a w oczach rudowłosej dojrzałem strach i rozpacz. 

Anna była dobrą przyjaciółką i martwiła się o moją żonę tak samo jak i ja. Musiałem myśleć trzeźwo ale było to bardzo trudne, strach i złość zaćmiła mi umysł. 

ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz