Rozdział 4

588 46 27
                                    

Minęły kolejne tygodnie. Spędziłaś je na misjach i obchodach ze Starscreamem.
Chyba nie jest aż tak źle pomiędzy wami, bo nie wypomina ci błędów na każdym kroku, pomimo jego porażek i niepowodzeń. Jednak, dalej cię nie znosi. Z nim raczej się już nie dogadasz. Zasłużył sobie po jednej z waszych misji na przezwisko Kremik, Gwiazdeczka, i Samolocik. On za to odpłaca wściekłą miną i groźnym przypomnieniem, abyś go tak nie nazywała. Tego dnia, właśnie wracaliście na Nemesis. Musiałaś zdać raport Lordowi Megatronowi. Poszłaś na mostek i wykonałaś meldunek.

- Lordzie, liczne założe energonu zostało bezpiecznie przetransportowane na statek.

- Świetnie.

- Tak Panie. Czy dziś to były wszystkie dzisiejsze ładunki?

- Tak (T/I). Możesz odpocząć. Dziś uzupełniliśmy wszystkie zapasy energonu.

Pokłoniłaś się tylko i odeszłaś. Jak tylko zamknęły się za tobą drzwi, usłyszałaś znany tobie piskliwy głos.

- I jak? Mówił coś?

- Nie. Możemy odsapnąć. Ale nigdy więcej tak nie rób, bo jeszcze nas kto zobaczy i skończymy z dziurą na iskrze.

- Skąd mogłem wiedzieć, że ten korytarz był na tyle niestabilny, że się oprzeć nie można?!

- WYSTRZELIŁEŚ TAM RAKIETE.

- TO NIE MA ZNACZENIA!

Tłumaczenia Starscreama były tak samo nieudolne, jak jego próba sprawdzenia podziemnego korytarza dzisiejszego ranka. Już nigdy nie zapomnisz widoku, jak Samolocik przewraca się o kamień wystrzeliwując jedną ze swoich rakiet, prosto w sufit. Mało co was tam nie zgniotło. Na szczęście zgłosiliście to w raporcie pisanym jako osunięcie ziemi z korytarza. Dobrze, że to było w tym momencie najmniejsze zmartwienie waszego pana.

- Więc, mamy chwilę dla siebie.

- No, tyle dobrze. Idę zobaczyć czy Vechicony się obijają. Jak zwykle.

- No, to miłego popołudnia Gwiazdek. Trzymaj się.

- Nie nazywaj mnie tak!

- Paa.

Poszłaś jak zwykle do labolatorium. Pomimo trzymania tam narzędzi tortur i podejrzanych rzeczy, było to naprawdę przytulne miejsce. Gdy dotarłaś na miejsce, o mały włos, nie wpadł na ciebie Breakdown. Taszczył przed tobą jakieś ciężkie skrzynie.

- Hej. Uważaj Breakdown. Jeszcze kogoś potrącisz.

- Ah. Sory (T/I). Nic nie widzę przez te kubły energonu.

- Energonu? A po co wam tu energon?

- Megatron kazał zrobić nam eksperymenty, czy coś takiego.

Odpowiedzi udzielił tobie głos Knockouta zza ściany.

- A mogę jakoś pomóc?

- Tak. Każda para rąk do pomocy to więcej czasu zaoszczędzonego na wyścigi. I polerowanie. Nie zapomnijmy o polerowaniu.

Chętnie zostałaś w labolatorium aby pomóc kolegom. Przy okazji obgadadaliście chyba wszystkie Cony że statku Nemesis.

- Ale mówię ci. Soundwave nic nie robi tylko siedzi na mostku. On nie ma życia prywatnego czy jak? -Powiedział Breakdown.

- W sumie, nawet nie wiem.- Odpowiedziałaś. - Nigdy jeszcze nie mówił nic co mogłoby na to wskazywać.. W ogóle nic nie mówi.

- Jego lakier jest dosyć znośny. Nie ma szału. - Dodał Knockout składając części do maszyny, którą właśnie składał w całość.

Niezgodna    II Transformers  IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz