Rozdział 13

356 36 27
                                    


Otworzyłaś swoje (K/O) optyki. Wstałaś powoli z ciemnego pomieszczenia, w którym się znajdowałaś. Było tobie słabo. Czułaś, jakbyś za chwilę miała upaść na ziemię i już nie wstać. Poszłaś powoli przez opustoszały statek do labolatorium w którym najprawdopodobniej znajdowali się wszyscy. Przeszłaś już połowę dystansu. Byłaś coraz bliżej laboratorium, a coraz dalej swojego pokoju. Poczułaś chłód, który zaczął cię otaczać. Zdawało ci się nawet, że ktoś za tobą podąża. W końcu obróciłaś się lekko w tył.

Za tobą stała Arcee, była pokryta mnóstwem energonu, a także jego mrocznym zamiennikiem. Jej optyki, świeciły na fioletowo. Była większa, a także miała wiele wgnieceń i zadrapań. Była bardzo okaleczona. Patrzyła się wprost na ciebie. Wyglądało to conajmniej przerażająco.

- Hej... Arcee? To ty? Siostrzyczko? - zapytałaś femme, stojącej w tym samym miejscu.

Nagle Arcee rzuciła się w twoją stronę, nie pozwalając tobie przyjrzeć się dokładniej jej okropnemu stanowi. Nie zawężając na własne zmęczenie, zaczęłaś uciekać w kierunku laboratorium. Było to strasznie trudne. Twoja siostra wydawała z siebie, niezrozumiałe, dzikie okrzyki dalej goniąc cię wśród cieni i czarnego dymu, który jej towarzyszył. Byłaś taka padnięta, twoje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa, a ciało, jakby z każdą sekundą słabło jeszcze bardziej.

Byłaś już blisko. Nawet widziałaś otwarte drzwi po lewej, gdzie znajdowało się owe laboratorium. Biegłaś ile sił, ale Arcee nie była w tyle. Ciągle zbliżała się. Coraz szybciej.. I szybciej. Biegła tuż za tobą.

Tak! Udało ci się! Wskoczyłaś do sali, a drzwi automatycznie się za tobą zamknęły. Wzięłaś głęboki wdech zamykając oczy. Podparłaś się o drzwi. Za nimi, było słychać ciche, oddalające się rynki Arcee.

- Uff. Jak dobrze, że nic mi nie... AAAAA!! - krzyknęłaś otwierając szeroko oczy.

Na środku pomieszczenia, leżało pełno Vechiconów. Były dosłownie w strzępach. Obok wejścia, leżał zgaszony już Soundwave. Jego monitor, był pęknięty. Cały był zalany energonem, który wylewał się z jego dziur w korpusie. Megatron, który zawsze wyglądał tak ogromnie i potężnie, leżał w drugiej sali ukazując zza ściany tylko swoje nogi. Jego ręka, leżała na stole, brutalnie wyrwana. Starscream, który wisiał na suficie, po zaczepiany o kable, nie posiadał już ręki, obu nóg i prawego skrzydła. Jego twarz, była podrapana, nie miał również optyk. Kąpał z niego energon spadając wprost na twarz Breakdowna pod nim. Siedział na krześle, a głowę opartą miał na stole. Jego optyki wyraźnie sugerowały, że zgasł. Jego ciało było jednym wielkim przedziurawionym kawałkiem metalu, z którego również wydostawał się energon.

Zamarłaś na ten widok. To wszystko.. Wyglądało jak koszmar. Wielki jeden horror. Nie mogłaś się ruszyć, a łzy ciskały się tobie do oczu. Zasłoniłaś jedynie usta ręką, aby nie zwymiotować. Cała ta scena, wyglądała makabrycznie.

-(T/I)? U-uciekk-kaj..pros-sze..- odezwał się ktoś zza stołu. Był to czołgający się jedną ręką Knockout. Nie miał jednej optyki, a po wyjściu na środek sali, ukazał swe zniszczone ciało. Cały lakier porysowany z wielkimi zadrapaniami. Nie posiadał już jednej ręki i nogi, a druga była w połowicznym stanie z całym pękiem wystających Ż niej kabli. Wszystkie kończyny, jak i optyka Knockouta wyciekały energonem. Cały był nim umazany.

Niezgodna    II Transformers  IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz