Rozdział 5

556 46 36
                                    

Gdy tylko wybudziłaś się ze stanu uśpienia, wstałaś na równe nogi. Przeciągnełaś się powoli i spojrzałaś na twoje biurko z datapadem, przy którym wczoraj miałaś mnóstwo pisania. Minęło kilka dni, od twojego wypadku w kopalni. Nogi są już całe, a K.O wyjaśnił sprawę, pod pozorem jego ośmieszającej sprawy sprzed kilku tygodni. Ponoć nawet Breakdown, nie wiedział jakiego haka ma Starscream na Wisienkę. Wiedząc, jak bardzo duma Knockouta by na tym ucierpiała, postanowiłaś nikogo o to nie pytać. Miałaś teraz większe zmartwienia. Pełno meldunków, misji i wiele więcej pretekstów do składania nudnych i długich jak mur chiński raportów. Usiadłaś wygodnie i zabrałaś się za to na nowo. Skończyłaś po jakiejś strasznie długiej godzinie. Więc, teraz mogłaś na reszcie poszukać trochę informacji o ludziach, którzy zaczęli cię interesować od momentu zobaczenia pierwszego na jednej z misji. Był razem z autobotami i ukrywał się za skałami, krzycząc coś, do jego zielonego towarzysza autobota, aby " skopał nam metalowe zadki". I rzeczywiście tak było. Po tej nieudanej misji, zaczęłaś mocno ćwiczyć. Chciałaś być jak najlepsza w walce wręcz. Było to też spowodowane, dawnym wypadkiem, gdy Knockout uratował cię z rąk Acree. Od tego momentu Megatron nie wysyła cię już ze Starscreamem. Od teraz Knockout jeździ z tobą na misję. Oraz oczywiście Breakdown. Wysyła was w różnych składach. Pewnie Knockout nieźle się u niego namęczył, aby tak postanowił, ale cóż, nic z tym już nie zrobisz. Możesz tylko ćwiczyć z Vechicomami. I to właśnie teraz poszłaś robić. Wyszłaś z pokoju i skierowałaś się do sali treningowej. Nie wiesz, ile dokładnie spędziłaś tam godzin, na unikaniu strzałów, ani defensywie, ale poszło ci całkiem nieźle. Nabiłaś sobie przy tym kilka mniejszych skaleczeń, ale Steve, który był twoim " przeciwnikiem" nie miał z tobą szans. Gdy tak skakałaś po sali, wymijając strzały, usłyszałaś głos w drzwiach. Całą zgrzana nie przestawałaś trenować.

- (T/I) nie przemęczaj się tak. Wiesz, że K.O nie lubi wiedzieć twojego zadrapanego (K/L) lakieru. - powiedział niebieski Con wchodząc do środka.

- Mówiłam mu, że nie potrzebuję jego "salonu kosmetycznego". Nie musi mnie przecierz ciągle polerować. - Powiedziałaś sapiąc z wycieńczenia. Otarłaś po chwili czoło i odwróciłaś się do niego.

- No tak, ale wiesz jaki on jest. - Odpowiedział bot podchodząc bliżej. - chodźmy już.

- Okej, okej skoro nalegasz...Steve, na dzisiaj koniec. Możesz wracać do służby!

Tym sposobem zakończyłaś swój trening i poszłaś razem ze swoim przyjacielem do labolatorium, w którym zawsze przesiadywaliście. Przez te kilka dni, naprawdę się ze sobą zżyliście. Szczególnie zbliżyłaś się z K.O. Był czasem świetnym słuchaczem, ale prawie zawsze przerywał, aby pochwalić swój lakier, lub dzisiejszy wygląd. A jak nie, to musiałaś go w międzyczasie polerować razem z Breakdownem.
Dziś jednak, zajmował się podłączaniem kabli do odnowionej maszyny w labolatorium. Breakdown robił kulę, z niepotrzebnych już kawałków metalu, a ty siedziałaś w ludzkim Internecie. Próbowałaś znaleźć jakieś przydatne informacje. Kultura, przyzwyczajenia, budowa ciała. Jakieś informacje o żywieniu i wynalazkach. Posiadali nawet własną muzykę i nawet rozwiniętą sieć komunikacji. Nie spodziewałaś się w prawdzie tak podobnie rozbudowanej technologii jak Cybertrońska, ale byłaś pod małym wrażeniem...

- Hej, Knockout łap! - powiedział niebieski mech rzucając sporą kulę metalu do deceptikońskiego medyka. Niestety obrócił się za wolno i kula walnęła prosto w jego błyszczącą maskę. Breakdown wiedział, co oznacza malujący się na twarzy K.O wyraz twarzy.

- O-ou......

- Ty... Ty śmiałeś zniszczyć mój lakier! Zapłacisz za to! - krzyknął pełen furii wyciągając swoje piły, kręcące się ze znaczną szybkością. Oboje zmienili swój alt-mode i popędzili jeden, za drugim.

Niezgodna    II Transformers  IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz