.
.
.
.
.- Dziękuję, za ratunek. Nie musiałaś..
- Ależ musiałam. W końcu, zostałeś brutalnie przejechany. Musimy teraz cię pięknie wypolerować. - zadecydowałaś od razu kierując się w stronę korytarza z pokojami.
- Z tym to się zgodzę. Muszę lśnić.
Niedługo po tym, już znaleźliście się na łóżku Knockouta. Ty, polerowałaś jego całą zbroję, a on siedział do ciebie tyłem, opowiadając jak to źle on nie wygląda.
- Nigdy już nie jadę na żadne misje związane z pociągami. Mam dosyć rysowania sobie lakieru.
- No już dobrze księżniczko, a teraz zamykaj optyki. - nakazałaś kończąc pracę nad górną częścią. K.O natychmiastowo zamknął optyki i czekał.
Jego twarz wyglądała tak okropnie, że naprawdę nabierałaś przez to wyrzutów sumienia. Jakbyś tylko się pospieszyła, to może nie doszłoby do tej sytuacji.
- To... Polerujesz? - zapytał medyk wyrywając cię z zamyślenia.
- T-tak.już..
Gdy skończyłaś z twarzą i wszystkimi niedostępnymi miejscami dla przyjaciela, wręczyłaś mu narzędzie i powiedziałaś, że z resztą sobie poradzi.
- Dziękuję (T/I). Jesteś nawet lepsza od Breakdowna. Będę musiał go zwolnić. - zażartował już w lepszym chumorze.
- Taaa, uważaj bo się zgodzę. Nie wkręcisz mnie w to, co to to nie.
- No już dobra. Dam tobie spokój, ale moja polerka jest zawsze na miejscu.
- Tak, a twoja przyjaciółka jest zawsze na wezwanie. Teraz daj mi odpocząć, z łaski swojej. Jestem naprawdę zmęczona po dzisiejszym dniu, a nie wyłączam się na długo.
- Ja też stosuje ziemski sposób, ale skoro już chcesz iść to nie będę cię zatrzymywać. - powiedział Knockout wstając z miejsca. - Chociaż, wcale też nie wyganiam. - ściszył ton. To zdanie trochę zbiło cię z tropu.
- Tak..ja.. Chyba jednak wrócę do siebie. Heh, więc dobranoc Knocky. - powiedziałaś nie zwracając jakby na to uwagi. Szybko wstałaś i wyszłaś z pokoju.
Ehhh.. tak jak zawsze robię sobie nadzieję, że może choć raz zostaniesz. Ależ ja jestem głupi. - pomyślał Knockout widząc zamykające się za tobą drzwi. Aż iskra go ściskała z uczucia bezsilności jaką czuł wobec (T/I). Jednocześnie bardzo korciło go, aby powiedzieć jej co do niej czuje, ale z drugiej strony cholernie się bał, że ucieknie i nie będzie chciała już więcej się z nim zadawać.
Westchnął cicho i na nowo położył się na metalowej płycie. Założył nogę na nogę i spojrzał za siebie wyginając mocno głowę. Dotknął jedną ręką zimnej ściany. Za tą ścianą pewnie leżała już jego (T/I) w stanie uśpienia. Jak bardzo chciałby być teraz obok niej. Nie musiałby się martwić, jak to ma w zwyczaju.
On ciągle się o nią martwił, więc robił wszystko, aby ograniczyć femme uczęszczania na misję, na które i tak w większości nie była wysyłana. Kochał jej styl życia. Ten uśmiech, ten brak zmartwień, pozytywna energia, która wręcz pałała od tej (K/L) femme. Spokój iskry i całe szczęście jakie w sobie miała. Najbardziej jednak kochał jej niewinność. Była taka delikatna, a jednak musiała być w takim okropnym miejscu. Musiał ją bronić, przed wszystkim co się znajdowało na Nemesis, a w szczególności przed Starscreamem.
- Oj Knockout, o czym ty myślisz. Wypolerowałbyś się wreszcie. - powiedział do siebie podnosząc się do siadu. Następnie wziął polerkę i doprowadził się do porządku ostatecznego. Lśnił jak to zawsze miał w zwyczaju. - No, a teraz jeszcze sprawdzę co z moim pacjentem. - dodał.
CZYTASZ
Niezgodna II Transformers II
Fanfic[ Knockout X Femme!Reader ] Otworzyłaś optyki. To sen? A może kolejny wytwór twojej wyobraźni?.. Nie. To się dzieje naprawdę, chociaż wolałabyś, aby było inaczej.. Może kiedyś nadejdzie dzień, w którym wszystko zmieni się na lepsze. Może kiedyś nad...