Rozdział 35

461 34 74
                                    


.
.
.
.
.

Zerwałaś się z pryczy ciężko oddychając. Nie pamiętałaś, co. ci się śniło ale sądząc po twoim stanie nie było to nic dobrego. Chwila. Dziś jest.. Ten dzień. Tak! Dziś nareszcie spędzisz Calu dzień w obecności bratniej iskry. Na to właśnie czekałaś przez te kilka dni. Tak bardzo brakowało ci jego towarzystwa.. A teraz nareszcie miałaś chwilę czasu sam na sam z partnerem. Uradowana wyszłaś ze swojego prywatnego pokoju.

- Dzień dobry Ratchet! Dzień dobry Bumblebee! Cześć Arcee i cześć Jackie. - rzuciłaś do wszystkich zebranych podchodząc szybko do panelu sterowania, Wystukałaś odpowiednie dane i już chwyciłaś za dźwignię.

- Hola hola! Co ty robisz? - spytał zainteresowany Ratchet podchodząc bliżej ciebie.

- Otwieram sobie most. Nie widać?

- Nie możesz tak po prostu wyjeżdżać sobie z bazy. Co ty sobie myślisz?

- Optimus mi pozwolił, więc przepraszam, ale mam zamiar jednak wyjść z bazy. - po tej krótkiej wymianie zdań Ratchet nawet nie próbował cię powstrzymać. Po prostu ze zdziwieniem obserwował jak otwierasz most ziemny, a następnie wjeżdżasz do niego. Kiedy już do niego wjechałaś, doktor zamknął po tobie most.

- I tak po prostu pozwoliłeś jej jechać? - spytał Wheeljack.

- A co miałem zrobić? Skoro Optimus pozwolił jej jechać, to nie mam przyczyn żeby ją tutaj trzymać.

- Biip Boop boop?

- Nawet jeśli, to już nie moja wina. Prime za nią odpowiada.

.
.

Ty w tym czasie wyjechałaś z portalu prosto na czarną drogę, poprowadzoną obok lasu i gór. Twój cel podróży był niedaleko. Wystarczy przejechać kilka kilometrów dalej, a potem wjechać na polną drogę przez las. Słońce dalej kryło się z ciemnymi górami, nie ukazując nawet najmniejszego promyczka zza horyzontu. Przejechałaś znaną ci dobrze trasę i zjechałaś na polną drogę, prowadzącą do gęstego lasu. Przejechałaś tym sposobem kilka kolejnych chwil, w towarzystwie ludzkiego radia. Przełączanie częstotliwości było ryzykowne brakiem kontaktu z bazą, ale na razie na pewno nie potrzebowali pomocy.

Stanęłaś na otwartej przestrzeni kilka metrów przed jeziorem, aby poczekać na Knockouta. Wesołe rytmy ludzkiej muzyki pobudzały twoją wyobraźnię. Zaczęłaś świecić pojedynczą, tylnią lampką w rytm muzyki. Zauważyłaś, że nieboskłon przybierał bardziej błękitną barwę.

Słońce niedługo wyjdzie.. Gdzie ten Knockout się podziewa? Myślałam, że szybko przyjedzie. - myślałaś wsłuchując się w kolejny utwór. Nagle, wyłączyłaś radio słysząc odgłos silnika z tyłu. To musi być dopiero co przybyły medyk! Transformowałaś się, jednak twoim oczom ukazał się biały samochód wyścigowy.

- Wheeljack? Co ty tu robisz?! - wręcz krzyknęłaś na pojazd zaciskając palce.

- Chciałem zabrać cię gdzieś, skoro robisz sobie dzień wolny.. Ale widzę, że już znalazłaś sobie niezłą miejscówkę. - przyznał rozglądając się po transformacji.

-.. N-nie. Chciałam ten dzień spędzić sama. Dzięki za propozycję, ale mam w planach zobaczyć więcej takich miejsc o których powiedział mi Rafael. - próbowałaś spławić przyjaciela jak najszybciej, bo w końcu w każdej chwili może zjawić się tu Deceptikon.

- Może chcesz przejechać się ra—

- Nie! T-to znaczy, nie dzięki. - wybuchnęłaś natychmiast się poprawiając. Jackie zrobił zdziwioną minę, wręcz przepełnioną pytaniami w twoją stronę.

Niezgodna    II Transformers  IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz