Rozdział 28

282 31 26
                                    

.
.
.
.
.

Szum drzew, zimny wiatr i
odgłosy wydawane przez leśne zwierzęta. Od dziś to będzie dla ciebie codziennością. Pomimo drzew przysłaniających kompletnie księżyc, który miał za zadanie oświetlać ci drogę widziałaś zarysy drzew. Właśnie znalazłaś ścianę skalną na skraju lasu, więc szłaś wzdłuż niej w nadziei, że znajdziesz jakąś minimalną formę schronienia. Przemierzałaś kolejne metry, jeżdżąc dłonią po chropowatej, zimnej powierzchni góry.

Na Cybertronie takich nie mamy.. - przemknęło ci po głowie kiedy poczułaś małe wgłębienie. Z racji, iż robiło się coraz gęściej w lesie, a w przeciągu kilku kilometrów nie było żywej duszy, to włączyłaś swoje lampy. Skierowałaś je przed siebie, zauważając niedaleko duże wgłębienie w górze.

Tak! Możliwe, że to jaskinia! Będę miała gdzie się schować przed Deceptikonami. - pomyślałaś triumfalnie. Skierowałaś swoje przednie lampy w tamtą stronę. Miałaś rację, w tej górze znajdowała się jaskinia. Nareszcie mogłaś gdzieś odpocząć. Weszłaś ostrożnie do jaskini, ówcześnie przygotowując swój laser.

- Halo? Czy jest tu ktoś? - zapytałaś pewnie podnosząc ton, jednak odpowiedziało ci echo..

- Hm. Chyba nikogo tutaj nie ma. Możliwe, że nikt tu nie zagląda, a zwierzęta nie powinny być zagrożeniem. Myślę, że może mogę tutaj zostać. - Powiedziałaś wchodząc w głąb jaskini. Nie zauważyłaś nic podejrzanego, przez kolejne kilkanaście mechanometrów. Nareszcie, kiedy dotarłaś do końca nietkniętej jaskini, która kończyła się wielką przestrzenią, z szerokimi półkami skalnymi w górze. Ogólnie, wyglądało to na w miarę okrągły "pokój" z półkami skalnymi w płaska powierzchnia na podwyższeniu.

- Idealnie.. - zachwyciłaś się transformując ręce z powrotem w naturalne kończyny. Następnie otworzyłaś swój bagażnik w celu wydobycia z niego torby. W końcu zaczęłaś się rozpakowywać. Swój data-pad włożyłaś na jedną z niższych powierzchni, maszyna "polowa" do przetworu energonu. Odłożyłaś ją na w miarę płaskie podłoże. Torbę, razem z małą ilością gotowych kostek, rzuciłaś na górną półkę na drugiej ścianie. Sama położyłaś się na jednej z półek skalnych, które odpowiadały twojej wielkości.

-... Więc od dziś to jest mój nowy dom? - zapytałaś sama siebie.

- Heh.. Nigdy nie myślałam, że będę spędzać noce samotnie.. I że to będzie takie przykre.. - dodałaś smutno spoglądając w sufit, z rękami pod hełmem dla większej wygody.

Jak bardzo teraz cierpiałaś, z powodu straty dobrych znajomych.. A przynajmniej tak ci się zdawało. Najbardziej jednak martwiłaś się o Knockouta. Niedawno stracił dobrego przyjaciela, dodatkowo ty sama go opuściłaś, a raczej musiałaś opuścić. Teraz był na statku praktycznie sam, bez żadnego mecha do pomocy, ani zwierzenia się z problemów. Został kompletnie sam..to bolało cię najbardziej. Postanowiłaś jednak odpocząć, masz za dużo przeżyć, jak na dziś. Wyłączyłaś lampy, oddając się błogiej ciszy...
.
.

- Jak to "nie ma jej"!? - warknął Lord Megatron, uwieszając na komandorze swój zabójczy wzrok.

- Lordzie, t-to nie moja wina! Musiała uciec! - wydukał Seeker opuszczając w strachu swoje delikatne skrzydła.

Megatron był jednym słowem wściekły do tego stopnia, że nawet Soundwave nie miał zamiaru się zbliżać.

- Powiedz mi coś czego nie wiem! - uderzył Starscreama w głowę, powodując trzaśnięcie jego mizernego ciałka o ścianę w rogu pokoju. Władca szybko przeniósł optyki na swój drugi cel- czerwonego medyka.

- Ja o niczym nie widziałem! Przysięgam, że gdybym znał zamiary (T/I) to już dawno bym o tym powiadomił Lorda. - rzucił Knockout. Teraz musiał to dobrze rozegrać, aby nie być posądzonym o pomoc w ucieczce.

Niezgodna    II Transformers  IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz