섹션 21

5.5K 228 30
                                    

- Już wiesz? - zapytałam Taehyunga, i spojrzałam na niego.

- Chyba tak - powiedział niepewnie V, a ja wzięłam głęboki wdech i wydech. Spokojnie Leerin, tylko spokojnie.

- Chyba? Człowieku, my nie mamy czasu, a ja ci tłumacze to, już od godziny, i ty mi mówisz że chyba? Zapytam cię jeszcze raz. Już wiesz jak sterować helikopterem?

- Chyba - chłopak przekręcił głowę na bok, a ja mam chęć uduszenia go.

- Jak ja cie zaraz - warknęłam i odsunęłam się dalej od niego, by mu nie przyłożyć.

- Jest już za osiem, czternasta i zaraz będzie rozprawa, więc może zamiast się kłócić, weźcie się do roboty - powiedział Jeon, a ja spojrzał na niego.

- Dobra to inaczej zrobimy - wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Tae - Ja wystartuje i dolecę, a ty będziesz musiał tylko utrzymać maszynę w powietrzu, kiedy ja będę odbijać chłopaków. Okej? - zwróciłam się do Kim'a, na co on przytaknął, wreszcie - No to chłopaki, w drogę - powiedziałam, kiedy zajęłam miejsce, włożyłam kluczyki do stacyjki, i odpaliłam maszynę, a Tae zajął miejsce obok mnie.

- A tak zapytam - zagadnęłam - Jakim cudem, gliny złapały chłopaków? - zapytałam, bo wcześniej o to nie pytałam, jakoś nie było okazji.

- Na wyścigach, musiał być jakiś kret, który powiedział, gdzie i kiedy odbywają się zawody, no i osaczyli nas. Kook był schowany, by strzelać w Banga, więc go nie złapali, a mi kazałaś odwieźć samochód, który wygrałaś, więc mnie wtedy nie było. Ale widziałem, w lusterkach gliny, a oni zaczęli mnie gonić. No, więc w sumie dzięki tobie, nie złapali mnie. Dziękuje jesteś mega - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.

- Okej, nie ma za co dziękować. Dobra Tae - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.

- Tae? Ojej jak fajnie - powiedział słodkim głosem, to było takie urocze. Leerin! Stop it! Ty przecież ich nienawidzisz! Nie rozczulaj się!

- Cicho, tak łatwiej mi wymówić. Dobra, wszyscy na pozycje! - krzyknęłam tak by Kook usłyszał, kiedy już poleciałam nad właściwy budynek - Dobra V, widzisz tą rączke? - zapytałam i pokazałam mu rączkę, o którą dokładnie mi chodzi.

- Yhym - chłopak pokiwał głową, więc kontynuowałam.

- Wystarczy, że ją przytrzymasz, a gdyby zawiało trochę mocniej, delikatnie przechyl - powiedziałam, a Tae przytaknął jedynie - Jeśli będziesz dobrej myśli, to się uda. Nie możesz się denerwować. Pamiętaj, spokój to podstawa - dodałam widząc jego zawahanie.

- Dzięki - chłopak uśmiechnął się do mnie nieśmiało, a ja wstałam i zwolniłam mu miejsce.

- Spoko. Jeon spuszczaj drabinę - odezwałam się w stronę chłopaka, a on otworzył drzwiczki i spuścił drabinę - Drabina jest za krótka, o jakiś metr, chłopaki nie doskoczą, ja także - powiedziałam przez słuchawkę, kiedy byłam już w połowie drabinki - Tae! Obniż trochę helikopter. Tak jak cie uczyłam - powiedziałam spokojnie do słuchawki. Najważniejsze co, to musi zachować spokój.

- Ale ja nie dam rady - powiedział spanikowany. To jest serio ciężkie, wiem, bo sama na samiutkim początku miałam obawy, ale kiedy opanowałam strach i się uspokoiłam, dałam radę.

- Tae, uwierz w siebie, to nie takie trudne - zachęciłam go i sama nie wiem czemu, ale byłam miła. Chyba go polubiłam, chyba.

- Dobra - powiedział i delikatnie obniżył helikopter. Najważniejszy, to spokój - Udało mi się - pisnął wręcz, podekscytowany.

- Brawo, to teraz pora na mój ruch - uśmiechnęłam się pod nosem - Przygotuje się Jeon - dodałam i założyłam maskę oraz czapkę z daszkiem, by nie widzieli mojej twarzy.

- Okej - powiedział, a ja zeszłam na sam koniec drabiny, którą delikatnie rozbujałam, a następnie skoczyłam w okno, które pękło na milion kawałeczków, upadłam na kolano z głową w dół, a gdy podniosłam głowę widziałam przerażone miny ludzi, oraz ucieszone miny mojego brata i jego przyjaciół. Podniosłam się.

- Dzień dobry. Nie przeszkadzam, prawda? - zapytałam sędziny, a ona z przerażeniem podkręciła głową. Aż tak się boi? - To dobrze - powiedziałam i z bocznych kieszeni wyjęłam dwa pistolety, jedną z broni wymierzyłam w kobietę ze "sprawiedliwych", a kiedy zauważyłam pięciu ochroniarzy, którzy pilnowali sali, to wycelowałam drugą bronią w nich, a oni we mnie - Spróbujcie zrobić coś nieprawidłowego, a kulka z tej broni trafi, w tą zdesperowaną kobietę - powiedziałam głośniej, by mnie usłyszeli, bo z maską to tak trochę trudniej. Policjanci zrobili jeden krok w moją stronę - Jeszcze jeden krok, a kobieta już nie żyje - zagroziłam, a oni od razu stanęli.

- Posłuchajcie jej - powiedziała przerażona sędzina, do policjantów - Czego chcesz? - zapytała mnie i spojrzała na mnie, ze strachem.

- Przyszłam po te osoby - wskazałam na piątkę chłopaków, ubranych w pomarańczowe, kiczowate kombinezony.

- Ale to przestępcy - powiedziała i wiem dobrze co robi. Gra na czas.

- Głupia nie jestem, więc teraz grzecznie się stąd, ewakuujemy, a wy nic nie zrobicie - powiedziałam i patrzyłam na nich, a oni na mnie.

- Leerin, trzeci policjant, od prawej strony wezwał pomoc - powiedział przez słuchawkę Kook, więc tego policjanta zestrzeliłam. Nienawidzę kapusiów.

- Kapusta jebana - mruknęłam - Dobra chłopaki, pakujcie się szybko - chłopaki szybko zaczęli wchodzić po drabinie do helikoptera, kiedy miałam już wchodzić do helikoptera, po Jiminie, ktoś strzelił mi w udo - Tae leć! - krzyknęłam, do słuchawki przez ból.

- Ale ja.. - zaczął wąchając się.

- Sterem do góry! - krzyknęłam, bo mój ból się nasilał, co to za pocisk, kurwa - Jimin szybciej! - pospieszałam go, bo helikopter już był nad chmurami, za wysoko. Kiedy już weszłam na pokład, helikopter był jeszcze wyżej. Spojrzałam na nogę, która była cała we krwi, pośpiesznie oderwałam dół bluzki i zacisnęłam materiał, wokół uda, gdzie była rana - Taehyng odejdź, zanim wylecimy w kosmos, przez ciebie - warknęłam, a chłopak szybko ustąpił mi miejsca, gdzie od razu złapałam się za ster. Po chwili miejsce obok, zajął mój brat, a niedaleko niego dosiedli się jego przyjaciele.

- Dzięki siostra - podziękował NamJoon, a ja coraz bardziej zaczęłam tracić siły.

- Ok - powiedziałam oschlę. Udo to najgorsze miejsce na postarzał, moim zdaniem, jeśli chodzi o mnie.

- Jesteś zła? - zapytał mnie Jimin, przyglądając mi się uważnie, tak samo jak reszta.

- Wiesz kurwa, nie jestem - odpowiedziałam już trochę bez sił, i zacisnęłam zęby, by zaraz nie wydrzeć się.

- To czemu krzyczysz? - zapytał mnie Jimin znowu, tym razem z pretensjami.

- Bo mam kule w udzie i mnie napierdala? - zapytałam sarkastycznie, ale jeszcze ciszej, kiedy już lądowałam maszyną.

- Chcemy ci podziękować, za uratowanie nas - powiedział Suga - I nie zabije cie za belle - powiedział. Musze chyba, upamiętnić te słowa.

- Super - powiedziałam bez silnie, gdy wyciągałam kluczyki ze stacyjki, a po chwili wysiadłam, a świat nagle zaczął wirować.

- Leerin wszystko dobrze? - zapytał, a ja zaczęłam się chwiać, tracąc powoli kontakt, ze światem.

- No oczywiście T.. - nie dokończyłam, bo straciłam przytomność.


GWIAZDKA + KOMENTARZ = ❤️

Gang~btsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz