Dobra. Calum jest w pokoju, wystarczy, że tam pójdziesz i mu to powiesz. Ucieszy się, abo Cię zostawi, już jesteś przygotowana i na to i na to.
Poszłam do pomieszczenia, gdzie siedział Hood i oglądał telewizję. Usiadłam obok niego, na co od razu spojrzał w moją stronę.
- Coś się stało?- zapytał z troską w głosie.
- Nie, nie. Wszystko w porządku.
- No chodź tutaj do mnie... Przytul się.
Z uśmiechem zrobiłam to o co poprosił mulat. Czułam bijące od niego ciepło i delikatny zapach perfum, które uwielbiałam.
- Calum?
- Słucham?
- Muszę powiedzieć Ci coś ważnego.
Chłopak się wyprostował i popatrzył mi w oczy.
- Skarbie, co się dzieje?- położył dłoń na moim kolanie.
- Nie wiem jak na to zareagujesz, ale musisz o tym wiedzieć.
- Kwiatuszku, co się dzieje?
- Jestem w ciąży.
No i nastała ta cisza, której bałam się najbardziej. Z wielką niecierpliwością czekałam na odpowiedź chłopaka, który siedział obok mnie z oczami szeroko otwartymi.
- Jesteś w ciąży? Czyli, że ja będę ojcem?
- Tak zazwyczaj jest. Ja mama, Ty tata.
- Boże, skarbie.
Hood zaczął mnie całować i przytulać. Po chwili wstał i skał po całym pokoju, krzycząc, że zostanie ojcem.
- Nie wiedziałam, że tak zareagujesz.
- A jak miałem zareagować? Kochanie, uczyniłaś mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Boże, jak ja już chce go, bądź ją wziąć na ręce i przytulić...
- Musisz poczekać jeszcze 9 miesięcy. A jak na razie, możesz przytulać mnie. On, lub ona na pewno to czuje.
I tak też zrobił. Położył głowę na moim brzuchu.
-Kochanie, trzeba kupić łóżeczko i przygotować jeden pokój.
- Misiu, to jest na razie bardzo malutka kruszynka. Pokój, łóżeczko i inne rzeczy muszą jeszcze chwilę zaczekać. Nawet nie znamy płci dziecka.
- Najgorsze w ciąży jest czekanie. Dlaczego ona musi tak długo trwać, ja już chcę ją, bądź jego nosić na rękach.
-Jeszcze Ci się znudzi, zobaczysz.
-Chyba żartujesz. Nigdy mi się nie znudzi zajmowanie się naszym dzieckiem. Boże, jak powiem chłopakom to nie uwierzą.
- Że ich azjata będzie miał dziecko?
- Skarbie, wszystko tylko nie azjata, dobrze?
- Spokojnie, żartuję tylko. Za bardzo Cię kocham aby nazywać Cię azjatą.
- No ja myślę.- zaśmiał się.- A teraz, co chcesz na kolację? Masz jakieś życzenie księżniczko?
-Calum, ja jestem w ciąży, a nie niepełnosprawna.
- Wiem, ale od teraz to ja robię śniadania i kolacje. Powiedziałbym, że i obiady, ale sama wiesz jakie mam zdolności kulinarne...
-Lepsze niż nie jeden mężczyzna kochanie.
Pocałowałam go w policzek na co się uśmiechnął.
- W sumie to zjadła bym jakąś sałatkę.
- Wiesz kwiatuszku do sałatki, to mamy tylko pomidory, ogórki, rzodkiewki, cebulę, ser no i ewentualnie parówki, ale wiem, że ich nie lubisz.
- A pokroisz mi ładnie to wszystko w kosteczkę i wymieszasz?
- Oczywiście.
- Calum, jesteś ideałem a nie mężczyzną.
- No przecież wiem.
-A jakim przystojnym.
-Oh no to też wiem.
-Szkoda tylko, że żonę masz piękną jak noc listopadowa.
Hood wyjrzał zza drzwi kuchni.
- Jeszcze raz tak powiesz księżniczko, a czeka nas poważna rozmowa.
Zaśmiałam się na słowa Caluma.
Hood co raz częściej przebywał w kuchni, co mnie dziwiło, ale i byłam zadowolona, że wręcza mnie z kilku obowiązków, nawet zaczął sprzątać, co do tej pory było jego wrogiem numer 1.
Razem z Calumem nie mogliśmy doczekać się, aby nasza mała kruszynka przyszła już na świat.Po 9 miesiącach, nasze pierwsze dziecko przyszło na świat. Calum był przy porodzie i trzymał mnie za rękę, co bardzo mi pomagało.
Urodziłam chłopca, któremu daliśmy na imię I/T/S. Był bardzo podobny do mojego męża.Dziś I/T/S ma dwa miesiące. Wraz z Calumem robimy wszystko, aby nasz synek czuł się dobrze w domu i staramy się wychować go kogoś wielkiego.
Kto wie, może I/T/S kiedyś sięgnie po bas ojca i będzie na nim grał? Wszystko przed nami.I/T/S- Imię Twojego Syna
Rozdział dedykowany Kremowka88 ❤️ oraz wilczusia2005 ❤️
Troszkę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba 😉😙💕Przepraszam, że tak się rozpisałam o tej sałatce, ale jestem głodna i nie wiem co zjeść ☹️😂