Rozdział dedykowany gastina2 ❤️
- Calum do jasnej cholery odbierz ten pieprzony telefon!- krzyknęłam sama do siebie kiedy Hood po raz kolejny nie odebrał ode mnie telefonu.
Myślałam, że wyjdę z siebie. Hood powinien być w domu dwie godziny temu. Bałam się, że mogło się mu coś stać.
Ten milczący telefon jeszcze bardziej mnie martwił. Chłopak zawsze do mnie oddzwaniał, a dziś? Ughhh…
W końcu po dobrej godzinie do domu ktoś wszedł. Oczywiście był to Hood, nikogo innego się dziś nie spodziewałam.
Szybkim krokiem poszłam do korytarza i skrzyżowałam ręce na piersi patrząc na chłopaka z lekką złością, ale i ulgą, że jednak nic mu się nie stało.- Gdzieś Ty był? Dzwoniłam do Ciebie chyba z milion razy!
- Przepraszam, ale próba nam się przedłużyła.- chciał iść do salonu, ale złapałam go za nadgarstek i popatrzyłam prosto w oczy.
- Nie kłam, dzwoniłam do Luke'a, skończyliście próbę dwie godziny temu!
Nic nie powiedział, patrzył się na mnie w ciszy.
- Jestem zmęczony, daj mi spokój.- wyrwał swój nadgarstek z mojego uścisku i szedł w stronę sypialni.
Popatrzyłam na niego od góry do dołu. Mój wzrok zatrzymał się na kołnierzu jego koszuli.
- Amm, poczekaj. Masz brudną koszulę.
Chłopak zatrzymał się na chwilę i popatrzył na mnie marszcząc lekko brwi. Podeszłam do niego i miałam wytrzeć jego brudny kołnierzyk, ale kiedy zauważyłam co się na nim znajduje, otworzyłam lekko usta i popatrzyłam na niego. Przejechałam delikatnie palcem po odciśniętej szmince na jego koszuli i spuściłam wzrok, aby nie widział jak do moich oczu napływają łzy.
Złapał swój kołnierz i popatrzył na niego, a później na mnie.- Skarbie, to nie tak. Ja Ci to wszystko wytłumaczę.
- Daj spokój.- wyszeptałam nie patrząc na niego.- Myślałam, że jesteś inny.
- T/I, daj mi to wytłumaczyć...
- Wytłumaczyć co?!- nie miałam ochoty słuchać jego bez sensownego gadania.- To, że mnie zdradziłeś? Czy może to, że już mnie nie kochasz?! W dupę sobie wsadź to gadanie!
Rozpłakałam się na dobre. Szybkim krokiem poszłam do korytarza i założyłam buty. Miałam wychodzić, ale poczułam dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na chłopaka niezrozumiałym, zapłakanym wzrokiem.
- Czego chcesz?
- Proszę, porozmawiajmy... Kochanie proszę.
- Wal się Hood.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Szłam przed siebie, a z moich oczu nadal wypływał wodospad łez. Kochałam go, tak cholernie mocno go kochałam, a on? Chciał się mną tylko zabawić? Wykorzystać? Miałam być dziewczyną na jedną noc?
Usiadam na chodniku chowając twarz w nogach. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić, najchętniej skoczyłabym z mostu, albo utopiła w jeziorze, ale to i tak by nie miało sensu...
Usłyszałam jak przede mną zatrzymuje się jakiś samochód. Podniosłam lekko głowę do góry i popatrzyłam na osobę siedzącą w aucie.- T/I?, a Ty co tutaj...- to był Luke.- Matko, co się stało? Coś nie tak z Calumem? Nadal go nie ma?
Pokręciłam przecząco głową i wstałam z chodnika ocierając łzy.
- Chodź.- wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Wsiadłam do jego samochodu i wzięłam głęboki oddech.