Rozdział dedykowany ziecislaw ♥️
Siedziałam z Hoodem w sypialni. Calum grał na gitarze śpiewając piosenki zespołu, ja natomiast przeglądałam katalog z kosmetykami, ale i tak bardziej skupiałam się na głosie Hooda.
W pewnym momencie przerwał nam dzwonek do drzwi. Zdziwiliśmy się, ponieważ nie zapraszaliśmy nikogo, ze względu na to, że chcieliśmy ten dzień spędzić tylko w swoim towarzystwie.- Pójdę.- powiedziałam i niechętnie zwlekłam się z łóżka.
Przed otworzeniem drzwi, poprawiłam w lustrze włosy i w końcu je otworzyłam. Za drzwiami stała moja dana znajoma. Zdziwiły mnie jej odwiedziny, ponieważ kilka lat temu pokłóciłyśmy się. Poszło o faceta...
- I/T/Z? Co Ty tutaj robisz?
- Postanowiłam wpaść do ciebie na kilka dni.- odparła i wepchnęła się do środka.
- Przyjechałaś na noc?- zapytałam ze zdziwieniem patrząc na walizkę, którą za sobą ciągnęła.
- Nawet na kilka. Zobaczysz, będzie zarąbiście, będziemy...- przerwała, gdy z sypialni wyszedł Hood.
Podeszłam do chłopaka i złapałam go w pasie.
- Kochanie, to moja znajoma I/T/Z, I/T/Z, to Calum mój narzeczony.
- Nie mówiłaś, że masz narzeczonego.
- Może dlatego, że nasz kontakt urwał się kilka lat temu...
- Co nie znaczy, że nadal mamy się do siebie nie odzywać.
- I/T/Z, poczekasz tutaj chwilkę? Cal, chodź ze mną.
Wzięłam chłopaka za rękę i zaprowadziłam do kuchni.
- Nie mam pojęcia co ona tutaj robi.- wyszeptałam.
- Czy to jest ta Twoja psiapsółka od siedmiu boleści, która odebrała Ci faceta?
- Tak, to właśnie ona.- westchnęłam.- Nie wiem, czy słyszałeś, ale nie przyjechała do nas tylko na jeden dzień.
- Słucham?! Mieliśmy spędzić ten dzień tylkoi wyłącznie razem.
- Wiem, ale co ja mogę zrobić?
- Nic... Na długo przyjechała?
- Nie mam pojęcia- usiadłam na krześle.
Calum podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona, całując przy okazji mój policzek.
- Wytrzymamy te parę dni. Chyba nie będzie tak źle.
- Mam nadzieję. Oby po raz kolejny nie zachciało jej się odbić mi faceta...
- Nie odbije, za bardzo Cię kocham kwiatuszku. A tamten nie był ciebie wart i tyle.
Zaśmiałam się cicho.
- Lepiej chodźmy do niej.
Poszliśmy do salonu, gdzie siedziała moja znajoma.
- Zapytam... Na długo przyjechałaś?
- Na trzy, cztery dni.
- Ahh…
Zapadła cisza. Zauważyłam, że moja znajoma bacznie obserwuje Caluma i uśmiecha się w jego stronę, jednak chłopak ewidentnie miał ją tam gdzie słońce nie dochodzi.
- Napijecie się czegoś?- zapytałam przerywając tą ciszę.
- Poproszę kawę.- powiedziała I/T/Z.