Ślub (Calum Hood)

478 29 14
                                    

Rozdział dedykowany ___harleyqueen___ 🌸❤️

Cholera jak się nie pospieszę, to zaraz spóźnię się do fryzjera jak i do kosmetyczki.
Budzik jak zwykle mnie zawiódł. Ustawiałam go wieczorem i sprawdzałam po kilka razy, czy to zrobiłam, a on i tak nie zadzwonił...

Dziś jest wielki i bardzo ważny dzień w życiu moim i Caluma.
W końcu bierzemy nasz upragniony ślub.
To kolejny etap w naszym związku, nasz kolejny pisany rozdział...
Ciesze się jak głupia, bo w końcu która kobieta nie cieszyłaby się, gdyby za kilka godzin miała iść do ołtarza, przy którym stoi jej ukochany?

Jestem na nogach już od piątej rano, byłabym wcześniej, no ale cóż, nie moja wina. Za pół godziny muszę być już w zakładzie fryzjerskim, całe szczęście, że salon kosmetyczny jest od razu obok.
Dobrze, że dziś nie muszę jakoś specjalnie sama się ogarniać, bo tak na pewno bym nie skończyła.

Ubrana w jakieś dresy, złapałam szybko torebkę i wybiegłam z domu. Wsiadłam do samochodu i z piskiem opon odjechałam spod domu.

***

Na miejscu byłam po niecałych dwudziestu minutach.
Wysiadłam z samochodu tak szybko jak wsiadłam i weszłam do zakładu, gdzie czekała już na mnie uśmiechnięta od ucha do ucha fryzjerka.
Zajęłam jeden z wolnych foteli i odetchnęłam z ulgą patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Od momentu kiedy wstałam nie potrafiłam przestać się uśmiechać.
Spojrzałam na kobietę, która zajęła się moimi włosami i złapałam za sok telefon przeglądając w nim różne rzeczy i przy okazji odpisując swojej przyjaciółce, która za kilka godzin będzie u mnie, aby pomóc mi z suknią ślubną.

***

Po dobrej godzinie, moja fryzura była już gotowa. Skromny, ale jakże elegancki kok idealnie pasował do dzisiejszego dnia.
Podziękowałam kobiecie z uśmiechem na twarzy, zapłaciłam i wyszłam idąc do budynku obok. Tam też już czekała na mnie kosmetyczka.
Nie chciałam mocnego makijażu, prawdę mówiąc to nawet takich nie lubiłam, Cal tym bardzej. Zapewne chciałby, abym na naszym ślubie nie miała na sobie żadnych kosmetyków, od początku naszej znajomości powtarzał mi, że woli mnie taką jaka jestem, czyli naturalną. Kochałam go za to, bo dzięki nimi pokochałam samą siebie, jednak tego dnia chciałam wyglądać inaczej niż każdego innego dnia.

***

Makijaż również miałam skończony po dobrej godzinie. Również zapłaciłam jak i podziękowałam kobiecie wychodząc z salonu.
Wsiadłam do swojego samochodu i odjechałam z miejsca kierując się już do swojego domu.
I /T/P, miała odebrać mój bukiet, jak będzie do mnie jechała, czyli jedna rzecz z głowy.

Pod domem byłam po kilku minutach. Zaparkowałam i zamknęłam za sobą samochód wchodząc do domu.
Rzuciłam kluczyki na szafkę i z niecierpliwością czekałam na swoją przyjaciółkę, która powinna być lada moment.

I miałam rację I/T/P była punktualnie, co w jej przypadku w ogóle się nie zdarza.

-O Mój Boże!- Krzyknęła patrząc na mnie.

- Jest aż tak źle?-Zaśmiałam się i wstałam z kanapy patrząc na nią.

- Nie! Wyglądasz przepięknie! Normalnie jak nie Ty!

Dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła delikatnie.

- To jak? Gotowa?

- Zaczynam się trochę stresować, ale to chyba normalne... Chciałabym już być po tej całej głównej ceremonii i móc spędzić czas z Calumem.

One Shot || 5 seconds of summer ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz