I'll be with you from dusk till dawn.

8.3K 319 38
                                    

- No idziesz? - Wydarł się Yoongi, kiedy jego chłopiec od kilkunastu minut wciąż nie schodził na dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- No idziesz? - Wydarł się Yoongi, kiedy jego chłopiec od kilkunastu minut wciąż nie schodził na dół.

- No poczekaj! - Odkrzyknął Park.

- Czekam od piętnastu minut!

- Wcale, że nie, bo od trzynastu!

Yoongi westchnął zirytowany, bo naprawdę nie chciało mu się stać w kolejkach, które z każdą minutą zapewne robiły się coraz większe. Wybierali się właśnie do klubu, do którego naprawdę chcieli iść, bo zapowiadał się tam świetny koncert, ale Park jak zwykle nie wiedział, w co ma się ubrać.

Min wszedł szybko na górę, złapał swojego chłopca (który stał właśnie przy lustrze i poprawiał włosy) za biodra i przerzucił go sobie przez ramię.

- Yoongi, co ty robisz! - Pisnął wściekły Jimin, obijając plecy starszego swoimi piąstkami, które nie oszukujmy się, za dużo siły w sobie nie miały.

- Tatusiu. Powtórz ładnie, skarbie. Ta-tu-siu. - Przesylabował brunet i zszedł z powrotem na dół, po drodze drocząc się z blondynem, bo przecież obaj wiedzieli, że gdy chce, zawsze może mówić do niego po imieniu.

- Po-staw mnie. Przeliterować, czy sylaby wystarczą? - Jimin oprał swoje dłonie na łopatkach starszego, dzięki czemu mógł być odrobinę wyżej i było mu wygodniej.

- Komuś wyostrzył się język. - Min klepnął chłopca w pośladek, na co ten warknął, znów starając się wyrwać. Czerwony ze złości uszczypnął narzeczonego w tyłek, co jednak obeszło go totalnie.

Yoongi ostatecznie postawił go i sam schylił się, żeby włożyć swoje buty. Kiedy Jimin zrobił to samo, wyszli z domku, zamykając go na klucz. Min złapał malutkie paluszki blondyna, żeby móc spleść je ze swoimi i ruszyli brzegiem plaży (bo chcieli skorzystać z tego, że słońce już zachodziło) w stronę klubu.

- Tatusiu? Napijemy się dzisiaj? - Park patrzył się pod nogi, bo nie chciał wylądować twarzą w piasku, tak, jak ostatnio Min.

- Tak, skarbie. Poza tym wiesz, że jak idę z tobą, to nie musisz się mnie pytać o takie rzeczy, prawda?

- No niby tak, ale wolałem wiedzieć, Yooni. - Jimin westchnął i mocniej ścisnął dłoń bruneta.

- Hej, co to za minka? - dwudziestosześciolatek zmarszczył brwi, bo znając swojego chłopca tyle lat, wiedział, kiedy coś było nie tak. Nie rozumiał tylko dlaczego jego nastrój zmienił się tak nagle.

- Bo tatusiu, co będzie, jak już nie będziemy razem? Kto mnie wtedy będzie kochał? - W jego oczach błysnęły łzy, a bruneta dosłownie zamurowało.

- Co? - Mężczyzna stanął w miejscu, zmuszając do tego również Jimina. - Co ci strzeliło do głowy? Jak to, kiedy nie będziemy już razem? Chodź. - Yoongi pociągnął swojego malucha w stronę piasku, gdzie usiadł, zmuszając do tego i jego, jednak po chwili przeniósł go na swoje kolana.

- Co się dzieje? - Ręka mężczyzny powędrowała na plecy mniejszego, natomiast druga ulokowała się w jego włosach, dzięki czemu mógł go mocniej przytulić, bo ciało tego drobnego chłopca zaczęło drżeć, kiedy zwyczajnie się rozpłakał.

- No bo tak sobie pomyślałem, że co, jak nie będziemy kiedyś razem? Jak się pokłócimy albo się już mną znudzisz? Na świecie jest tyle ładnych osób, mądrych, zdolnych, a ja ci nic nie daje. Ja nie mam nawet żadnych zdolności i no... - Wyszeptał Park w szyję bruneta.

- Kochanie, co ci znowu strzeliło do tej twojej ślicznej główki? Dlaczego znowu tak myślisz? Czy ja ci daje do tego jakiekolwiek powody? Albo kiedykolwiek dawałem? - Wyszeptał Min, delikatnie kołysząc swoimi kolanami.

- N-no nie. - Blondyn pociągnął nosem, odczepiając się od swojego partnera i spojrzał mu w oczy. Było tak wiele rzeczy, o których chciał mu powiedzieć.

- Co dzień mi coś dajesz, wiesz? Swój uśmiech, dobre słowo, swoją miłość. Dajesz mi siebie całego, a ja naprawdę nie potrzebuje niczego więcej do tego, żeby być szczęśliwym. Kocham cię najmocniej na calutkim świecie i nie wyobrażam sobie tego, że miałbym od ciebie odejść. A co do twoich zdolności, jak możesz tak mówić? Nie studiowałbyś architektury i sztuki, na najlepszym uniwersytecie w Seulu, gdybyś nie miał talentu. Potrafisz rysować i malować, potrafisz śpiewać i tańczyć i nie mów, że nie, bo widziałem. Potrafisz sprawić, że mam ochotę uśmiechać się jak idiota od rana do wieczora, tylko dlatego, że cię widzę. A wiesz, że przy ludziach tego nie robię za często. Jesteś najwspanialszą osobą, jaką poznałem i boli mnie serce, kiedy tak o sobie mówisz. Boli mnie to, że nie potrafisz się docenić, że cały czas się krytykujesz, nawet w najmniejszych rzeczach. - W dalszym ciągu szeptał Yoongi, kciukami ścierając z policzków swojego chłopca słone łzy.

- To samo pojawia się w mojej głowie, nie chcę tego, ale nie potrafię nad tym zapanować. Ja wiem, że nie jestem zdrowy psychicznie, ale po prostu nie daje sobie z tym rady. Nie chcę co chwila płakać i psuć ci twoich planów, Yoongi. Możemy już iść do tego klubu? - Zapytał Park i wstał, co zaraz uczynił także Min.

- Nie. Idziemy do domu. Wiem, że zaraz będzie cię bolała głowa, bo płakałeś, poza tym pójdziemy się wykąpać, dobrze? - Ciche pytanie opuściło usta mężczyzny. Kiedy dostał potwierdzające skinienie głową, złapał go za talię i posadził sobie na biodrach, żeby skierować się w drogę powrotną. Niósł go, jak typowe dziecko, ale nie przeszkadzało mu to, bo kiedy czuł ciało młodszego, które tak ufnie się w niego wtulało, bolące ręce nie miały znaczenia.

Po dziesięciu minutach byli już w łazience, gdzie brunet napuszczał wodę do wanny. Posmarował swoją szyję lawendą i usiadł pierwszy, czekając, aż jego chłopiec ponownie zajmie miejsce na jego kolanach.

Wiedział, że znowu muszą udać się do lekarza, ale nie chciał robić tego pochopnie, bo wiedział również, że jego narzeczony ich nienawidzi, dlatego wolał go o to zapytać.

- Kochanie? - Szepnął, kiedy blondyn ułożył głowę między jego szyją a barkiem i oplótł go swoimi chudymi ramionkami wokół pasa.

- Hm?

- Może chciałbyś pójść do doktor ? Widzę, że ostatnio jest gorzej z twoim samopoczuciem i znowu masz koszmary. - Powiedział zmartwiony i ucałował czubek jego głowy.

- Tak, tatusiu, mam, ale wystarczysz mi ty. Już mi lepiej. Dlatego jak będę chciał pójść, to ci powiem, dobrze? - Jimin mocniej wtulił się w klatkę piersiową Yoongiego i cicho westchnął, bo faktycznie przez ostatnie kilka dni nie czuł się za dobrze i miał ogromną nadzieję, że nie było tego widać.

- Dobrze, skarbie. - Min cmoknął go w skroń, powodując tym delikatny uśmiech na twarzy malucha.

Prawie godzinę później wyszli z wanny, bo Jimin zaczął zasypiać, więc Min chciał położyć go spać. Siebie też, bo nie ukrywał, że był zmęczony. Wytarci, w świeżych piżamach, leżeli już na łóżku, gotowi by zasnąć. Chociaż tylko jeden z nich na nim leżał, bo Park ułożony był na brunecie, który głaskał go po głowie.

- Jesteś całym moim światem, aniołku. Nie wątp w to nigdy.

- Kocham cię, Yoongi.

- Ja ciebie też, maluchu. Bardzo, bardzo mocno. - Ostatnie cmoknięcie blondyna w czoło, a następnie jego spowolniony oddech, który świadczył o tym, że ten usnął, pozwolił Minowi pójść spać.

Bo jak ma spać spokojnie, kiedy jego chłopiec cierpi?

_______________________________________
Well, ostatni rozdział był um, dawno? Musicie mi wybaczyć. Nie wiem czy ten rozdział nie jest zły, bo jakoś brak mi tchnienia, no ale łapcie.

My Little Sweetie ★ YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz