— Kochasz go, Yoongi. To dlatego tak cierpliwie za nim chodzisz i wytrzymujesz dzisiejsze humorki. — Mamrotał do siebie Min, idąc do dziewiątego z rzędu sklepu (z tego, co dobrze policzył) za swoim mężem. — Co ja pierdolę, jestem zwykłym pantoflem. — Parsknął, uśmiechając się miło do ludzi, którzy patrzyli na niego jak na wariata. W końcu mówił sam do siebie, nie siląc się nawet na cichy ton.
— Tatusiu, a tu wejdziemy? — Zapytał Park, paluszkiem pokazując na sklep z bielizną. Min skinął głową, zaciskając usta i posłusznie udał się za młodszym. Jedyne, o czym marzył to długa kąpiel i zakopanie się w pościeli. Pracował dzisiaj do bardzo późna, przez co naprawdę się nie wyspał. Nie miał za złe tego Jiminowi, bo on po prostu o tym nie wiedział. Gdyby tak było, zapewne właśnie kazałby mu natychmiast wracać do domu, zrobiłby mu swoje słynne kąpiele i wymasował całe ciało.
— Ten, czy ten? — Zapytał go Park, stając przed nim z dwoma kompletami koronkowej bielizny. W prawej ręce trzymał komplet czerwony, z mocno wyciętymi majtkami z delikatnej siateczki i pasami od ud aż po szyję, natomiast w drugiej trzymał skromy komplecik białej, szlachetnej koronki, z pięknymi figami i podwiązkami.
— Oba. — Odpowiedział mu szczerze i wskazał głową na kasę, gdzie sprzedawczyni patrzyła na niego, zapewne wyobrażając sobie to, co trzymał w ręku, na nim.
— Ale ja chciałem jeden. — Odpowiedział, marszcząc brwi. Było go stać na oba, a nawet i więcej, ale bielizny miał chyba więcej niż spodni, co delikatnie go niepokoiło.
— Ale weźmiesz dwa. — Powiedział i wyciągnął mu je z ręki, udając się do kasy. Zapłacił za nie kartą i pięknie opakowane podał Jiminowi.
— Yoongi, to ja miałem je sobie kupić, a nie ty mi. Dlaczego ty mi zawsze robisz na złość, co? Odeślę ci te pieniądze na konto. — Oburzył się Park, tupiąc nogą, co rozbawiło starszego.
— Spróbuj tylko, to oddam ci z nadwyżką. Przecież i tak będziesz mi się w niej pokazywał, więc co to za różnica? — Zapytał, łapiąc pod rękę rudowłosego. Naprawdę jedyne, o czym marzył to łóżko i swój mąż przy boku, dlatego nawet nie pytał, czy chce gdzieś jeszcze iść. Pociągnął go do samochodu, upychając w nim co najmniej piętnaście toreb.
— Jedziemy do domu, gdzie zamierzam się położyć, dlatego nie dąsaj się, bo dopóki nie usnę, masz leżeć ze mną. — Powiedział Min i odpalił samochód, wyjeżdżając z parkingu.
— Co się dzieje? — Spoważniał Jimin i spojrzał na swojego męża. Przybił sobie mentalną piątkę w czoło, bo jakim cudem, nie zobaczył tych ciemnych worów pod jego oczami i zgarbionych pleców?
— Nic, skarbie. Po prostu potrzebuje dospać. — Mruknął i położył swoją dłoń na udzie młodszego. Ścisnął je delikatnie i uśmiechnął się, chcąc go uspokoić.
— Dlaczego się nie wyspałeś? Za bardzo się rozpychałem? Mogę spać dzisiaj na kanapie, jeśli chcesz. — Powiedział poważnie Jimin, czym jeszcze bardziej rozśmieszył Yoongiego.
— Kochanie, czy od prawie ośmiu lat, ja kiedykolwiek byłem niewyspany, kiedy spałeś ze mną w łóżku? Po prostu, jak już usnąłeś, to poszedłem popracować, bo cztery oddziały muszą lecieć do Japonii. — Odpowiedział czule, w myślach ciesząc się jak dziecko, bo widział już ich domek, a to znaczyło, że z każdą chwilą był bliżej snu.
— No i dlaczego mi nie powiedziałeś? Przecież nigdzie byśmy dzisiaj nie jechali albo poprosiłbym o to pod wieczór, a nie teraz. — Zbeształ go Park, kręcąc głową. Przecież on naprawdę nie gryzł, a przełożenie zakupów o kilka godzin do przodu, nie zrobiłoby mu żadnej różnicy.
— Chciałeś, więc pojechaliśmy. A teraz przestań marudzić i wysiadamy.
— Zarządził brunet i opuścił samochód, żeby otworzyć drzwi młodszemu.— Ja nie marudzę, no ale przecież umawialiśmy się na szczerość. — Miauknął, zabierając prawie wszystkie torby z bagażnika. Mało co się pod nimi nie zapadł, ale jego tatuś był zmęczony, dlatego skoro już wiedział, nie będzie kazał mu ich nosić.
— Dlaczego ty jesteś taki uparty. — Jęknął Min i zaczął się głośno śmiać, bo młodszy przez bagaże nie widział absolutnie nic. Zabrał mu torby, oczywiście nie zwracając uwagi na jego sprzeciwy i udał się do domku, który otworzył kodem.
— Tatusiu, ja przysięgam, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. — Warknął Jimin i zabrał z jego dłoni siatki, które rzucił niedbale na podłogę. — Idź się przebierz, zaraz przyjdę i nie marudź. — Dodał groźnym tonem, na co Yoongi skinął głową i zagryzł wargę, żeby się nie roześmiać.
Posłusznie udał się do ich sypialni, gdzie ściągnął z siebie spodnie i w koszulce oraz bokserkach wpakował się pod ciepłą kołdrę. Naprawdę czuł się słabo, dlatego uśmiechnął się lekko, kiedy jego policzek spotkał się z chłodną poduszką.
— Jestem. — Usłyszał, kiedy drzwi się otworzyły. Drobne ciałko ułożyło się przed nim, nosem dotykając jego nosa.
Oczywiście, że nie bał się spać sam, przecież to nawet absurdalnie brzmiało. Po prostu lubił korzystać z tego, że miał przy sobie tak cudowną istotkę, jaką był jego mąż. Naprawdę wiele dla niego znaczył i spało mu się wtedy spokojniej. No i oczywiście wiedział, że Jimin z tej drzemki również skorzysta. Pod tym względem dobrali się idealnie, dlatego nigdy nie kłócili się o to, kto ile śpi, a o to, ile powinni uciąć sobie drzemek w ciągu dnia.
— Yoongi, mówię teraz poważnie. — Cichy szept dotarł do uszu bruneta. — Jeżeli jesteś zmęczony, paskudnie się czujesz, czy po prostu nie masz ochoty na nic, mów mi o tym. Znam cię dość dobrze, ale ja nie jestem jasnowidzem, wiesz? Martwię się o ciebie i nie chcę, żebyś robił coś wbrew sobie. — Dodał cicho młodszy i położył dłoń na jego policzku.
— Wiem, Jiminie. Spokojnie, nic się nie dzieje. Tylko się nie wyspałem, to nic takiego, tak? Ustawiłem budzik, wstaniemy o jakiejś osiemnastej, okej? Możemy pojechać wtedy na kolację. — Dodał i spojrzał wpół otwartymi oczami na swój skarb.
— Dobrze, tatusiu. — Rudowłosy uśmiechnął się i wtulił w pierś większego, mrucząc cicho. Uwielbiał jego ciało, tak samo, jak jego całego.
I naprawdę cieszył się, że wtedy go poznał. Jego życie nie wyglądałoby tak cudownie, jak teraz, gdyby nie pewien wysoki, dobrze zbudowany i seksowny policjant z szarmanckim charakterem.
______________________________
Miłego
CZYTASZ
My Little Sweetie ★ Yoonmin
Fanfiction,, - Uwielbiam twoje uda, Yoongi. No po prostu je uwielbiam. - Powiedział nagle Park, bez krępacji macając jedno z nich. - Co? - Min wybuchnął głośnym śmiechem, chwilę później ocierając łzy, które spłynęły mu po policzkach. No nie mógł się uspokoi...