Love me till the day I die.

8.6K 329 148
                                    

- Kochanie! Chodź już do salonu - Zawołał Min, który właśnie rozpalał w kominku, żeby choć trochę poczuli klimat tych całych świąt

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Kochanie! Chodź już do salonu - Zawołał Min, który właśnie rozpalał w kominku, żeby choć trochę poczuli klimat tych całych świąt.

- Idę, już chwilka! - Park w panice złapał za paczki, które pakował kilka godzin i zbiegł po schodach na dół. Położył je pod kominkiem i usiadł obok Yoongiego na kanapie, cmokając przy okazji jego gładki polik.

- Zmęczyłem się - zakomunikował Jimin, kładąc się ociężale na kolanach swojego tatusia.

- Ja też - westchnął Min i wplątał swoje palce we włosy blondyna.

- Co dzisiaj zjemy? Głodny jestem - Poskarżył się Jimin, który przymknął oczy, bo mizianie po główce zawsze sprawiało mu dużo przyjemności.

- Pizze? Czy mam coś zrobić?

- Tak, tatusiu. Pizza będzie super.

Yoongi sięgnął po telefon, żeby zamówić jedzenie, a Park podniósł się, bo chciał przynieść wino i dwa kieliszki. Wracając, usiadł obok kominka i złapał za opakowania.

- Czas na prezenty? - Spytał uśmiechnięty i posegregował je na dwie kupki.

Yoongi przytaknął, zaciskając usta, bo nie wiedział, czy młodszy będzie zadowolony z notesu, jaki mu zrobił.

- To chodź do mnie, Yooni! - Park poklepał miejsce obok siebie i uśmiechnął się, kiedy mężczyzna zszedł z sofy, siadając na miękkim dywanie. Przy okazji cmoknął go przelotnie w skroń i westchnął cicho.

- Mogę ja zacząć? - Jimin spojrzał na Mina swoimi proszącymi oczkami, a ten nie byłby sobą, gdyby mu odmówił. Przytaknął więc i zaraz został obładowany czterema torbami.

- Jak ci się nie spodoba, to mi powiedz. Nie będę smutny ani zły.

Yoongi zabrał się za otwieranie toreb, w których znalazł wyjazd do spa na trzy dni, zestaw kolorowych skarpet, które tak uwielbiał, swoje ulubione perfumy i informacje z napisem, że jego fortepian jest do odbioru. Tutaj spojrzał na Jimina zdziwiony, a on uśmiechnął się lekko, łapiąc starszego za dłoń.

- Pamiętam, jak mówiłeś, że uwielbiałeś grać. Chcę, żebyś nadal kontynuował swoją pasję - wyjaśnił, a Yoongi uśmiechnął się szeroko i porwał swojego chłopca w ramiona, mocno go przytulając. Blondyn zaśmiał się perliście i cmoknął go w usta, w duchu ciesząc się z tego, że jego prezent był udany.

- Tatusiu, mam dla ciebie coś jeszcze - szepnął Jimin i wyciągnął z kieszeni bluzy sporych rozmiarów pudełeczko.

Otworzył je, tym samym pokazując Minowi srebrny naszyjnik. Były to literki, przerobione na postacie z kreskówek, które miały oczka i rączki. Mimo wszystko nie wyglądało to źle, ponieważ były małe. Na łańcuszku literka Y przytulała literkę J, tworząc przepiękną kompozycję, przez co Yoongiego coś ścisnęło w sercu.

- Jiminie, to jest prześliczne, ja naprawdę dziękuję - odszepnął Min i prędko przytulił swojego chłopca, ponieważ nie chciał, żeby widział jego łzy.

Otarł je szybko kciukiem i złapał obiema dłońmi za poliki mniejszego, czule całując jego usta. Młodszy odwzajemnił pocałunek, kładąc swoje małe łapki na dłoniach starszego. Smakowali swoich ust zupełnie tak, jak za pierwszym razem. Bez pośpiechu, bez agresji. Czysta miłość.

- Dziękuję, skarbie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy - Min uśmiechnął się delikatnie, po raz ostatni cmokając pełne wargi blondyna. - To teraz ja.

Podał mu pierwszą torbę, w której były bilety na miesięczne wakacje w wybranym przez niego miejscu. Następne były kredki i te wszystkie dziwne rzeczy, których nazw Yoongi nie znał.

W tym momencie oczy Parka się świeciły, a Yoongi nie chciał wiedzieć co będzie, jak mały dostanie buciki, notes i bluzę.

- Tatusiu, to za dużo. Dostałem już za dużo, przecież nie możesz mi tyle kupować - szepnął Jimin, odkładając wszystkie przybory i bilety na bok.

- A kto mi zabroni? No właśnie. Chcę i mogę, kochanie - wyciągnął z torby bluzę i podał ją swojemu chłopcu, który już nie hamował swoich łez, widząc napis, jaki znajdował się na jej tyle.

- Jeszcze tylko pięć miesięcy, skarbie. Pięć miesięcy i będziesz panem Minem - cmoknął go w czoło, powoli zaczynając się stresować, bo w torbie zostały już tylko buciki i zeszyt.

- Nie mogę uwierzyć w to, że to się dzieje, Yoongi - blondyn pokręcił głową.

- Ja też, Jiminie. Ja też - westchnął, łapiąc swojego chłopca i posadził go sobie między nogami.

- Kochanie, to co ci teraz dam, chciałbym... - zawiesił się na chwilę, nie wiedząc, jak odpowiednio dobrać słowa. - Chciałbym, żeby to pokazało ci wszystko to, czego nie jestem w stanie pokazać ci ja. Mamy czas, czytaj tyle, ile chcesz - mówiąc to, wyciągnął z torby czarne pudełko owinięte wstążką. Podał je młodszemu, który natychmiast ją rozwiązał i wziął w swoje ręce niebieski notes, który otworzył. Uśmiechnął się na widok pierwszej fotografii, na której byli lekko pijani, ale wciąż szczęśliwi.

Jimin czytał wszystko około czterdziestu minut i tak, jak Yoongi myślał, w połowie po prostu zaczął płakać. Jednak jego szloch się wzmocnił, gdy dotarł na sam koniec. Odwrócił się w stronę Mina, siadając na jego kolanach okrakiem i spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Bo to wszystko wydawało się snem.

- Mówiłem poważnie, skarbie - Yoongi uśmiechnął się i wyciągnął z torby ostatnią rzecz, jaką były niebieskie buciki.

Jimin otworzył usta, ale po chwili je zamknął, bo nie do końca wiedział, co ma powiedzieć. Rozpłakał się już na dobre, wtulając się w szyję Mina. Ten objął go ramionami, uśmiechając się lekko i ciesząc się w duchu, że jego prezent był udany.

- Tatusiu, tak bardzo cię kocham - Wychlipał młodszy.

- Ale skarbie, dlaczego płaczesz? Powinieneś być szczęśliwy - brunet (dopiero od kilkunastu godzin) podarował mu buziaka w czerwony nos i kciukami zaczął ścierać jego łzy.

- Jestem szczęśliwy, Yoongi. Jestem cholernie szczęśliwy i to dlatego płacze. Nigdy nie sądziłem, że wszystko się tak ułoży. Nie sądziłem, że będę miał kogokolwiek w swoim życiu, a aktualnie rozmawiamy o dziecku, które możemy mieć i... -Park nie dokończył, bo znów zaniósł się płaczem. Min ponownie go przytulił, mocno obejmując jego talię.

- Ja też jestem szczęśliwy, kotku. Bardzo, bardzo szczęśliwy - ich usta ponownie chciały znaleźć drogę do siebie, no ale nie znalazły, bo przerwał im dzwonek do drzwi.

Mężczyzna wstał z dywanu i odłożył Jimina na kanapę, bo musiał otworzyć drzwi intruzowi.

- Dzień dobry, zamawiał pan pizzę, prawda? - Dostawca uśmiechnął się miło, wyciągając w jego stronę dwa, duże pudełka.

Yoongi westchnął, bo kompletnie o tym zapomniał. Poszedł po kartę kredytową i gdy zapłacił, wrócił do salonu, gdzie usiadł za swoim chłopcem, który porozlewał wino do kieliszków i przytulił się do jego pleców.

Tak wyglądały ich święta co roku. Co roku dawali sobie prezenty, siedząc pod kominkiem. Co roku pili zwykłe wino, zajadając je śmieciowym jedzeniem, a każdy ten wieczór kończyli długim, namiętny seksem.

Tak też było i tym razem, bo dlaczego mieliby zrezygnować z tradycji?
Przez całą noc mieszkanie Minów wypełniały ciche jęki, sapnięcia i zapewnienia o swojej miłości.

______________________________________
Jutro szkoła więc nie wiem czy będzie kolejny plus muszę w końcu napisać broken dlatego wybaczcie tak na zapas.
Dobranoc 🌷

My Little Sweetie ★ YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz