— Mam tego dość, rozumiesz? Nie chce taki być, mówiłem ci to już nieraz, a ty nadal mnie nie słuchasz. Nadal masz w dupie to, co do ciebie mówię! — Wykrzyknął Park, dłońmi starając się zetrzeć łzy, które wciąż uparcie płynęły z jego oczu.
— Powiedz mi, co się ostatnio z tobą stało. — Poprosił cicho Min, z bólem patrząc na najważniejszą dla niego osobę, która dosłownie ginęła w oczach.
— Nic! Nic się ze mną nie stało, po prostu jestem totalnie gruby i chcę schudnąć, a ty cały czas wciskasz we mnie jedzenie. — Ponownie krzyknął, w końcu bez sił opadając na krzesło.
— Dlaczego na mnie krzyczysz? — Zapytał spokojnie Yoongi, podchodząc do swojego maleństwa, żeby klęknąć tuż przed nim.
— Bo mnie po prostu wkurwiasz! — Powiedział Jimin, dopiero chwilę później zdając sobie sprawę z tego, co powiedział. — Nie, to znaczy, t-tatusiu, to nie tak. — Ponownie zalał się łzami, kiedy starszy wstał i udał się w stronę swojego gabinetu.
— Nie idź za mną. — Powiedział opanowanym głosem i odwrócił się w stronę blondyna. — Jeśli ci przejdzie, możesz przyjść. Inaczej nie chcę cię widzieć. — Ostatnie słowa wypowiedział z żalem. Chwilę po ich wypowiedzeniu, zamknął drzwi od swojego azylu.
Usiadł na czarnym, skórzanym krześle i po prostu się rozpłakał. Już dawno tak mocno nie martwił się o swojego męża. O męża, który postanowił się głodzić, bo naczytał się bzdur na temat 'perfekcyjnego ciała'.
Dla niego był taki, odkąd go poznał. Od pieprzonych siedmiu lat, zawsze patrzył na niego, jak na najcenniejszy skarb. I bolało go to, że blondyn absolutnie nie chciał przyjąć jego opinii do siebie.
Kilka godzin później, kiedy spisywał lekarzy, do których Park koniecznie musiał się udać, usłyszał ciche pukanie. Nie odpowiedział nic, bo wiedział, że jego chłopiec i tak za chwilę otworzy duże, drewniane drzwi.
— Tatusiu? — Tak jak podejrzewał, chłopiec wsadził swoją blond czuprynę w szparę między futryną a drzwiami. — Mogę wejść?
— A przeszło ci? — Zapytał starszy beznamiętnym tonem.
Park spuścił głowę i powoli zamknął za sobą drewno, przysuwając się bliżej biurka.
— Ja... Przepraszam, Yoongi. Wcale mnie nie wkurwiasz, ja po prostu byłem zdenerwowany, ja już sobie nie radzę, nie chciałem na ciebie krzyczeć. — Starał się nie rozpłakać, co marnie mu szło.
— Chodź do mnie. — Poprosił cicho Min, kiedy zobaczył, co znów dzieje się z jego aniołkiem.
Wyciągnął przed siebie ręce, w których po chwili tkwiło drobne ciałko jego chłopca.
— Nie dostaniesz żadnej kary, bo aktualnie mam je w dupie. Jutro idziesz do lekarza. Na wstępie cię uprzedzę, że albo zaczniesz jeść, albo wylądujesz w ośrodku odizolowany ode mnie, Tae i Jina. Skończyło się bawienie w kotka i myszkę, Jimin. — Powiedział Yoongi do ucha młodszego i wygodniej usadził go sobie na kolanach.
— Ale przecież ja jestem zdrowy. — Powiedział Park przez łzy, cicho czkając.
— Przestań pieprzyć, okej? Widzisz siebie w lustrze? Widzisz to, ile ważysz? Widzisz twoje włosy, twoje wory pod oczami, twoje paznokcie? — Zdenerwował się brunet, który niekontrolowanie zaczął krzyczeć.
— N-nie krzycz. — Szepnął.
— Jak mam nie krzyczeć, kiedy widzę, co ze sobą robisz?! Chcesz umrzeć? O to ci chodzi, do tego zmierzasz? Dopóki się nie wyleczysz, nasza podróż poślubna jest nieaktualna. Odwołałem ją. Nie chcę przywozić stamtąd trupa. — Powiedział, nie patrząc na to, że przesadza. — Przepraszam. — Powiedział po chwili, kiedy, zobaczył wystraszoną twarz swojego partnera. — Po prostu się o ciebie martwię. Wiesz, że cię kocham i nie chcę, żebyś się niszczył. — Szepnął, ścierając ręką łzy blondyna.
— Okej, pójdę do lekarza. — Odszepnął mniejszy, rękawem wycierając swój nos.
Nie dbał teraz o to, że do obrzydliwe. Po prostu zrobił to odruchowo. Był wycieńczony, dlatego położył głowę na ramieniu swojego męża i przymknął oczy.
— Nie miałeś wyjścia, kochanie. Mówiąc, że idziesz, już cię tam umówiłem. — Powiedział dwudziestosześciolatek.
— Przepraszam, Yooni. Naprawdę tak nie myślałem. — Szepnął Jimin.
— Skoro już czas na wyjaśnienia. Ile schudłeś? — Zapytał poważnie.
— To nie jest ważne, tatu...
— Ile. — Powtórzył twardym tonem brunet.
— Osiem. — Odpowiedział młodszy z nich, wciąż nie zdając sobie sprawy z tego, że nie było to dobre dla jego zdrowia.
— I uważasz, że to jest w porządku? Że ważąc tyle, podobasz mi się? A przede wszystkim uważasz, że ważąc tyle, jesteś zdrowy? — Zapytał wyraźnie. Wyda każde możliwe pieniądze na najlepszego psychologa w mieście, a nawet kraju, żeby przetłumaczyć temu chłopakowi, że po prostu się krzywdzi.
— No tak. Ja chciałem być po prostu ładniejszy... I dla siebie i dla ciebie, tatusiu. — Powiedział cicho, ocierając swoją małą dłonią mokry od płaczu polik.
— Nie jesteś teraz ładny. — Zakomunikował Yoongi, który zdawał sobie sprawę z tego, że sprawił swojemu chłopcu przykrość. — Jesteś najpiękniejszy na ziemi zawsze, ale nie wtedy, kiedy jesteś poważnie chory, a na dodatek uważasz, że wcale tak nie jest. Czyli nie teraz. — Wyjaśnił, widząc pytającą minę blondyna. — Teraz jesteś wyniszczony i wychudzony, co ani trochę nie jest atrakcyjne. Już kiedyś byłeś szczupły, ale teraz wyglądasz jak skóra i kości. — Min wciąż mówił, czując ogromny ból, kiedy widział, jak coraz to nowsze łzy, zdobią twarz jego miłości.
— Wierzę skarbie, że to się poprawi. Że dasz sobie radę, wiedząc, że kocham cię całego, że zrozumiesz, że pierwsze objawy anoreksji to nie są przelewki, że możesz trafić do ośrodka, gdzie nie będzie mnie, ani twoich przyjaciół. Wiedząc, że zawsze cię wspieram i zawsze chce dla ciebie jak najlepiej. — Szepnął, mocno przytulając do siebie swojego malucha.
Sam uronił kilka łez, ale szybko je otarł, nie chcąc, żeby Park je zobaczył. Przecież to on aktualnie był dla niego największym oparcie.
— Przepraszam, tatusiu. Ja naprawdę nie chciałem, żebyś płakał i żebyś się na mnie gniewał. — Zapłakał młodszy, mocniej wtulając się w silne ramiona swojego męża.
— Nie gniewam się na ciebie, kotku. Po prostu się o ciebie martwię. — Mężczyzna pocałował go w czoło i uśmiechnął się lekko.
Chciał, żeby te ukochane oczy znów zaczęły świecić swoim dawnym blaskiem, który tak bardzo kochał.
— Jiminie pójdziemy się położyć, okej? Jutro na szesnastą musimy być w Busan, więc rano trzeba wstać. Dodatkowo twoja głowa zapewne pęka po całym dniu płaczu, prawda? — Zapytał, na co Jimin skinął głową.
— A po co do Busan, tatusiu?
— Tam masz lekarza. Doktor Lee na pewno ci pomoże. — Mówiąc to, Min wstał z krzesła, cały czas trzymając na rękach swoje wszystko. Przy okazji zagryzł wargi, żeby ponownie się nie rozpłakać, czując, jak bardzo młodszy schudł.
Zignorował dzisiejszą kąpiel i udał się do sypialni, gdzie zaraz położył się na łóżku, kładąc na sobie tego obsmarkanego malucha.
Jednak absolutnie mu to nie przeszkadzało.
Przecież go kocha.
— Przepraszam. Dobranoc, tatusiu. Kocham cię bardzo mocno. — Powiedział Park i zamknął swoje zaczerwienione od płaczu oczy.
Min uśmiechnął się tylko i złożył na jego czole czułego całusa.
On też go kochał, ale przecież maleństwo to wiedziało.
_______________________________________
Tadam, Branoc
CZYTASZ
My Little Sweetie ★ Yoonmin
Fanfiction,, - Uwielbiam twoje uda, Yoongi. No po prostu je uwielbiam. - Powiedział nagle Park, bez krępacji macając jedno z nich. - Co? - Min wybuchnął głośnym śmiechem, chwilę później ocierając łzy, które spłynęły mu po policzkach. No nie mógł się uspokoi...