Busan.

5.4K 238 28
                                    

— Jiminie, już jestem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Jiminie, już jestem. — Brunet przekroczył próg domu i zdjął z siebie kurtkę. Wszedł do ich sypialni, żeby zobaczyć, na jakim etapie jest jego malec i uśmiechnął się rozczulony, kiedy zobaczył go śpiącego w stercie ubrań, na podłodze.

Zapewne chciał zacząć ich pakować, ale lekarstwa zaczęły działać i dopadła go ogromna senność. Najciszej jak tylko potrafił, złapał chłopca i podniósł, układając go na łóżku pod stertą kocyków. Na samej górze oczywiście był ten niebieski, jego ulubiony.

Yoongi sam dokończył pakowanie, po drodze wychodząc jeszcze z Holly na spacer. Przed dwudziestą drugą, Min skończył szykować jedzenie i herbatkę na drogę dla swojego męża, dlatego ukucnął przed łóżkiem i delikatnie pociągnął go za ramię.

— Hm? — Mruknął rudowłosy i złapał za dłoń mężczyzny, która leżała na kołdrze.

— Jak ci idzie pakowanie? — Zapytał Min i zachichotał, kiedy Jimin podniósł się z łóżka, jak oparzony, mało co z niego nie spadając.

— Jezu, przepraszam, Yoongi. — Powiedział i spojrzał na czystą już podłogę niezrozumiale.

— Przecież się z ciebie śmieje. — Zaśmiał się brunet. — Spakowałem już nas i Holly, w kuchni na blacie masz kolację, którą masz zjeść teraz i posiłek z herbatką na drogę. Idę wrzucić torby do bagażnika, ubrania na drogę masz na łóżku, okej? — Jimin spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami i pomrugał.

Przecież nie był dzieckiem, mało tego cały czas się lenił, a starszy tak dużo dla niego robił.

— Yoongi, przestań. — Szepnął Jimin i otarł oczy. Wstał i podszedł do skonfundowanego mężczyzny, którego szyję mocno objął ramionami.

— Kochanie, rozmawiaj ze mną. — Powiedział Yoongi i uniósł niższego, żeby móc posadzić go na blacie. Stanął między jego nogami i złapał młodszego w pasie, również mocno tuląc.

— Yoongi, ty jesteś dla mnie za dobry. — Powiedział cicho, nie podnosząc głowy z jego ramienia. — Wystarczyło mnie obudzić, przecież nie możesz robić wszystkiego sam. — Miauknął i otarł swój nos dłonią.

— Dzidzia...— Westchnął brunet i potarł dłonią jego plecki. — Przestań tak o sobie myśleć. — Szepnął i ucałował jego skroń. — Śpisz po lekach, a nie dlatego, że jesteś leniem, przecież nic mi się nie stało, jak zapakowałem kilka rzeczy i zrobiłem ci kolację. Zawsze ci ją robię, więc nie rozumiem, w czym problem. — Doprecyzował, wciąż nie wypuszczając malucha ze swoich objęć.

— Yooni, po prostu przestań robić wszystko sam, bo ja też tu jestem i ja też tu mieszkam. — Powiedział twardo Jimin i odsunął się od mężczyzny, nie zabierając rąk z jego szyi.

— Nie robię wszystkiego, kotek. Nie wyolbrzymiaj. — Poprosił cicho i zaniósł go na krzesło. Posadził i cmoknął delikatnie w usta, przy okazji kciukiem gładząc jego wydepilowane udo. — Jedz, dziubek, zniosę torby i wrócę, okej? Ty możesz jeszcze zabrać nasze ładowarki i podomykać okna. — Powiedział i wyszedł z kuchni.

Rudowłosy posłusznie dojadł i wstawił naczynia do zmywarki, kierując się do sypialni, żeby zamknąć lekko uchyloną szybę.

Trzydzieści minut później pakowali się do samochodu, chcąc zdążyć na wschód słońca, który obaj tak bardzo lubili.

— Kotek, wszystko dobrze? — Zapytał Min, chwilę po tym, jak odpalił silnik.

— Dlaczego pytasz? Przecież cały dzień jesteś ze mną — Jimin zmarszczył brwi i spojrzał na niego z pytaniem w oczach.

— Pytam ogólnie, co u ciebie. Nie rozmawiasz ze mną w ogóle — szepnął zmartwiony i spojrzał na niego, chwilę później wracając wzrokiem do jezdni.

— Przepraszam — miauknął Park i odwrócił głowę w stronę okna. — Nie gniewaj się na mnie, Yooni — dodał i zacisnął powieki, żeby znowu się nie rozpłakać.

— Dzidzia, nie jestem na ciebie zły, przecież nie mam nawet o co — odpowiedział poważnie i zjechał na pobocze, wyłączając silnik. — Pytam, bo się martwię, tak? — Uśmiechnął się lekko i usadził sobie chłopca na kolanach.

— Brzydzę się siebie — powiedział szybko i cicho Jimin, głowę kładąc na ramieniu swojego męża.

— Słucham? — Zapytał starszy, bo naprawdę myślał, że się przesłyszał.

— Brzydzę się siebie — powtórzył głośniej maluch i cicho westchnął, kiedy straszy, złapał go dłońmi za policzki.

— Dlaczego? — Zapytał Yoongi i ucałował delikatnie jego usta, domyślając się, co zaraz usłyszy.

— Ja naprawdę nie chciałem, żeby ten facet mnie całował — powiedział szybko i spojrzał gdzieś ponad głowę Mina. — Czuje się brudny, ja wiem, że ja cię nie zdradziłem, tatusiu, ale nie zmienia to faktu, że czuję się po prostu brudny, bo ktoś inny poza tobą mnie dotykał. A ja nie chce, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek robił coś takiego. Tylko ty tak możesz — wyrzucił z siebie Park i westchnął.

Chyba było mu odrobinkę lepiej, kiedy powiedział to, co leżało mu na sercu, od tego felernego dnia. Nawet trochę bardziej niż odrobinkę. Oczywiście wiedział, że Yoongi zaraz zaprzeczy wszystkiemu, co powiedział, ale przecież nie robił tego celowo. Zaprzeczał, ponieważ była to prawda.

— Masz prawo się tak czuć, słoneczko — zaczął starszy, a rudowłosy dojrzał na niego zdziwiony. — Masz prawo i naprawdę ci się nie dziwię, ale jak wiesz, jesteś dla mnie wszystkim. A ja nie pozwolę, żeby moje wszystko cierpiało, przez jakiegoś starego oblecha, którego swędziały rączki. I gwarantuje ci, że jak tylko dojedziemy do domku, pokaże ci, jak mocno za tobą tęsknie i jak mocno cię kocham — powiedział poważnie Min, nie ściągając swoich dłoni z policzków swojego malucha.

— Ja też cię kocham, tatusiu — odpowiedział mu Jimin i zatracił się w ustach starszego, które właśnie wylądowały na tych jego.

Całowali się jeszcze chwilę, a następnie Park wrócił na swoje siedzenie, bo ludzie zaczęli interesować się czarnym bmw, stojącym na światłach awaryjnych. Min wyłączył je i ponownie włączył się do ruchu, swoją dłoń układając na szczupłym udzie swojego męża. Udzie, które tak bardzo kochał.

— Czekolada i rogaliki? — Zapytał Yoongi, chcąc na chwilę skończyć temat tamtego przykrego zdarzenia.

— Tak! — Krzyknął Jimin i klasnął w dłonie, co tylko rozczuliło Mina, który cicho zachichotał.

Zajechał na najbliższą stację i tak, jak obiecał, kupił dużą czekoladę dla Jimina i kawę dla siebie, dodając do tego kokosowe rogaliki, za którymi obaj przepadali. Zjedli je w drodze, popijając swoimi napojami.

— A tatusiu, nie chce ci się spać? Przecież całą wczorajszą noc mnie tuliłeś, nie możesz tak jeździć, może zatrzymajmy się w jakimś motelu? — Rudowłosy naprawdę nie chciał, żeby jego mąż się przemęczał.

— Spokojnie, mały. Nie jestem śpiący — starszy uśmiechnął się szeroko, ukazując tym samym swoje małe ząbki i dziąsła.

Dwudziestodwulatek wiedział, że jego nie przegada, dlatego kiwnął głową i złapał za jego dłoń, małymi paluszkami, rysując na niej szlaczki.

Dojechali idealnie na wschód, co chyba stanie się ich tradycją biorąc pod uwagę to, co Yoongi zrobił.

My Little Sweetie ★ YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz