Min nie spał dzisiaj całą noc, bo jego maluch dokładnie dziś, obchodził swoje dwudzieste drugie urodziny.
Westchnął zmęczony, bo od kilku godzin przygotowywał dla niego niespodziankę. Chciał, żeby wszystko było idealne. Szczególnie teraz, kiedy młodszy cierpiał psychicznie.
Wypchnął go na noc do Seokjina i Taehyunga tłumacząc się tym, że przyda mu się rozluźnienie w postaci przyjaciół. Sam musiał pracować, dlatego został w domu. Miał go od nich odebrać za cztery godziny, co oznaczało, że zostało mu mało czasu.
Nadmuchał kilka ostatnich balonów helem i puścił je, żeby poszybowały do sufitu. Na każdym baloniku były ich zdjęcia. Na każdym baloniku była malutka karteczka i na każdym baloniku były szczere słowa od Mina.
Dodatkowo łóżko i podłogę obsypał płatkami róż, a w wazony powstawiał te normalne, ogromne bukiety. Było ich dokładnie dwadzieścia dwa. Co z tego, że nie wiedział, co później z nimi zrobią? Ważne, żeby młodszy się cieszył. Przecież to jego mąż, a on zrobi dla niego dosłownie wszystko.
Ustawił tace z ulubionym tortem młodszego na środku pokoju, układając ją na czarnym stoliku, który dopełniał wygląd teraz już czerwono-czarnej sypialni.
Obok tacy położył najlepsze wino, jakie tylko udało mu się zdobyć, wraz z dwoma kieliszkami z czarnego szkła. Zasłonił rolety i zapalił delikatne lampki, które powiesił na oknie. Ostatecznie na telewizorze włączył też ich ulubioną playlistę.
Uśmiechnął się delikatnie na widok niespodzianki, która drzemała sobie spokojnie w legowisku. Obok niego położył smycz, obróżkę, miseczki i zapas najlepszej karmy, jaką tylko udało mu się kupić. Dodatkowo dokupił także kilka zabawek i ubranko na zimę, żeby pupilek nie zmarzł.
Jimin od dawna marzył o psie, a Yoongi, który od jakiegoś czasu rozmyślał nad tym, czy dadzą radę czasowo, w końcu również się przekonał. Dlatego też wiedząc, że zbliżają się urodziny jego chłopca, zarezerwował najpiękniejszego szczeniaka, jakiego tylko udało mu się znaleźć w schronisku. Nie chciał kupować psa, tak samo, jak nie chciał tego Park. Wiedzieli, że trzeba pomóc tym bezdomnym maluchom, dlatego teraz była do tego idealna okazja.
Westchnął i zadowolony położył jeszcze na stoliku kopertę, po drodze zgarniając klucze. Uważał, żeby nie pognieść płatków róż, które rozsypał na podłodze i wyszedł, chwilę później wsiadając do czerwonego bmw.
Niecałe pół godziny później otwierał sobie drzwi mieszkania swoich przyjaciół, żeby odebrać od nich swoją małą pociechę.
— Yoonie! — Krzyknął Park, który znalazł się przy drzwiach z prędkością światła i rzucił się w jego objęcia, ciesząc się jak dziecko. Wciąż był w piżamie, co zdziwiło Mina, ale nie skomentował tego, tylko objął to drobne ciałko.
— Hej, mój ulubiony człowieczku, stąpający po tej planecie. — Mruknął mu do ucha i uśmiechnął się, bo ewidentnie go zawstydził.
— Siema, kopę lat, wcale nie widziałem twojej mordki wczoraj. — Do salonu wszedł Seokjin, jak zwykle mile witając się z gościem. Zbyt długo się znali, dlatego też nie mogli stracić żadnej okazji do dogryzania sobie.
— Jak zwykle gęba się nie zamyka. — Westchnął brunet i podał mu rękę.
— I kto to mówi. — Prychnął Kim i uśmiechnął się, kiedy do salonu wszedł Taehyung, z dużym pudełkiem w ręku.
— Wszystkiego najlepszego, Jiminie! — Krzyknął, uśmiechając się uroczo, kiedy starszy o kilka miesięcy od niego chłopak, mało co nie upadł pod ciężarem niebieskiego kartonu.
Min natychmiast zabrał pudełko z jego rąk, nie chcąc przecież, żeby młodszemu połamał się kręgosłup.
— Matko, to dziś? — Spytał zaskoczony (od dzisiaj) dwudziestodwulatek.
— Dziś. — Szepnął mu do ucha Min i poprosił go cicho, żeby poszedł się już przebrać, bo przecież nie mógł zostawić psa samego na tak długo. Zwłaszcza że był to szczeniaczek.
— Przygotowałeś wszystko? — Zapytała para Kimów.
Może to dziwne, ale Yoongi uwielbiał na nich patrzeć. Naprawdę uwielbiał.
— Tak. — Mruknął i uśmiechnął się, kiedy jego mąż zbiegł po schodach, mało co się przy okazji nie zabijając.
— Jutro o siedemnastej u nas, chłopaki. — Rzucił na odchodne brunet i wyszedł, biorąc w jedną dłoń karton z prezentem, a w drugą dłoń młodszego.
Do domu jechali trochę dłużej niż normalnie, ponieważ o tej godzinie były straszne korki, czego mężczyzna niestety nie przewidział. Naprawdę miał nadzieję, że zwierzątko nie narobi za dużego bałaganu.
Kilkanaście minut później Yoongi otworzył drzwi, przepuszczając w nich blondyna i zaśmiał się, kiedy zobaczył pędzącą w ich stronę małą, szaro-białą kulkę, z dwoma różnymi oczami.
— Yoongi?! — Krzyknął Park i upadł na kolana, biorąc na ręce psiaka, który od razu zaczął lizać go po twarzy.
— Wszystkiego najlepszego, kochanie. — Szepnął mu do ucha i złożył na nim niewinny pocałunek.
— Tatusiu. — Zapłakał blondyn i po odłożeniu tego słodziaka na podłogę, wtulił się w mężczyznę, cicho pociągając nosem.
— Hej, ale dlaczego płaczesz? — Zapytał mężczyzna, marszcząc brwi. Podniósł go z podłogi i wtulił w siebie jeszcze mocniej, cmokając jego głowę.
— B-bo ja zawsze chciałem m-mieć pieska i t-teraz mam i jestem po p-prostu szczęśliwy. — Wydukał, co cholernie rozczuliło Mina.
— Dla ciebie wszystko, słodziaku. — Szepnął i zaniósł go do sypialni, na której widok Park rozpłakał się jeszcze bardziej.
— Ja na to nie zasługuje. — Powiedział Park i usiadł na środku pokoju, dotykając wszystkich płatków róż, jakie miał akurat pod ręką. — Przecież to za dużo, no. — Jeknął i wytarł nos rękawem.
Yoongi westchnął i podszedł do swojego malucha, mocno całując jego czoło.
— Zasługujesz na jeszcze więcej. — Powiedział cicho i podniósł go, a następnie stanął za nim i objął go w pasie. — Za chwilę zjemy tort, a później otworzysz swój prezent, okej? — Zapytał, delikatnie masując palcami jego biodra.
Blondyn skinął głową i usiadł na łóżku z kawałkiem ciasta na talerzyku. Dodatkowo dostał lampkę wina i swojego mężczyznę do kompletu.
Czego chcieć więcej?
Yoongi po zjedzeniu ciasta i małej sesji czułości, podał młodszemu kopertę, w której znajdowały się bilety na miesięczny wyjazd. Przecież ich miesiąc miodowy się jeszcze nie odbył.
— Ojezu... — Powiedział blondyn i zagryzł wargę. Naprawdę nie chciał się znowu rozpłakać.
— Jedziemy za niecałe dwa tygodnie, skarbie. Zdążymy wrócić na twoje egzaminy. — Powiedział i objął chłopca w pasie, przy okazji kładąc go na sobie.
— Dziękuję, Yoongi. Naprawdę dziękuję. — Szepnął, mocno całując usta mężczyzny.
— Kocham cię. — Uśmiechnął się delikatnie Jimin, rączkami grzebiąc we włosach starszego. Lubił się nimi bawić.
— A ja kocham ciebie, Jiminie. — Odpowiedział Yoongi, który wiedział, że w ramionach trzyma właśnie cały swój świat.
______________________________
Siemka
CZYTASZ
My Little Sweetie ★ Yoonmin
Fanfiction,, - Uwielbiam twoje uda, Yoongi. No po prostu je uwielbiam. - Powiedział nagle Park, bez krępacji macając jedno z nich. - Co? - Min wybuchnął głośnym śmiechem, chwilę później ocierając łzy, które spłynęły mu po policzkach. No nie mógł się uspokoi...