— Cześć, kochanie. Jak w pracy? — Zapytał Min zaraz po odebraniu telefonu. Było sporo po pierwszej w nocy, a spotkanie, które było organizowane w kawiarence, gdzie pracował Jimin, miało skończyć się koło szóstej. Yoongi nie spał, bo przecież musiał go odebrać.
— Yoongi, przyjedź d-do mnie, j-ja już nie chce t-tu być. — Wychlipiał młodszy, a Yoongi natychmiast wstał, biorąc do ręki kluczyki od samochodu. Nie przejmował się tym, żeby zamknąć mieszkanie, skoro jego chłopiec dzwonił do niego w takim stanie.
— Słoneczko, już jadę. — Na potwierdzenie swoich słów, trzasnął drzwiami od auta i odpalił silnik. — Powiedz mi teraz, co się dzieje, skarbie. Jestem przy tobie, nie rozłączę się, więc już cichutko, uspokój się. — Mężczyzna szeptał do słuchawki w miarę spokojnym głosem, bo nerwy rozrywały go od środka.
— O-on się d-do mnie dobierał. — Wyjąkał chłopiec i jeszcze mocniej się rozpłakał. — J-ja nie chciałem, a-ale on i tak m-mnie p-pocałował. — Chłopiec miał duże problemy ze złapaniem powietrza, dlatego też Min dodał gazu. Nie przejmował się ograniczeniami prędkości i mandatem. Przecież jest policjantem, dlatego po prostu go sobie zdejmie, albo ureguluje.
— Aniołku, uspokój się. — Poprosił go jeszcze raz i zaparkował przed kawiarenką, bo akurat dojechał na miejsce. — Gdzie jesteś? — Zamknął samochód i szybkim krokiem ruszył do drzwi, które otworzył, nie przejmując się zdziwionymi spojrzeniami biznesmenów.
— W łazience. — Chlipnął Park, na co brunet właśnie tam skierował swoje kroki.
Już na wejściu z jednej z kabin usłyszał ciche łkanie, które oczywiście należało do jego męża.
— Kochanie, to ja. — Puknął delikatnie w drzwi i złapał za klamkę, czekając na to, aż młodszy go wpuści.
Chwilę później zamek ustąpił, więc natychmiast wszedł do środka, jednak to, co zobaczył, sprawiło, że jego serce rozpadło się na milion kawałków.
Rudowłosy siedział na podłodze z podbitym okiem, cały we łzach i smarkach, ale nie obchodziło go to w tym momencie. Obchodził go ten skurwiel, który mu to zrobił.
— Y-yoongi. — Park wstał ślamazarnie z podłogi i rzucił się w ramiona swojego męża. Czuł się po prostu bezpiecznie.
— Jestem tutaj, już nie płacz, wszystko jest dobrze, skarbie. — Szeptał do ucha młodszego. Jedną rękę miał pod jego pupą, utrzymując go tak, żeby nie spadł z jego bioder, a drugą wplótł w jego włosy, delikatnie je przeczesując.
Po naprawdę długich dwudziestu minutach tulenia Jimin w miarę się uspokoił i stanął na ziemi. Głowę wciąż, trzymał spuszczoną, dlatego Yoongi złapał go pod brodą i uniósł ją, delikatnie całując go w sine oko.
— Skarbie musisz mi powiedzieć, co się stało. Nie będę w stanie wyciągnąć od niego konsekwencji, jeśli będziesz milczał. — Min spojrzał mu w oczy i westchnął, bo znowu pojawiły się w nich łzy. Oczywiście absolutnie się nie dziwił.
— Taki pan zapytał, czy p-przyniosę mu szklankę z z-zaplecza, bo potłukł swoją. — Szepnął i otarł dłonią łzę, drugą wciąż ściskając jednak mężczyznę. — No i ja p-poszedłem, a on za m-mną. I ja chciałem ją mu d-dać, a on się zaczął śmiać i odłożył ją, a p-potem złapał mnie za pupę, więc ja mu p-powiedziałem, żeby nie pozwalał sobie i on mnie pocałował, a ja nie m-mogłem go odepchnąć, bo nie miałem j-już siły. — Jego głos załamał się, przez co Min musiał zacisnąć szczękę, bo nie daj Boże, wyładowałby się na nim. — I ja kopnąłem go w krocze, a o-on mnie wtedy uderzył i p-powiedział, że mam powiedzieć, że uderzyłem s-się w szafkę, bo inaczej pożałuję. — Jimin mówił bez ładu i składu, ale brunet wcale mu się nie dziwił. Doskonale rozumiał jego strach.
Widział, jak bardzo jego maluch jest wstrząśnięty i naprawdę miał do tego pełne prawo.
— Pójdziemy teraz i powiesz mi, który to facet. Dam ci kluczyki i jak tylko to zrobisz, to pójdziesz do samochodu, masz się grzecznie w nim zamknąć i na mnie poczeka, rozumiesz? — Spytał go brunet, a kiedy Jimin przytaknął, złożył na jego czole długiego buziaka. — W bagażniku jest termos z twoją herbatką, weź sobie ją, a ja niedługo wrócę. — Mówiąc to, złapał mniejszego za rękę i pociągnął go do wyjścia z toalet.
Kiedy Park wskazał paluszkiem mężczyznę, wyszedł z kawiarni i udał się prosto do samochodu. Może i wydawało się to nieczułe z jego strony, że zostawił tam swojego męża samego, ale po pierwsze wiedział, że musi się go słuchać, co już zostało mu wytłumaczone nie raz, a po drugie, jego tatuś był gliną, przecież poradzi sobie z takim typem.
— No cześć. — Powiedział Min i podszedł do obleśnego faceta z czerwoną twarzą i piwnym brzuchem.
— A co ty tu robisz? To impreza zamknięta, gdzie jest ten mały kelner? Miał nikogo nie wpuszczać. — Zdenerwował się i zaczął szukać po sali chłopca Yoongiego, któremu po prostu puściły nerwy.
Zamachnął się i dość lekko, bo przecież nie chciał mu zrobić poważnej krzywdy ze względów prawnych, mimo że wewnętrznie aż się trząsł, uderzył go w twarz.
— Tak się składa, że ten kelner, to mój mąż. I składa się również tak, że jestem cywilnym policjantem, dlatego odwróć się i grzecznie siedź, bo musisz poczekać na radiowóz. — Min uśmiechnął się i podniósł swoją plakietkę.
Przestraszony wyraz twarzy tego oblecha mile pieścił jego ego.
— Zostaniesz pozwany o naruszenie godności, molestowanie i naruszenie nietykalności cielesnej. Normalnie nie poszedłbyś siedzieć, jeśli nie byłeś wcześniej karany, ale jestem raczej szanowanym antyterrorystą, dlatego pożegnaj się ze światem na co najmniej dwa lata. Ja już o to zadbam. — Zapewnił go, a chwilę później zauważył zbliżający się samochód z jego kolegami w środku.
— Widzimy się w sądzie. — Powiedział ostatni raz i przekazał łajdaka do Taehyunga.
— Jimin ma przez niego podbite oko i okropny stan psychiczny, bo gość go obmacywał. Zapewnij mu zajebistą drogę. — Powiedział na ucho przyjacielowi, na co wspomniany pokiwał głową i mocniej zacisnął kajdanki na nadgarstkach sprawcy.
Taehyung niedawno skończył studia, dlatego też musiał siedzieć na komisariacie, bo każdy od tego zaczynał. Nawet on i Seokjin.
Yoongi wyszedł z kawiarenki i udał się do samochodu, gdzie z podkulonymi nogami na miejscu pasażera siedział jego maluch. Otworzył drzwi i usiadł na miejscu kierowcy, spoglądając na mniejszego.
— Jiminie, naprawdę mi przykro. — Odezwał się po chwili i przełożył na swoje kolana rudowłosego. — Naprawdę nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat, dlatego rezygnujesz z tej pracy. — Dodał, a kiedy młodszy kiwnął głową, ucałował jego czoło i mocniej ścisnął, żeby Park czuł się bezpieczniej.
— Jedźmy już do domu, tatusiu. Chcę się położyć. — Szepnął, a Yoongi kiwnął głową i z powrotem ułożył mniejszego na miejscu pasażera. Odpalił silnik i ruszył, po drodze chcąc wjechać jeszcze na stację.
— Czekolada? — Zapytał Min, a Jimin lekko podniesiony na duchu pokiwał głową.
W trakcie, kiedy Min poszedł załatwiać benzynę i napój, on po prostu zasnął, nawet nie wiedząc kiedy.
_______________________________________
Ten rozdział będzie podzielony na dwa, kontynuacja jutro buzi.
CZYTASZ
My Little Sweetie ★ Yoonmin
Fanfiction,, - Uwielbiam twoje uda, Yoongi. No po prostu je uwielbiam. - Powiedział nagle Park, bez krępacji macając jedno z nich. - Co? - Min wybuchnął głośnym śmiechem, chwilę później ocierając łzy, które spłynęły mu po policzkach. No nie mógł się uspokoi...