Dzidzie moje kochane! Wybaczcie mi za ten end, miałam dobry humor i chciałam zobaczyć Wasze reakcje xd Oczywiście nie jest to koniec! Rozdziałów co najmniej będzie jeszcze 20 także spokojnie.
— Tatusiu, proszę. — Wyjęczał Park, mocniej przytulając się do ciała starszego.
— Kochanie, dwie godziny. — Westchnął Min. — Tae i Jin są już pod domem, przypominam, że obaj są policjantami tak, jak ja, naprawdę nic ci się nie stanie. — Powiedział cicho i złapał dłońmi za policzki mniejszego, po których spływały łzy.
— No ale to nie chodzi o bezpieczeństwo, tylko o ciebie. — Powiedział, wciąż łkając. — Chciałem dzisiaj spędzić z tobą czas i potulić się. — Burknął.
— Mam przesłuchanie, dzieciaku. Ten facet musi iść siedzieć, dlatego muszę tam być. — Powiedział trochę za ostro Yoongi.
Mowa oczywiście o tym biznesmenie, który skrzywdził jego męża. Obiecał i jemu i sobie, że posadzi go za kratkami, dlatego też tak właśnie się stanie. Kosztem jego słoneczka, ale wynagrodzi mu to później.
— Mhm. — Mruknął rudowłosy i odsunął się od starszego. Wyszedł z korytarza i zamknął się w ich sypialni, żeby móc popłakać w samotności.
Nie minął nawet tydzień od tamtej sytuacji, dlatego też Jimin nadal nie doszedł do siebie, a siniak pod jego okiem tylko bardziej się podkoloryzował. Yoongi nie mówił mu o tym, ale przesunął troszkę bilety na ich podróż poślubną, dlatego wylatywali dopiero za miesiąc. Nie chciał, żeby Park leciał w takim stanie i nie cieszył się z tego, co zwiedza i widzi.
— Kochanie, przestań. — Poprosił Min, kiedy wszedł do sypialni. Naprawdę mu się spieszyło, ale nie mógł zostawić go w takim stanie, bo wiedział, że w tej sytuacji ani Taehyung, ani Seokjin nie zrobią absolutnie nic.
— Przecież nic nie robię! — Wrzasnął i spojrzał na bruneta. — Idź już stąd, chce być sam, Tae i Jin też mają tu nie wchodzić. Dajcie mi wszyscy spokój. — Warknął i przykrył się kołdrą po samą głowę.
Yoongi od tego przykrego wydarzenia miewał to na co dzień. Wybuchy złości, Park tak właśnie próbował sobie poradzić ze wspomnieniami. Brunet oczywiście skontaktował się z Kihyunem, który kazał w takich momentach podawać młodszemu leki uspokajające, ale mężczyzna nie był ich zwolennikiem. Kiedy wiedział, że sobie poradzi, po prostu ich mu nie dawał.
Tak jak teraz.
— Uspokój się. — Powiedział twardo, przygotowany oczywiście na to, że po jego słowach Jimin uruchomi się jeszcze bardziej. I tym razem się nie pomylił.
— Przestań mi mówić co mam robić i wypierdalaj stąd w końcu, na to swoje zasrane przesłuchanie. — Wyłkał.
— Jest mi przykro, kiedy tak do mnie mówisz. — Powiedział mężczyzna i zabrał z niego kołdrę.
— A mi jest przykro, kiedy muszę na ciebie patrzeć. — Odpowiedział i z powrotem się zakrył.
Min skinął głową i wyszedł z sypialni, kierując się do kuchni. Wyciągnął z szafki tabletki i wziął szklankę wody, wracając z nią po chwili do ich sypialni.
— Weź je, jak ci nie przejdzie. Wychodzę, nie wrócę na noc. — Znów odezwał się Min. Może to wredne z jego strony, ale musiał jakoś obudzić z amoku swojego chłopca, a tylko wizja samotnie spędzonej nocy przerażała go jeszcze bardziej, niż kara, jaką mógł dostać za takie słowa. Oczywiście jej nie dostanie, ale on o tym wiedzieć nie musiał.
— Dlaczego mnie zostawiasz? — Jimin wyszedł spod kołdry i spojrzał się zapłakanymi oczami na swojego męża.
— A dlaczego się tak do mnie odzywasz? — Yoongi odpowiedział pytaniem na pytanie i podszedł do swojego dzieciaka, siadając obok. — Ja wiem, że jest ci ciężko, Jimin. Naprawdę zdaje sobie z tego sprawę, ale nie możesz się tak zachowywać. — Dodał i objął rękoma drobne ciałko, które wdrapało mu się na kolana.
— Przepraszam, Yoongi. — Wychlipał. — Ja wiem, że to już dzisiaj kolejny raz, ale ja nie mogę się powstrzymać. Przecież wiesz, że nigdy nie kazałbym ci wypierdalać. — Wyłkał i włożył swoją głowę w zagłębienie między szyją a ramieniem mężczyzny.
— Dzidzia, nie rozmawiam z tobą dlatego, że się złościsz, ale dlatego, że nie chcesz nad tym panować. Kiedy zaczynasz na mnie krzyczeć, myślisz chociaż przez chwilę, co innego możesz zrobić zamiast tego? — Zapytał, a kiedy dostał przeczące kiwnięcie głową, uśmiechnął się smutno.
Yoongi wyciągnął telefon i napisał, że przesłuchanie odbędzie się jutro, a Tae i Jina odprawił do domu, oczywiście uprzednio przepraszając i tłumacząc zachowanie malucha.
— Ja naprawdę przepraszam, Yoongi. — Jęknął i mocniej zacisnął paluszki na szyi mężczyzny.
— Nie przepraszaj mnie, tylko po prostu następnym razem się postaraj, Jiminie, okej? Ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co aktualnie czujesz, ale poddawanie się temu i stanie w miejscu przez cały czas, niewiele ci pomoże. — Powiedział i uśmiechnął się lekko na dźwięk czkawki, wydobywającej się z ust jego męża. — Kocham cię, żabko. Naprawdę gramy do jednej bramki, a nie do tej przeciwnej. Zawsze będę po twojej stronie, nieważne, co byś zmalował.
— Ja też cię kocham, tatusiu. Dziękuję. — Powiedział i zamknął oczy, ponieważ znowu zachciało mu się płakać.
— Tatusiu mogę o coś spytać? — Park podniósł głowę z ramienia bruneta i spojrzał mu w oczy, ręce wciąż pozostawiając na jego szyi.
Yoongi pokiwał głową i poważnie zastanawiał się, na co wpadł ten dzieciak tym razem.
— Moglibyśmy pojechać do Busan tam na plażę z tym domkiem, co wtedy? Mam odłożone pieniążki. Nie chcę siedzieć w Seulu teraz. — Zapytał niepewnie, bo Min naprawdę wiele razy brał wolne z jego powodu.
Byli tam wtedy, kiedy Jimin się źle czuł i naprawdę mu to pomogło. Może to dziwne, ale widok morza, plaża i obecność ukochanej osoby przy boku naprawdę wypędzały z jego głowy czarne myśli.
— Więc niech nadal będą odłożone. —Powiedział. — Kochanie, idź się spakuj, ja zarezerwuje domek i pojadę na chwilę na komisariat. Jak przesłucham go dzisiaj, to wieczorem będziemy mogli wyjechać, jeśli nie, to wyjedziemy dopiero jutro po południu. — Powiedział, a kiedy Park przekazał mu, że ma to zrobić jak najszybciej, wyszedł.
I tak też się stało. Wrócił niecałe dwie godziny później, samemu zaczynając pakować swoje rzeczy.
__________________________________
Stan day6 just sayin
CZYTASZ
My Little Sweetie ★ Yoonmin
Fanfic,, - Uwielbiam twoje uda, Yoongi. No po prostu je uwielbiam. - Powiedział nagle Park, bez krępacji macając jedno z nich. - Co? - Min wybuchnął głośnym śmiechem, chwilę później ocierając łzy, które spłynęły mu po policzkach. No nie mógł się uspokoi...