— Skarbie, wstajemy. — Szepnął brunet, kiedy otworzył drzwi od strony pasażera.
Było chwilę po czwartej, a oni właśnie dojechali na miejsce. Blondyn tak jak myślał Min, przespał całą drogę, po drodze budząc się tylko raz, na siku.
— Chcę spać. — Odszepnął, po omacku wyciągając ręce w stronę wyższego od niego mężczyzny.
Yoongi z rozczuleniem widocznym na buzi podniósł młodszego, żeby chwilę później postawić go na ziemi.
— Otwórz oczy, maluchu. — Powiedział już nieco głośniej, śmiejąc się w duchu z ledwo kontaktującego Jimina.
Słońce powoli wspinało się na niebo, co w połączeniu z błękitną wodą dawało niesamowite wrażenie. Czerwona i pomarańczowa poświata okryła delikatnie ich zarumienione buzie, pozwalając poczuć siłę, jaką była natura.
— C-co? — Szepnął Park, patrząc z otwartą buzię na widok, jaki kochał, i do jakiego był przyzwyczajony od małego. — Gdzie my jesteśmy? — Zapytał, bo wiedział, że skądś zna to miejsce.
— Jesteśmy w Busan, kochanie. — Uśmiechnął się, bo uwielbiał sprawiać temu chłopcu niespodzianki.
— Ale przecież mieliśmy jechać na randkę. — Powiedział, wciąż nie kontaktując po swojej brutalnej pobudce. No, może nie aż tak brutalnej.
— To jest nasza randka, Jiminie. Dwutygodniowa, ale wciąż randka. — Dodał rozbawiony.
Blondyn nie mówiąc już nic, po prostu odwrócił się i mocno przytulił swojego męża. Oparł swoje czoło o jego ramię, ustami od czasu do czasu muskając bladą skórę na obojczyku.
— Kocham cię, wiesz? Naprawdę się cieszę, że cię mam, Yoongi. — Szepnął i stanął na palcach, żeby oprzeć swoje czoło o to starszego.
Brunet uśmiechnął się szeroko, składając na wargach niższego delikatny pocałunek. Podniósł go, żeby nie musiał stać na palcach przez ten cały czas. Blondyn powoli oplótł swoje nogi wokół jego talii, a ręce zarzucił na jego szyję.
— Ja też cię kocham, Jiminie. — Odpowiedział mu, wciąż się uśmiechając.
Odwrócił się w stronę słońca i usiadł na chodniczku, prowadzącego do ich domku, który stał na samej plaży. Posadził sobie blondyna na kolanach, bo nie chciał, żeby się przeziębił. W końcu był październik.
Przez niecałą godzinę patrzyli na wschód, co jakiś czas obdarowując się nawzajem drobnymi czułościami.
Chwilę po piątej zebrali się z zimnego chodnika i weszli do ciepłego domku, w którym to przyszło im spędzić kolejne dwa tygodnie.
Park od razu zakochał się w tym miejscu.
— Prześlicznie. — Westchnął, obserwując szklaną ścianę, jaka była w ich sypialni. Doskonale widział fale, które spokojnie rozbijały się na brzegu morza.
— Tatusiu?
— Hm? — Mruknął Min, który zaczął ściągać z siebie spodnie.
— B-bo mamy może coś do jedzenia? — Zapytał nieco się jąkając, bo wiedział, że Min jest już zmęczony.
On nie spał całą drogę w przeciwieństwie do samego Jimina.
— Jestem głodny. — Szepnął, skubiąc skórki przy paznokciach. — No ale możemy poczekać do rana, przecież to nic, tatusiu! — Prawie że krzyknął, widząc jak Yoongi z powrotem zaczął wkładać na siebie ubranie.
— Nie, nie możemy. — Powiedział spokojnie i włożył buty, czekając aż to samo zrobi jego mąż.
— Tatusiu, możemy no. — Upierał się przy swoim.
— Pierwszy raz od kilku miesięcy sam z siebie powiedziałeś mi, że jesteś głodny. To oczywiste, że choćbym miał jechać na koniec miasta, znajdę sklep, w którym kupię ci to, na co będziesz miał ochotę. — Uśmiechnął się, splatając swoje długie, szczupłe palce, z tymi zdecydowanie mniejszymi i pulchniejszymi. — Nakarmimy mojego aniołka i pójdziemy spać. — Zaśmiał się, widząc zbulwersowane spojrzenie młodszego.
Obaj ponownie wsiedli do samochodu i udali się na poszukiwania sklepu, który znaleźli piętnaście minut drogi od domku.
— Więc? Co moje słoneczko chce? — Zapytał starszy, biorąc do ręki koszyk. Zrobią zakupy na dwa dni, żeby nie musieli jeździć cały czas tam i z powrotem.
— Lody! I jeszcze chciałbym zjeść żelki, ale to dopiero później. I może jajka? Tak, chcę jajecznice na śniadanie, ale taką z pomidorem i serem żółtym! — Szepnął, wyobrażając sobie smak tego, czego nie jadł od bardzo dawna.
Yoongi ponownie tego dnia uśmiechnął się najszerzej jak się da, po prostu chodząc po sklepie za chłopcem, który zapychał ich koszyk niezbędnymi rzeczami.
Min naprawdę cieszył się, widząc w koszyku kilka pudełek lodów, paczkę żelków, bo ze słodyczy poza lodami Jimin tolerował tylko je, różnego rodzaju popcorny, jajka, owoce, warzywa i mięso.
W duchu piszczał ze szczęścia jak mała dziewczynka, ale przecież musiał zachowywać się, jak dorosły facet.
Dwadzieścia minut później ponownie otworzyli drzwi do ich domku, od razu udając się do kuchni.
— Leć się przebrać, ja ci zrobię jeść. — Powiedział brunet, łapiąc za jajka, pomidory i ser.
— Nie, nie, tatusiu! Ty idź się przebrać, ja spałem, ty nie. Ja zrobię i przyniosę ci do łóżka i nie marudź, bo się pogniewam! — Krzyknął, wypychając starszego z kuchni, po drodze sprzedając mu jeszcze klapsa w pośladek, który tak bardzo uwielbiał.
— Jimin! — Oburzył się mężczyzna.
— Też cię kocham. — Odpowiedział, uśmiechając się do siebie pod nosem.
Zabrał się za robienie tak dobrze znanego mu dania, które po kilku minutach już było gotowe. Na tacy, która leżała na blacie, ułożył dwie szklanki z sokiem malinowym, dwa talerze z jajkami i pomidorami, oraz ciepłe bułeczki posmarowane masłem, ale tylko te starszego, bo Park go nienawidził.
Z takim zestawem ruszył do pokoju i uśmiechnął się do swojego tatusia, który grzecznie czekał na niego na łóżku.
— Smacznego! — Powiedział szczęśliwy, zabierając się za jedzenie wczesnego śniadania.
Brudne naczynia położyli na stoliku, ponieważ żadnemu nie chciało się odnosić ich do zmywarki. Stwierdzili, że zrobią to, jak wstaną.
Blondyn tradycyjnie ułożył się na swoim mężu, brodę opierając na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się do niego, przymykając oczy, kiedy brunet wsadził w jego palce włosy, delikatnie je przeczesując.
— Idziemy spać, wstaniemy koło południa i pójdziemy się przejść, hm?
Dwudziestojednolatek przytaknął głową i położył ją na bladym torsie mężczyzny.
— Dobranoc tatusiu. Kocham cię i dziękuję. Naprawdę dziękuję. — Powiedział sennie, palce zaciskając na kołdrze.
— To ja dziękuję. Za to, że cię mam. — Złożył ostatniego buziaka na jego czole i również odpłynął do krainy Morfeusza.
___________________________________
Przysięgam, że ja nie mogę z Wami. Miałam się uczyć!!! Macie I się cieszcie, a w szczególności Ty (wiesz, że do Ciebie mówię)
Dobranoc / dzień dobry.Chce jeszcze dodać, że przed chwilą poprawiłam 1 rozdział, I know, geniusz ze mnie. Dostanę pałsko z tego sprawdzianu, czuję to w kościach
CZYTASZ
My Little Sweetie ★ Yoonmin
Fanfiction,, - Uwielbiam twoje uda, Yoongi. No po prostu je uwielbiam. - Powiedział nagle Park, bez krępacji macając jedno z nich. - Co? - Min wybuchnął głośnym śmiechem, chwilę później ocierając łzy, które spłynęły mu po policzkach. No nie mógł się uspokoi...