#72 Pan Igor Bugajczyk...

1.7K 57 11
                                    

Po jakiejś godzinie Igor nadal nie wracał, więc strasznie się zmartwiłam. Nawet nie odbierał.

                                  Telefon:
Numer nieznany: Dzień dobry. Pani Sylwia Borowska?

Ja: Dzień dobry. Zgadza się. Coś się stało?

Numer nieznany: Pan Igor Bugajczyk jest w szpitalu na ul. Wielkiej. Proszę natychmiast przyjechać.

Ja: Coo? Jak to? Już jadę.

Strasznie się przestraszyłam. Moje ręce trzęsły się jak oszalałe, a serce coraz mocniej biło z emocji.

***
Dojechałam tak szybko jak tylko mogłam.

-Dzień dobry, gdzie jest Igor?-zapytałam wystraszona.

-Spokojnie, jaki Igor?-zapytała Pani przy recepcji.

-Bugajczyk-westchnęłam.

-Sala 101-powiedziała kobieta-Tam-wskazała dokładniej.

-Czy mogę do niego wejść?-zaczęłam płakać-Proszę.

-A to już należy zapytać lekarza...-odpowiedziała z wrednym tonem.

-Dobrze, dziękuje.

Kiedy tylko zobaczyłam lekarza od razu zapytałam czy mogę do niego wejść. Powiedział, że Igor jest w dobrym stanie, więc mogłam.

-Igor-spojrzałam na niego i od razu zaczęłam coraz bardziej płakać.

-Nie płacz-zaczął mnie uspokajać-To tylko pobicie.

-Kto Cię pobił?-usiadłam obok niego trzymając go za rękę.

-Porozmawiamy o tym później-nie chciał o tym rozmawiać.

-Nie. Powiedz mi teraz-byłam bardzo zdenerwowana tą całą sytuacją.

-No dobrze, chce być z tobą szczery-spuścił głowę.

-A więc...

-Goście od których brałem kiedyś narkotyki mnie pobili-wyznał.

-Dlaczego?-ścisnęłam jeszcze mocniej rękę Igora.

-Bo już nie biorę a im obiecałem, że będę kupował cały czas-ruszył ramionami.

-Musisz to zgłosić na policje-oznajmiłam.

-Wiem, zrobię to-przyznał-Jesteś na mnie zła?-spojrzał na mnie bez emocji.

-Nie mam o co być zła-delikatnie przejechałam palcem po jego opatrunku, tak żeby go nie bolało.-Dziękuję, że powiedziałeś mi prawdę-uśmiechnęłam się.

-Dziękuję. Jesteś najwspanialsza na świecie!

-Nie masz za co dziękować, serio.

This is my sister-ReTo [CAŁA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz