Wariactwo. To, co się działo, było czystym wariactwem.
Wiedziała, że wieść o jej ciąży będzie dla wszystkich czymś wspaniałym, ale decyzja o wzięciu ślubu z Itachim, wywróciła jej kolejne dni życia do góry nogami. Prawdą było, że jedynie w Akademii odpoczywała, bo w domu się nie dało. Tak, zabrzmi to wyjątkowo dziwnie, jednak była to prawda. Dzieciaki w jej klasie, kiedy tylko się dowiedziały, że za kilka miesięcy ich wspaniała sensei będzie musiała odejść na długo, ponieważ spodziewa się dziecka, tak nimi wstrząsnęła, że zaczęli uważniej słuchać na lekcjach i przykładać się do ćwiczeń. Cholera, naprawdę mogła powiedzieć, że nie miała z nimi żadnych problemów. Dobra, może to lekka przesada – nie miała ich aż tyle, co zazwyczaj.
Cały tydzień myślała tylko o jednym: nadchodzącej ceremonii ślubnej, która miała odbyć się już za dwa dni. Wspólnie zadecydowali z Itachim, że skoro oboje byli swych decyzji pewni, najlepiej będzie się pobrać jak najszybciej. I tak nie planowali jakiegoś większego wydarzenia, tylko małe przyjęcie w gronie przyjaciół – w końcu mieli tylko ich. Sakura niemal omdlała na wieść o byciu druhną, a Akira nie musiała jej specjalnie namawiać. Sasuke, natomiast, będzie drużbą. Jakże mogło być inaczej?
Białe kimono ciągle krążyło jej w głowie. Białe kimono... przecież to nic nadzwyczajnego, a zarówno Sakura, jak i Ino, kombinowały ile wlezie. Dopiero trzeciego dnia, kiedy ich rozmowa z krawcową zeszła na bardzo złe tory, nie wytrzymała i po prostu wydarła się, aby to było ono najzwyklejsze i najprostsze, jakie się dało. Nie potrzebowała nic wymyślnego, a one nie potrafiły tego zrozumieć. Czasami miała wrażenie, że bardziej przejmowały się tym wydarzeniem, niż sama panna młoda.
Leżała właśnie na kanapie, z kubkiem gorącej herbaty przy boku i jedną z książek, którą pożyczyła sobie z półki swojego narzeczonego pod jego nieobecność. Nie było go już trzeci dzień przez tą przeklętą misję, którą oczywiście musiał przyjąć, mimo że Hokage zatwierdzał kilkukrotnie, że nie musiał. Wiedział o ich ślubie, bowiem był na niego zaproszony.
Rozległo się pukanie do drzwi. Czyżby Itachi? Podniosła się z miejsca i z uniesioną brwią powędrowała do wejścia. Nie, przecież nie pukałby do własnego domu, tylko po prostu do niego wszedł. Złapała za klamkę, otworzyła je i... chwała, że dzięki wcześniejszym treningom z Sasuke znacznie poprawiła swój refleks. Złapała kunai tuż przy swoim brzuchu i nie pozwoliła napastnikowi zadać ostatecznego ciosu. Czuła ulgę, ale też i niesamowicie przerażenie. Celem nie była ona sama, tylko jej nienarodzone, ledwo rozwinięte dziecko w brzuchu, który nawet na razie niczego nie zdradzał swoją wielkością. Ostrożnie spojrzała w górę i zamrugała kilkakrotnie, wpatrując się w sylwetkę czarnowłosej kobiety.
- Mogłam się tego po tobie spodziewać – powiedziała uniesionym głosem w stronę Izumi. Białowłosa rozejrzała się, czy nikt nie szwędał się po okolicy. – Tak w biały dzień, naprawdę? Zapytałabym, czy jesteś głupia, ale przecież odpowiedź już znam.
Ręka z ostrzem gwałtownie się cofnęła, ale Akira dalej trwała czujnie, czekając na kolejny ruch. Na jednym nie musiało się skończyć.
- A więc jednak... - mruknęła jedynie pod nosem kobieta, a Namikaze uniosła brew.
- Co, myślałaś, że ta ciąża to blef? – Najwidoczniej tak właśnie było, bo mimo jej zmrużonych oczu, białowłosa dostrzegła w nim coś na wzór bólu. Cierpiała, bo to nie ona zdobyła serce Itachiego i nie ona urodzi mu dziecko. Myślała, że ciągle miał jej za złe wcześniejsze zachowanie, więc chciał się w ten sposób odpłacić. To niedorzecznie, ale nadal bardzo prawdopodobnie, jeśli o nią chodziło. – Izumi, lepiej stąd idź i najlepiej nigdy nie pokazuj się nam na oczy. Dobrze wiem, że kiedy tylko Itachi wraca z misji, kręcisz się wokół niego. Myślisz, że nie mówimy sobie wszystkiego? W przeciwieństwie do ciebie, jesteśmy dorośli. Tobie też bym radziła w końcu to dostrzec.
CZYTASZ
Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE
FanfictionDziesięć lat temu opuściła Wioskę Ukrytą w Liściach. Załamana i osamotniona nie potrafiła poradzić sobie ze stratą osób jej najbliższych. Teraz wróciła, a jej droga ponownie skrzyżowała się z tą, należącą do jej dawnego przyjaciela.