Siedziała jak na szpilkach na kanapie w salonie. Przed sobą na stoliku miała gorącą herbatę oraz kanapki, których nie ruszała, choć jeszcze pięć minut temu była głodna jak wilk. Itachi wrócił z misji. Był w dobrym humorze i krzątał się po kuchni. Kobieta nie mogła tego znieść. Wolałaby, żeby usiadł przed nią i dowiedział się wszystkiego, ale nie, akurat teraz musiał robić sobie kawę, herbatę, czy ciul wie co, doprowadzając ją przy tym do białej gorączki. Kobietę w ciąży. Pięknie!- Pójdę dziś zrobić zakupy, bo lodówka pustoszeje – oznajmił, wchodząc do salonu. Przelotnie ucałował białowłosą w czubek głowy, po czym usiadł obok niej. – Co ty taka dzisiaj? Nie masz apetytu? Nie ruszyłaś jedzenia – zauważył.
A ona dalej milczała i zaciskała ręce na kolanach.
- Itachi, bo ja... bo wiesz... bo byłam ostatnio – zaczęła, ale nie potrafiła dokończyć. – Sakura poprosiła mnie, żebym nazbierała ziół, bo się skończyły w szpitalu...
- Kochanie, wiem co się stało – przerwał jej, chwytając za jedną z trzęsących się dłoni. – Wiem, że Izumi cię zaatakowała i została złapana.
To wpadła. Wiedział od chłopaków? Niemożliwe, żeby powiedzieli mu pierwsi, jak mogli jej to zrobić?! Teraz to już na pewno ją zabije i nie będzie brał żadnych misji, żeby tylko upilnować, aby siedziała na dupie w domu.
- Ja nie... chciałam tylko iść na spacer, bo pusto tu bez was, miałam wolne, nie mogłam usiedzieć, no i tak wyszło, nie zrobiłam tego specjalnie! – mówiła na jednym wdechu, a raczej tłumaczyła się, czując jak pod powiekami zbierały jej się łzy.
- Uspokój się, no już – powiedział spokojnym głosem, odwracając żonę do siebie przodem i obejmując. Przycisnął ją delikatnie do swojej klatki piersiowej, gładząc włosy opadające na jej plecy. – Nic się nie stało. Wszystko jest dobrze, cieszę się, że nic ci nie grozi.
Zaraz, chwila. Jak to możliwe, że tak łatwo poszło?
- Prosiłem chłopaków, żeby o wszystkim informowali mnie poprzez moje kruki. Wracając do domu, spotkałem się z nimi w lesie i przekazali mi wszystko oko w oko. – Zaśmiał się. – Byli wstrząśnięci, jak kobieta zachowuje się w ciąży i życzyli mi powodzenia. Naprawdę nie rozumiem, o co im chodziło, przecież jesteś cały czas sobą, moją uroczą Akirą. – Pogładził kciukiem jej policzek i ucałował w czoło. – Mimo że masz zachcianki nie z tej ziemi, to i tak urocze.
- Itachi Uchiha, ty pieprzona łasico – szepnęła, parskając przy tym niewdzięcznie, bo zebrało jej się trochę smarków w nosie przez ten płacz. Otarła dłonią załzawione oczy. – Czyli nie jesteś na mnie zły? – dopytała, tak dla pewności.
- Dla mnie liczy się to, że jesteś cała, zdrowa i nasze maleństwo również.
Czyli nie było tak źle, jak to przewidywała. Na co jej był ten kilkudniowy stres? Chyba po to, by sobie zapewnić jakąś rozrywkę. Ale czy Itachi na pewno się nie wściekał? Może ukrywał to przed nią, żeby nie wpłynęło to źle na ciążę? W końcu Sakura dobitnie mu wytłumaczyła, że nie wolno było mu jej w żaden sposób stresować. Nie chciała o tym myśleć, wolała wtulić się w swojego męża i pewnie by to zrobiła, gdyby coś jej właśnie nie przerwało.
- Wybacz, jednak głód wygrywa. Mały się domaga – powiedziała i wzruszywszy ramionami zabrała się do pałaszowania. Długowłosy roześmiał się i zmierzwił kobiecie włosy, nim wzięła pierwszy gryz.
- Dobrze, dobrze, już nie przeszkadzam. Hokage chce się ze mną zobaczyć – oznajmił, podnosząc się z siedzenia. – Będziemy przesłuchiwać razem Izumi. Obiecał mi, że osobiście dostarczę ją i zamknę w więzieniu. Oczywiście z dwoma członkami oddziału ANBU.
CZYTASZ
Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE
FanfictionDziesięć lat temu opuściła Wioskę Ukrytą w Liściach. Załamana i osamotniona nie potrafiła poradzić sobie ze stratą osób jej najbliższych. Teraz wróciła, a jej droga ponownie skrzyżowała się z tą, należącą do jej dawnego przyjaciela.