43. Na ratunek... Akatsuki!

1.7K 97 54
                                    


Początkowy miesiąc nie był dla niej aż taki straszny. Miała doskonałą opiekę w postaci swojego męża oraz Sakury, która przychodziła regularnie do rezydencji Uchihów. Dopiero później, kiedy nadszedł moment, w którym Akira wyraźnie zauważała, jak z tygodnia na tydzień jej brzuch się powiększał, zaczynała trochę panikować. Całe szczęście wykłóciła się z Itachim o to, by jej tak wcześnie nie odsuwał od pracy z dziećmi, bo tylko tam stres jej nie sięgał, a i młodzi byli jej dość przychylni. Dokazywali, ale w mniejszym stopniu, a nawet uważniej słuchali. Haruno nakazała jej częste przebywanie na świeżym powietrzu, tak więc większość lekcji odbywała się na podwórzu. Pozwalała im ćwiczyć pod czujnym okiem nauczyciela przydzielonego białowłosej do pomocy. Choć nie było z nią jeszcze tak źle, grono pedagogiczne wolało, aby ich ciężarna koleżanka nie przemęczała się aż tak bardzo.

A tak naprawdę to różowa we własnej osobie zawitała do pokoju nauczycielskiego i porozmawiała sobie ze wszystkimi o stanie jej przyjaciółki. Tak, pokłóciły się o to i nie odzywały do siebie przez jeden dzień.

Miała wolne i z tej racji chciała udać się na spacer, jednak szybko stwierdziła, że to było dla niej zbyt nudne. Haruno, po długiej argumentacji, zgodziła się, aby białowłosa poszła po lasu poza granice wioski nazbierać najprostszych ziół, których zabrakło w magazynie szpitala i nie było nikogo innego, kto mógłby się po nie wybrać. Tak więc z koszykiem w dłoni i kapeluszu na głowie przekroczyła bramę, machając dwójce strażników.

Był naprawdę piękny, słoneczny i ciepły dzień. Aż żal siedzieć w domu, nie dziwne więc, że tak nalegała, aby wszyscy się zgodzili ją puścić. Itachiego nie było, wybyli razem z Sasuke i Naruto na misję, więc nie musiała słuchać jego obaw przeciwko pewnej kobiecie, która może ją zaatakować. Brednie - po Izumi nie było śladu. Mieszkanie pozostało puste i nic nie wskazywało na to, dokąd mogłaby się udać. Jej mąż poprosił nawet Hokage, aby wysłał swoje psy tropiące i nawet one nie mogły trafić na jej trop.

A może Hatake także stwierdził, że Itachi mocno przesadzał i okłamał go?

- Nie wiem, czy byłoby to możliwe – szepnęła do siebie, zamyślając się na dłuższą chwilę. Zaraz jednak się roześmiała, odzyskując świadomość. – Rany, znowu gadam do siebie.

Westchnęła z uśmiechem pod nosem i przykucnęła przy pierwszym krzaku na polanie, do której doprowadziły ją wskazówki Sakury. Wszystko miała dokładnie zapisane na karteczce: jakie zioła były potrzebne i w których miejscach je znajdzie. Nie szło jej źle, a raczej szybko i sprawnie. Nawet nie zauważyła, że czekała na nią prawie ostatnia pozycja z listy, bo tak cieszyła się ze spędzonego w ten sposób czasu wolnego. Dociskała koszyk do boku, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu rośliny, ale nigdzie jej nie było. Postanowiła zagłębić się dalej w las.

Jedną z rąk trzymała na uwydatnionym brzuszku i delikatnie go gładziła, uśmiechając się do siebie pod nosem. Już widziała przed oczami scenę, kiedy Itachi wróci z misji i dowie się, że była poza granicami wioski. Pewnie nieźle jej się dostanie i będzie musiała jakoś go udobruchać... tylko jak?

Zza jej pleców dobiegł ją szelest, więc się odwróciła, by zobaczyć, co za zwierzątko postanowiło umilić jej spacer. Nie spodziewała się zobaczyć czego innego, niż zająca, sarny lub najzwyklejszego kota, bo w końcu trwali w pokoju ze wszystkimi wielkimi nacjami, więc nic jej nie zagrażało. Kiedy tak odwracała się powoli, och, jakże się myliła. Uśmiech od razu zszedł z jej twarzy, a koszyk z ziołami upadł na ziemię.

- Pewnie się zastanawiasz, co ja tu robię? – Kobieta uśmiechnęła się do niej zadziornie, unosząc jedną rękę, w której trzymała kunai.

Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz