45. Uchiha-panikarze

1.4K 79 21
                                    


Jakby mało było ostatnich przygód, nawinął się kolejny problem, ale nie w życiu Akiry i Itachiego, a u Sakury i Sasuke. Siedziały obie na kanapie u różowej, pałaszując lody, bo cóż innego miały do roboty? Jedna wzięła dzień wolnego od szpitala, a druga zakończyła wcześniej lekcje z dziećmi, więc Haruno poprosiła Uchihę o spotkanie. Zaczął się wtedy jej siódmy miesiąc.

Braciszkowi jej ukochanego męża odbiło, mówiąc prosto z mostu. Stwierdził, że musi odpokutować swoje winy w inny sposób, przy okazji ucząc się więcej o Rinneganie, którego posiadł po wojnie. Białowłosa słyszała tę historię, więc nie musiała ponownie jej słuchać. Sasuke chciał znaleźć Kaguyę, która wtedy im gdzieś zwiała, o ile dobrze zrozumiała, zważając na jej dość szybką mowę i podenerwowanie. Ma zacząć podróżować po całym świecie i nie chce zabierać ze sobą Sakury.

- Stwierdził, skurwiel, że mam własną ważną misję do wykonania i powinnam zostać w szpitalu. Przecież mamy czasy pokoju, nie ma zbyt wielu rannych, chyba że nieszczęsne wypadki podczas treningów. Poradzą sobie beze mnie, dlaczego nie chce mnie zabrać?!

- Może po prostu nie chce, żeby coś ci się stało. Jeśli jego teoria jest słuszna, a to babsko nadal żyje i koczuje gdzieś, zbiera siłę, by znów zaatakować, to całkiem rozumiem jego obawy. – Starała się być spokojna, ale wcale nie pocieszała Haruno. Rozwaliła się bardzo wygodnie na kanapie, wyciągając nogi na pufie. Lody trzymała tuż obok, o jej ulubionym smaku, śmietankowym.

- To niedorzeczne. Moją mistrzynią była sama Tsunade, potrafię o siebie zadbać lepiej niż połowa kunoichi w Liściu!

- Dobijaj mnie - mruknęła pod nosem, wtykając łyżeczkę z do buzi.

- Wiesz, że nie chciałam cię obrazić, ale rozumiesz... - Sakurze zrobiło się naprawdę głupio, że nie przemyślała tego, co przed chwilą powiedziała.

- Pogodziłam się z tym, że nie jestem wybitna, ale przynajmniej potrafię być kimś więcej w oczach dzieciaków. Kiedy dorosną, każdy z nich będzie zafascynowany innym starszym shinobi, którego być może poprosi o zostanie mistrzem, ale zawsze będą pamiętali, kto nauczał ich podstaw. To mi w zupełności wystarcza – zapewniła. – Już zapomniałam o Izumi i o tym, co się stało dwa miesiące temu. Cieszę się, że nic mi nie jest, a co najważniejsze dziecku.

Akira położyła dłoń na swoim ogromnym brzuchu i delikatnie pogładziła go, uśmiechając się do siebie pod nosem. Nie trzeba było martwić się na zapas, ani rozpamiętywać przeszłości. Zaczęła akceptować fakt, że została uratowana, bo niejedna kobieta ileś tam lat temu mogła nie mieć tyle szczęścia, co ona, w końcu były to inne, mroczniejsze czasy, gdzie wojna była na porządku dziennym, a ludzie byli jeszcze okropniejsi.

- Swoją drogą, dlaczego ciągle odmawiałaś poznania płci dziecka? – Sakura nagle zmieniła temat, siadając po turecku na kanapie.

- Chcę mieć niespodziankę, ale czuję, że będzie to chłopiec – odpowiedziała. – Itachi byłby zadowolony.

- Na pewno! Mnie się wydaje, że Sasuke jest typem, który wolałby mieć córkę – rozmarzyła się, opadając ponownie na plecy. – Nie! Nie wolno mi o tym myśleć, przecież jestem na niego wściekła! I w ogóle jesteśmy świeżakami, jak zawsze ma problemy z wyrażaniem uczuć. Ciągle tylko krótkie odpowiedzi, bez wyrazu...

- Naprawdę? Ja odniosłam wrażenie, że się zmienił. Rozmawia ze mną tak jak wtedy, gdy był jeszcze maluszkiem i nie wolno mu było bawić się shurikenami. Był taki uroczy, kiedy się złościł.

- Nieważne, jaki był wtedy, teraz znowu jest gburem i podłym kmieciem z podziemia...

Akira spojrzała się z uniesioną brwią na przyjaciółkę, odkładając pudełko po lodach na stolik. Naburmuszona Sakura wyglądała doprawdy słodko.

Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz