W tym tygodniu czekają was aż dwa rozdziały, z okazji nadchodzącej majóweczki. :D
Wattpad sobie ze mnie kpi, powielił mi poprzedni rozdział zaraz po publikacji, ale już sprawa jest naprawiona!
Nie trzeba było zgadywać, żeby wiedzieć, w jakim nastroju znajdował się dokładnie w tamtej chwili Itachi Uchiha. Biło od niego czystym gniewem, którego obawiał się nawet jego brat i trwał blisko niego, aby móc przemówić mu do rozsądku, gdyby stracił nad sobą panowanie.
Ich przeciwnicy radzili sobie całkiem nieźle, jednak nie na tyle, by mieć nad nimi przewagę. Mimo świadomości, że stoją przed nimi dwaj bracia Uchiha, tamci zdawali się nie być przygotowanymi na tyle, by być pewnymi wygranej. Czasami los zdawał się do nich uśmiechać, jednak po chwili szala znów przechylała się na stronę shinobi Liścia. Itachi starał się nie dać ponieść emocjom, ale nie potrafił ukryć złości. Rozprawił się jak najszybciej z osobnikiem, którego najchętniej by zamordował za to, że porwał Akirę. Musiał się jednak powstrzymywać. Żył i działał na innych warunkach. Nie mógł odebrać mu życia. Ostatecznie poturbował go dość porządnie i posłał na drugi koniec niewielkiej polany. Shikamaru od razu znalazł się przy nim, wraz z Hinatą i Ino, by się nim zająć.
Z pozostałą dwójką reszta użerała się nieco dłużej, ale nie chcieli zatrzymywać długowłosego posiadacza sharingana.
- Idź po nią! Sakura, idź z nim, my sobie poradzimy – Sasuke zwrócił się do Sakury, zapewniając ją, że nie musi się o nich martwić. Różowa skinęła głową i pognała za jego bratem w głąb drewnianej chaty.
Nie chciała mówić tego na głos, ale miała ogromnie złe przeczucia.
Akirę rozbudziły wrzaski, dochodzące z góry. Ledwo uniosła głowę, po czym znów wylądowała na twardym materacu. Jęknęła boleśnie, zdając sobie sprawę, że nadal nie mogła ruszyć się z miejsca. Ścisnęła mocniej powieki razem z pięściami, chcąc nieco sobie ulżyć. Jedyne, co wiedziała, to to, że w pomieszczeniu było ciemno. Świeczka już dawno zgasła, a to, że jej nie wymieniono oznacza, że nikogo dawno u niej nie było. Upewnił ją w tym ostry ból brzucha, który domagał się choćby kromki chleba.
Rozległ się potężny huk, od którego aż zabolała ją głowa. Powtórzył się, tym razem ze zdwojoną siłą i mogłaby przysiąc, że ktoś właśnie wyważył drzwi do pomieszczenia, w którym ją zamknięto.
Przyszli ją uratować?
W jej głowie pojawiły się dwie myśli. Jedna dotyczyła tego, że to na pewno Naruto i Sakura, jedyna dwójka, która bardzo się o nią troszczyła. Gdzieś tam pojawił się też i Sasuke, aż nieznacznie uniosła kąciki ust. Myślała, że nie znajdzie z nim już nigdy nici porozumienia, a bardzo miło spędziła z nim czas, kiedy razem trenowali. Pomimo katorgi, której nie potrafił jej odmówić.
Druga myśl nieśmiało krążyła wokół Itachiego, ale wiązał się z nią tylko smutek. Była pewna na sto procent, że to nie on po nią przyszedł. Po co miałby? Skoro Izumi siedziała teraz w jego głowie, po co miałby przejmować się jakąś przyjaciółką z dzieciństwa? Wyraźnie oznajmił, co o niej sądził.
- Na wszystkich kage.... – usłyszała nieopodal. Zgadywała, że głos należał do Sakury. Niestety, nie znalazła w sobie tyle siły, żeby się podnieść, ale uchyliła powieki, by ujrzeć burzę różowych włosów tuż nieopodal niej. – Akira... słyszysz mnie? – Zdołała jedynie skinąć głową. – Musimy ją stąd zabrać jak najszybciej. Musimy ją zabrać do szpitala! – krzyknęła, odwracając się przez ramię. Zapewne mówiła do drugiego, obecnego w tym pomieszczeniu osobnika, jednak białowłosa nie wiedziała, kim on był.
CZYTASZ
Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE
FanfictionDziesięć lat temu opuściła Wioskę Ukrytą w Liściach. Załamana i osamotniona nie potrafiła poradzić sobie ze stratą osób jej najbliższych. Teraz wróciła, a jej droga ponownie skrzyżowała się z tą, należącą do jej dawnego przyjaciela.