Bo dawno nie było, więc jestem coś winna ;)
Siedziała na polanie i przyglądała się poczynaniom dzieci, które stawiały swoje pierwsze kroki na drodze do bycia ninja. Uśmiechała się sama do siebie, gdy tak siedziała w cieniu drzewa i obserwowała nauczyciela. Kakashi nakazał jej na razie czuwać i uczyć się, jak radzić sobie z dziećmi. Mówił, że może zwolni się niedługo etat w Akademii i będzie mogła tam nauczać, co bardzo postawiło ją na nogi, nie mówiąc już o tym, jak dobrze ostatnio dogadywała się z Itachim.
Pomimo pocałunku, którym bardzo się skrępowała, czas spędzony nad wodą uświadomił ją, jak silna była ich więź przyjaźni. Przestała krępować się w jego towarzystwie, jak to było wcześniej. Rozmawiali ze sobą luźno, śmiali się i spacerowali razem po wiosce, gdy tylko mieli wolną chwilę. Młodszym znów zostały przydzielone misje, dlatego ciągle mijali się, gdy wracali do domów, bądź wyruszali w trasę.
Z Sakurą nie widziała się od czterech dni. Akira miała wrażenie, jakby różowa wcale nie wychodziła spoza murów szpitala i specjalnie jej unikała, ale nic nie mogła na to poradzić. Poszła za radą przyjaciela i dała jej odetchnąć.
- Siostrzyczko, popatrz! Rzucam już celniej!
Podbiegł do niej jeden z maluchów i wskazał palcem na tarczę, w którą rzucał shurikenami jeszcze przed momentem.
- Świetnie, Ren, oby tak dalej, a nigdy nie spudłujesz! Wierzę w ciebie – powiedziała z uśmiechem i poczochrała go po rudej czuprynie. Chłopiec zarumienił się i wrócił do swojego nauczyciela.
Niedługo później ich trening się skończył, a wszyscy się rozeszli. Wszyscy, oprócz Akiry, która stała właśnie na środku polany i przyglądała się tarczom z odpowiedniej odległości. Nie trenowała od bardzo dawna. Dziwiła się, że tak gładko poradziła sobie wtedy z tamtą kobietą, gdy wracali z Itachim z misji.
Wyjęła dwa kunaie i rozszerzyła nieco nogi, aby stanąć w odpowiedniej pozycji. Lewą rękę schowała za siebie, żeby jeszcze utrudnić sobie nieco zadanie. Zamachnęła się i, no, może nie był to idealny rzut, na miarę Uchihów, ale była z siebie nawet zadowolona. Do czasu, aż ktoś się nie odezwał.
- Nie mów, że wystraszyłaś te dzieciaki – zaśmiał się Itachi, podchodząc do niej. Jak zwykle, ubrany był na ciemno szaro. Ręce schował w kieszeniach.
- Bardzo śmieszne. – Wyciągnęła kolejne kunaie, które polecały w kierunku tarczy. – Koniec roboty na dziś? – Zerknęła na niego.
- Tak, chłopaki nie potrzebowali dalej pomocy – odpowiedział, przyglądając się jej poczynaniom. – Słabo ci idzie – stwierdził zadziornie.
- Grabisz sobie, Uchiha, wiesz o tym.
- Zapomniałaś, czego cię sam uczyłem – odparł, wzruszając ramionami. – Może mały sparing, co? – zaproponował z dziwnym błyskiem w oku, który nie spodobał się Namikaze.
Chwilę patrzyła się na niego, nim zwróciła się zupełnie przodem. W sumie, co jej szkodziło się zmierzyć ze starym przyjacielem? Niby nic, ale jednak czuła pewne obawy przed nieuniknioną porażką. Bo przecież nie miała żadnych szans na wygraną. I dobrze o tym wiedziała.
- Niech ci będzie. Zawalczmy – zadecydowała, krzyżując ręce na piersi i podchodząc do niego bliżej. Na twarzy długowłosego rysował się przebiegły uśmieszek.
- Świetnie – powiedział i po chwili rozpłynął się w powietrzu.
- Serio?! Zawsze ten sam numer! Nic się nie zmieniłeś, Uchiha! – wydarła się w przestrzeń, rozglądając się na wszystkie boki.
CZYTASZ
Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE
FanfictionDziesięć lat temu opuściła Wioskę Ukrytą w Liściach. Załamana i osamotniona nie potrafiła poradzić sobie ze stratą osób jej najbliższych. Teraz wróciła, a jej droga ponownie skrzyżowała się z tą, należącą do jej dawnego przyjaciela.