One-shot 2. Piknik Uchihów i Akatsuki

373 20 5
                                    


Pewnego upalnego, letniego popołudnia, cała rodzinka Uchiha korzystała z dnia wolnego, wybierając się na piknik. Małżeństwo szło spokojnie szeroką drogą, podczas gdy ich dzieci frywolnie biegały szczęśliwe tuż przed nimi. Dodatkowo między nimi pałętał się sporych rozmiarów psiak, którego dorobili się całkowicie przypadkowo.

Tsuru został znaleziony przez Itachiego nieopodal wioski, kiedy był jeszcze szczenięciem. Błąkał się samotnie, nie radząc sobie zupełnie bez opieki matki, od której został odseparowany. Wychudzony, z krzywiącymi się łapami. Zabrał go więc, chroniąc przed atakiem większego zwierzęcia, ulegając chwili słabości. Akira z początku nie była tym pomysłem zachwycona, biorąc pod uwagę posiadanie na głowie dwójki krnąbrnych dzieci, jednak z czasem wszystko powoli zaczynało się układać. Tsuru okazał się bardzo inteligentnym psem, z którego zdrowiem poradzili sobie za doradztwem Sakury. Wybitna medyczka coś nie coś musiała wiedzieć, siłą rzeczy, o leczeniu zwierząt.

Tsuru urósł już do swoich maksymalnych rozmiarów, mierząc dorosłym lekko ponad kolana i w pełni cieszył się swobodą, wyglądając niczym złota kupa futra, skacząc pomiędzy dziećmi.

– Shinzo, Mayu, bądźcie ostrożni – poprosiła Akira – bo skończy się to zaraz płaczem.

– Nie przejmuj się, kochanie, nic im nie będzie – zapewnił kobietę mąż, ściskając mocniej jej rękę.

Poczuł na sobie jej ostre spojrzenie, dlatego posłał jej najbardziej uroczy uśmiech, na jaki było go stać. Odkąd ich córeczka przyszła na świat, Akira stała się bardzo przewrażliwiona na punkcie bezpieczeństwa maluchów. Może co do Mayu miała trochę racji, ale Shinzo uczęszczał już do akademii i stawiał pierwsze kroki do bycia shinobi. Oczywiście teoria była dla niego mocno upierdliwa, ale dzięki treningom z Itachim naprawdę dobrze potrafił już rzucać kunaiami i shurikenami. Podstawowe jutsu też opanował na dobrym, jak na pierwszy rok akademii, poziomie. Akira, całe szczęście, nie nauczała syna. Od razu poszła na rozmowę z dyrektorem, aby wszystko zostało ustalone tak, by nie nastąpił konflikt. Obawiała się też, że czasami mogłaby przegiąć, nawet mocno siląc się na profesjonalizm. A tak poza tym, to mocno pilnowała, żeby niczego głupiego w akademii nie wyprawiał.

A przez to siostra była bardzo w brata wpatrzona. Również załapała bakcyla i nie ma dnia, kiedy by nie męczyła ojca o poćwiczenie z nią, choć jeszcze była stanowczo na to za młoda. Mimo to nie można było zaprzeczyć, że równie mocno co Shinzo, pragnęła zostać ninja.

Wreszcie rodzinka Uchihów dotarła na uroczą, zieloną i obrośniętą kwiatami polanę. Akira rozłożyła dwa koce obok siebie, a pomiędzy nimi ustawili koszyk z prowiantem. Nieopodal płynął strumyk, który od razu zainteresował młode pokolenie.

– Mamo możemy się tam pobawić? – zapytała Mayu.

– Tak, ale przyjdźcie zaraz na jedzenie – zgodziła się matka.

Małżeństwo w końcu miało czas dla siebie. Itachi rozłożył się wygodnie na kocu z rozszerzonymi nogami, a jego żona ułożyła się pomiędzy nimi, plecami opierając się o jego tors. Oboje obserwowali dzieci z uśmiechem na ustach.

– Wiesz, nigdy bym nie pomyślał, że czeka mnie takie życie – odparł po chwili mężczyzna, trącając nosem ucho kobiety. Ta ścisnęła mocniej go za nogę. – Obeszło się bez zakładanych najgorszych scenariuszy, udało się też cudem wyleczyć tą przeklętą chorobę. – Akira dobrze wiedziała, o czym mówił. Opowiedział jej o tym kiedyś. – Naprawdę jestem wdzięczny za to, co mam teraz. W końcu odnalazłem wspólny język z bratem, znalazłem swoją bratnią duszę, żonę, przyjaciółkę, kochankę w jednym.

Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz