Długo szukała idealnego miejsca do oddania się smutkom. Kryjówka Akatsuki okazała się labiryntem i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że po czasie się zgubiła. Wymęczyła się wędrówką tymi korytarzami. W lewo, w prawo, znów w lewo, dwa razy w prawo. Koniec końców trafiła do miejsca, w którym znajdowała się ogromna wyrwa w ścianie. Stąd mogła obserwować kilka najbliższych ulic w Amegakure i oddalonych, wysokich budowli.
Usiadła na ziemi zrezygnowana, a łzy w momencie napłynęły jej do oczu. Spuściła głowę, ściskając w dłoniach medalion matki. Ogromny, srebrny owal z dużym, czerwonym klejnotem wbudowanym w niego, wisiał na metalowym łańcuszku i był w takim stanie, w jakim go zapamiętała.
Mimowolnie przycisnęła pamiątkę do piersi, wcześniej zawieszając ją sobie na szyi. Czuła, że przebywanie choćby w pobliżu tego miejsca nie przyniesie jej nic dobrego, ale nie spodziewała się czegoś tak bolesnego.
Ukryła twarz w dłoniach, chowając się między kolanami. Jej policzki były calusieńkie mokre od potoku łez, wypływających z jej czarnych oczu. Co jej przyszło do głowy, żeby przyjmować tą misję? Mogła skłamać, powiedzieć, że potrzebuje więcej czasu, a może wtedy Hokage wysłałby tu kogoś innego. Nie spotkaliby się z Akatsuki, nie przyszli tutaj, a Hidan nie wyjąłby naszyjnika jej matki.
To stało się dziesięć lat temu, pomyślała. Powinnam puścić to w niepamięć i żyć dalej.
Gubiła się we własnych myślach.
- Tutaj jesteś – usłyszała za sobą, ale nie odwróciła się. Itachi usiadł tuż obok niej, podkurczając nogi w kolanach i położył na nich obie ręce.
Trwali tak w ciszy, bo żadne się nie odezwało. Namikaze nie miała ochoty na rozmowę z nikim, a on to uszanował. Wiedział, czego potrzebowała – żeby po prostu był – dlatego ją znalazł.
Kiedy sama podniosła się z miejsca, uznając, że już dość siedzenia i marznięcia w przeciągu. Długowłosy poszedł w jej ślady, po czym ruszył pierwszy, bo doskonale wiedział, że Akira nie znała drogi powrotnej. Itachi spędził w tym miejscu tyle lat, że znał je na pamięć.
- Znalazłem was, w końcu, hm. – Deidara stanął przed nimi ze skrzyżowanymi rękami. Akira od razu odwróciła się bokiem, przysłaniając swój profil włosami, aby go nie widział. – Późno się robi, a nic nie zjedliście. Kisame powiedział, że nie ma mowy o wyjściu w taką nawałnicę. Mam pokazać wam pokój, przenocujecie tutaj, a jutro załatwicie to, co mieliście.
- Dzięki, Deidara – odparł Uchiha. Blondyn odwrócił się i zaczął iść, a oni ruszyli za nim.
- Niestety mamy problem. Większość pomieszczeń nie nadaje się do niczego, więc będziecie musieli podzielić się jednym.
Akira słuchała tego, co mówił, jednym uchem, a wypuszczała drugim. Sunęła za nimi niczym cień i obejmowała się ramionami. Uważała jedynie pod nogi, żeby przypadkiem się o coś nie potknąć. Po incydencie z Hidanem czuła się tak przytłoczona wspomnieniami, że nie chciała, aby ktoś oglądał w tej chwili jej cierpiącą z bólu twarz. Oni stanęli w miejscu, więc ona wraz z nimi.
- Naprzeciwko macie łazienkę, a jak przejdziecie dalej prosto tym korytarzem, traficie do salonu i kuchni. Znaczy, Akira, bo Itachi na pewno pamięta, co gdzie jest – mówił blondyn, drapiąc się z zakłopotaniem po karku.
- Chyba zapamiętam – mruknęła jedynie. Chłopaki spojrzeli po sobie. Itachi skinął koledze głową, że może już iść, a kiedy się oddalił, otworzył kobiecie drzwi.
CZYTASZ
Sharingan dream { Itachi Uchiha x OC } ZAKOŃCZONE
FanficDziesięć lat temu opuściła Wioskę Ukrytą w Liściach. Załamana i osamotniona nie potrafiła poradzić sobie ze stratą osób jej najbliższych. Teraz wróciła, a jej droga ponownie skrzyżowała się z tą, należącą do jej dawnego przyjaciela.