12

205 7 0
                                    

- Brett, serio dam sobie radę- po raz kolejny zapewniłam chłopaka krocząc powoli przez korytarz.

-To, że jestem ja, nie znaczy że masz olewać przyjaciół - rzuciłam w jego stronę kolejnym argumentem, ale wydawał się niewzruszony

-Brett, jeśli w tej chwili nie pójdziesz do reszty swojej paczki, nie przyjdę na trening - zostałam zmuszona do ostateczności, czyli szantażu

-Czy to źle, że się o ciebie martwię? - westchnął

-jeśli będę czegoś potrzebowała, powiem Ci - zapewniłam brata

-obiecujesz?

- obiecuje - uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił, po czym nareszcie rozeszliśmy się.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić, po prostu ruszyłam przed siebie czekając na cud.
Jakby nie było, do lekcji mam jeszcze kwadrans.

W końcu z nudów usiadłam pod klasą matematyczną, bo to tam miałam spędzić najbliższe 45 minut.
Wyjęłam telefon, i kiedy wpisywałam kod, ktoś usiadł obok mnie.

Jego zapach był niby nie znany, ale jednak kojarzyłam go.

-Hej, jestem Mason - zaczął wesoło chłopak

- Amy - odparłam pod nosem nie patrząc na niego

-chodzimy razem do klasy - dodał mniej entuzjastycznie

-Serio? Nie zauważyłam - znów nie siliłam się na coś innego niż obojętność

- Znasz Scotta? - westchnęłam słysząc te słowa, po czym wreszcie odwróciłam głowę w jego stronę.

- Wiedziałam, że czułam kiedyś już ten zapach.
Jesteś w jego stadzie. - stwierdziłam zniesmaczona.
Sama nie wiem dlaczego tak źle reaguje na wzmianki w tym temacie.

-widzę, że nie pawasz do niego zbyt wielkim entuzjazmem - próbował podtrzymać rozmowę

- tak jak do nikogo - wzruszyłam ramionami powracając wzrokiem w stronę telefonu.
Chciałam jak najszybciej spławić Masona, niezależnie od tego, czy go zranię czy nie.

Całe szczęście, uratował mnie dzwonek.

Pierwsze minuty matematyki mijały niezwykle spokojnie.
Liam, na którego jestem skazana, nawet oddychał cicho.
Bał się?
Może.

-Amy,rozwiążesz to zadanie? - zaproponowała nauczyciela pokazując na tablice, na której widniał długi ciąg cyf przerywany różnymi znakami.

Skinęłam głową i podeszłam do wcześniej wspomnianego przedmiotu, po czym bez problemu wykonałam obliczenia.
Zdziwiona nauczyciela podziękowała i kazała usiąść na miejscu, mamrocząc coś pod nosem.
Czuje, że nie będę miała problemów z nauką w tej szkole.

Po pewnym czasie dzwonek znów rozniósł się po całym budynku, a ja jak najszybciej opuściłam klasę.

Korytarz powoli zapełniał się nowymi uczniami, a ja w tym tłoku starałam się przedostać w odpowiedni sektor szkoły.

Przechodząc pomiędzy klasami zatrzymałam się jednak czując krew.
Rozejrzałam się dookoła, i wzrok zatrzymałam na tłumie gapiów, których liczba cały czas rosła.

Spodziewając się najgorszego, jak najszybciej wepchałam się w pierwszy rząd zbiorowiska.

Najpierw zobaczyłam to trzech chłopaków.
Dwóch napastników i ofiarę, która swoją drogą ledwo trzymała się na nogach.

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz