28

122 5 0
                                    

Zajęłam miejsce na niebieskich krzesełkach obserwując przy tym  kolejny trening drużyny lacross.
Widać, że gra jest luźna , chłopaki śmieją się podając przy tym małą piłeczkę i nie zwracają uwagi na grupkę śliniących się w ich stronę lasek.
Dla mnie jednak liczy się jedynie szczęście Bretta, muszę zapamiętać ten widok bo to wszytko może skończyć się szybciej niż bym tego chciała...
Odganiając wszystkie złe myśli poczułam nieodzowne znudzenie , więc wyjęłam telefon z kieszeni opierając przy tym obie nogi o barierki.
Chwilę przeglądałam różne social media, do puki nie usłyszałam głosu jednego z grających.

- ej ty, rzekoma siostro Bretta! - podniosłam głowę znad komórki od razu spoglądjając na dość przystojnego, wysokiego chłopaka.

-zagraj z nami, sprawdzimy czy też jesteś taka dobra jak on i czy u was to rodzinne - zaśmiał się a tuż za nim prawie całą drużyna.

Przewróciłam oczami na słowa tego głupka i nie robiąc sobie z nich zbyt wiele powróciłam wzrokiem do telefonu.

-no dawaj mała, będziemy delikatni! - nie dawał za wygraną.

Wkurzona jego prześmiewczym tonem wrzuciłam urządzenie do plecaka i po chwili przeskoczyłam przez zabezpieczenia trybun lądując przy tym na murawie.

Podeszłam do grupki zdziwionych chłopaków, którzy jak się okazało nie mieli koszulek.

- daj kij - zwróciłam się w stronę wcześniejszego mówcy, który szybko wykonał dane zadanie.

Zacisnęłam mocno ręce na jego drążku i po chwili zaczęliśmy wybierać drużyby.
Na moje szczęście, byłam razem z Brettem który cały czas stał obok mnie, dzięki czemu czułam się spokojniejsza.

Ustawiliśmy się w pozycjach startowych, któryś gwizdnął a ja z piłeczką z siatce pobiegłam prosto do bramki przeciwnika, zgrabnie omijając przy tym rzucających się przeciwników.

Kiedy byłam w odpowiedniej odległości od bramki wzięłam zamach i wycelowałam prosto w tak zwane okienko.
Rzut okazał się celny, czym zdziwiłam całą grupę spoconych goryli.

- tak, to wszystko jest we krwi - spojrzałam na nich zwycięsko podpierając kij.

- Talbot! - wydarł się trener, którego wcześniej nie zaóważyłam

Równo z Brettem obróciliśmy się w jego stronę, na co mężczyzna machnął ręką na mojego brata ze słowami

- nie ty!

Podeszłam więc uśmiechnięta do trenera.

- dzień dobry Panu - oparłam się o wysoki słup na którego czubku znajdowały się wielkie lefrektory.

- dziecko, musisz dołączyć od drużyny - zaczął nie owijając w bawełnę .

- te durnie nie są w stanie grać tak jak ty! - wskazał na grupkę ciekawie patrzących na nas chłopaków

- ostatnio dali radę...

- To też twoja zasługa!
Gdybyś była w dużynie, moja kariera nauczyciela była by...

-niestety muszę Panu odmówić, nie potrafię grać w lacross - posłałam mu smutne spojrzenie

- jeśli kiedyś brat mnie nauczy, chętnie się zgłoszę, w końcu mam jeszcze cztery lata - dodałam z lekkim śmiechem

- nie odpuszczę ci - zmrużył podejrzliwie oczy, po czym że śmiechem odszedł.

Wróciłam do brata, któremu opowiedziałam w skrócie o całej propozycji.
Uznał to za świetny pomysł, ale ja postawiłam na swoim, nie ma teraz czasu na gre w lacross.

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz