13

195 7 0
                                    

-Scott, zbierz wszystkich na trybuny po dzwonku - szepnęłam stojąc niedaleko McCalla, który lekko pokiwał głową i zniknął w tłumie.

Dalej nie czuję się najlepiej, ale muszę porozmawiać z ich stadem, jak najszybciej.

Co do tego incydentu z biblioteki, już wyjaśniam o co chodziło.
Obrażenia Liama były zbyt duże, żeby sam mógł uzdrowić się w szybkim tempie, więc musiałam mu pomóc, a zabranie bólu nie pomagało.

Całkowite uzdrowienie polega na przekazaniu mojej mocy i siły, niestety kiedy decyduje się na taki ruch wtedy słabnę ja.

Równie dobrze mogłam go tam zostawić, ale coś mi nie pozwoliło.
Takie samo uczucie, jak wtedy w klasie, kiedy go bili.

Czuje, że jestem odpowiedzialna za stado Scotta, nawet nie wiem dlaczego.
Może ma to związek z daną mi misją?
Mam nadzieję, bo jeśli ona się skończy, to wrócę do swojego samotnego życia.

Wracając, pobiegłam w stronę boiska, gdzie jak się okazało, nie było jeszcze nikogo.
Spokojnie więc zajęłam najlepsze miejsce w jednym z ostatnich rzędów i pozostało mi czekanie.

Nie zdążyłam nawet sięgnąć po telefon do kieszeni, kiedy obok mnie znajdowało się już osiem  sylwetek.
Obróciłam się w ich stronę

-No no, nie ma co.
Niezłe stadko sobie zwerbowałeś Scott - mruknęłam obojętnie

Alfa i Stiles zajęli miejsca po moich bokach, a reszta rozsiadła się na przeciwko.

- To jest Lydia, Malia, Kira - wskazał po kolei przedstawiając mi dziewczyny
-i Mason - dodał

- Am - odparłam krótko mierząc ich po kolei przenikliwym spojrzeniem.

- Dobra, jaki jest plan - znów zwróciłam się do Scotta

- Zgadzasz się?! - krzyknął zdziwiony

- nie, ściągnęłam was tu tylko po to, żeby pogawędzić - odparłam z sarkazmem

Wiedziałam, że wkurzyłam tym conajmniej połowę zbiorowiska, na co tylko uśmiechnęłam się zadziornie.

Kiedy stado jest ze sobą ściśle związane, nawet najmniejsza obraza w stronę Alfy sprawia, że reszta ma odruch obronny .
Na szczęście, ja nie mam stada.

-Dowiem się w końcu, czy będziemy tak siedzieć? - zapytałam już zirytowana

- No tak,tak.
Myśleliśmy nad tym, żeby przekonać ludzi do naszych dobrych intencji... - zaczął Scott

- I co? Będziemy im rozdawać darmową watę cukrową?
Proszę cię, ten plan jest do dupy. - skrytykowałam od razu

-W takim razie, wymyśl lepszy - warknęła w moją stronę Malia

-Namierzymy początek - odparłam

-nie wiem czy Isaac wymyśłał ten wasz plan, czy jak, no ale pomyślcie chociaż chwilę.
Ludzie, którzy tym dowodzą, nagle znikną = koniec całego powstania czy jak wy to nazywacie. - wytłumaczyłam

- To jest kurwa oczywiste - podparłam ręce na kolanach i położyłam na nich głowę

-Racja, to jest lepszy pomysł - przyznał Stiles

-no to ustalone - wstałam z miejsca

- ja szukam odpowiednich osób a wy staracie się nie umrzeć - dodałam i obróciłam się z zamiarem opuszczenia towarzystwa

-Nie - zaprzeczył Isaac łapiąc mnie tym samym mocno za nadgarstek, a moje pazury wysunęły się.

-Naucz swojego zidiociałego betę, żeby nigdy więcej mnie nie dotykał - syknęłam w stronę Scotta, po czym wyrwałam rękę

-Jak to zrobisz? - zapytał po chwili ciszy zamyślony Stiles

- posłucham myśli i się dowiem- odparłam spokojniejsza

-Scott, nie masz nic przeciwko? - pojrzałam na alfę.
Pomimo mojej niechęci, powinnam mieć do niego szacunek.
W końcu też jest alfą.

-Twój plan jest dobry, ale nie dopracowany.
Musimy jak najszybciej dowiedzieć się kto tym kieruję, ale to mogą być wszyscy w miasteczku. - zamyślił się

-To może... - przerwałam zaóważając  jak bezsensowny i oczywisty jest mój pomysł

-To może co? - ciągnął Stiles

- mogła bym zmusić ich do wydzielania zapachu,  dowiemy się kto jest zamieszamy a kto nie.
Wtedy moglibyśmy to  wyczuć- dokończyłam swoją myśl

-więc na co czekamy? - poderwała się Lydia

-To niebezpieczne - dodałam

- co może pójść źle? - westchnął Scott

- Nigdy tego nie robiłam.
Wystarczy rozproszenie mnie , a wtedy zrobię coś nie tak.
Mogę ich nawet zabić - wyjaśniłam po czym znów wróciłam na miejsce.

-ale to tylko ludzie, damy sobie przecież rade - dodałam widząc jak twarz milczącego Liama okrywa się zmartwieniem.
Nie wiem, to uczucie w stosunku do ich stada powoli mnie wkurza.
Niby nie chce się przywiązywać, ale bronię ich jak mogę.

Reszta coś uzgadniała, ale ja wyłączyłam się.
Zamknęłam oczy i głośno wciągnęłam powietrze a na moją teraz wkradł się złośliwy uśmiech.
Wyczułam kogoś, niedaleko.

Podniosłam powieki, a moje tęczówki całkowicie pokryły się czerwienią

- coś się stało? - zapytał alfa

-nie , nic - spojrzałam na niego normalnymi oczami na co lekko przytaknął głową i odwrócił wzrok .

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz