Pov. Brett
- 10 zgonów ostatniej nocy, a niewinnej Am dalej nie ma - warknął dalej rozzłoszczony alfa. Rozumiem, że jest załamany śmiercią byłej dziewczyny, tak jak my wszyscy, jednak w tej chwili zamiast opłakiwać kogoś komu już nie pomożemy, powinniśmy skupić się na tych których możemy ocalić.
- nie zrobiła by tego- podjąłem kolejną próbę wybronienia siostry
-Brett ma racje, Amy nie zrobiła by nikomu krzywdy - poparł mnie Stiles.
Widać, że jest mu ciężko w tej całej sytuacji.- fakty mówią co innego - mruknął jeszcze czerwonooki, po czym wyprostował się i kotynuował.
-tak czy inaczej, nie pozwolę żeby coś takiego stało się komuś innemu.
Znajdę te dziewczynę i...- i co? Zabijesz ją? - traciłem nad sobą panowanie
- jeśli będzie trzeba - tym samym tonem odparł Scott
-to nie ona... - chciałem kontynuować, jednak przerwały mi kroki, które szybko zbliżały się do salonu.
Niedługo po tym w wejściu stała wesoła Amy.-coś mnie ominęło? - zapytała jakby nic się nie stało.
Wyglądała tak samo jak wcześniej, jednak w jej oczach było coś innego, jakby to była kompletnie inna osoba-zaraz ci pokarze co cię ominęło - w jednej chwili alfa z wysuniętymi pazurami ruszyły w stronę dziewczyny, a zanim zdążyłem zareagować było za późno.
Kiedy Scott był blisko, moja siostra wyciągnęła dłoń, wbijając swoje pazury centralnie w bok McCalla.
Ten upadł, a dziewczyna jak gdyby nigdy nic poszła do jak mniemam swojego pokoju.Stałem w miejscu nie wierząc w to co się dzieje.
Scott wstał uciskając ranę i spojrzał na mnie tym okropnym wzrokiem.Chciałem iść za siostrą, jednak zatrzymał mnie Stiles
- ja pójdę- pozwoliłem mu na to.Nie wiedziałem co się z nią dzieje, jak jej pomóc.
Byłem bezsilny i to denerwowało mnie najbardziej.
Podobno wszystko da się wyjaśnić , w tej chwili chciałem w to wierzyć.***
- Amy? - w lekkiej obawie o samego siebie uchyliłem drzwi.
Dziewczyna leżała na łóżku odwrócona tyłem do mnie, jednak kiedy przekroczyłem próg pokoju obróciła się.
Jej wręcz szaleńczy uśmiech przerażał mnie.- jeszcze tylko parę dni - zaczęła nagle mówić.
- trzy, może cztery...- o czym ty mówisz? Kira nie żyje, ludzie umierają... Wszyscy myślą że to ty. - chciałem przemówić jej do rozumu mając nadzieje że to coś da
- oj przestań mnie demotywować! - zachichotała patrząc w sufit
-przestań się tak zachowywać - ledwo powstrzymywałem łzy bezsilności.
Dlaczego jeszcze dwa dni temu była normalna, co się z nią stało?-wiesz? Idź sobie! Psujesz wszystko! - machnęła ręką, a ja nie widząc żadnych innych rozwiązań po prostu posłuchałem jej.
Kiedy znalazłem się na dole, sytuacja była nieco opanowana.
Scott już nie krwawił i wszyscy siedzieli w ciszy.
Zająłem miejsce na jednym z foteli zaczynając rozmowe-powtarza ciągle że coś się stanie za parę dni, nie da się z nią normalnie rozmawiać... - na moje słowa Brett schował twarz w dłoniach.
- zrobimy tak, w nocy otoczymy dom, jeśli wyjdzie na pewno uda się ją zatrzymać... - rzucił pomysł scott.
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami.***
Powoli zaczęło się ściemniać.
Dopracowaliśmy plan, Brett zadzwonił do rodziców by ci nie wracali na noc, wymyślając na poczekaniu jakąś historyjkę .- a może tu chodzi o jakieś dokładne wydarzenie? Rocznica śmierci jej rodziców? - w międzyczasie próbowaliśmy odkryć możliwy motyw dziwnego zachowania dziewczyny
-raczej nie... Prędzej urodziny jej brata - westchnął podłamany Brett
-może... Może rozejdziemy się już? Nigdy nie wiadomo kiedy coś się wydarzy - zaproponował isaac który do tej pory był cicho.
- tak, pójdę sprawdzić czy jest w pokoju...- szybko udałem się na górę , i kiedy upewniłem się że siostra bety śpi przekazałem tą informację reszcie.
- idziemy - zarządził alfa po czym wyszedł, a za nim wszystkie wilkołaki
Zostałem wraz z Lydią w salonie.- czemu to wszystko dzieje się akurat nam? - rudowłosa oparła głowę o moje ramię, a ja opatuliłem ją swoją ręką
-poradzimy sobie...jak zawsze
Chwile siedzieliśmy w ciszy, którą przerwała schodząca na dół Amy.
-co tu robicie - widząc nas stanęła w miejscu z bólem w oczach - razem... - dodała ciszej.
W tej chwili jakby powróciła ta znana mi dziewczyna, jednak nie trwało to długo.
Jej oczy znów napełniły się wściekłością, i ruszyła w stronę wyjścia.- ejej, gdzie ty idziesz? - poderwałem się z kanapy idąc za dziewczyną.
-a ty co? Moja matka? Błagam cię , ty nawet nie wiesz jak to jest ją mieć - rzuciła z przekąsem i zniknęła za drzwiami.
Drżącymi dłońmi wybrałem numer Scotta-wyszła
- ale jak to, nie widziałem tego...
- przed chwilą trzasnęła mi drzwiami przed nosem
-szukamy jej...
i się rozłączył.
Miałem nadzieję że ją znajdą, i nikt nie zrobi nic głupiego...
CZYTASZ
Put U First ~ TeenWolf //zakończone//
Short StoryJeszcze nigdy w życiu nie słyszałem tak histerycznego i duszącego płaczu... Chciałabym zaznaczyć, że jest to MOJA historia, niektóre fakty mogą nie łączyć się z tymi z serialu!!