46

70 4 0
                                    

- hej Amy! - krzyknął Brett zaczynając tym samym całe przedstawienie.
Wzięliśmy się do roboty najszybciej jak to było możliwe i w najlepszy sposób jaki potrafiliśmy.

Ogółem rzecz biorąc, to w drodze czystej dedukcji, skoro dziewczyna nie może kamuflować się w dzień, musi się gdzieś ukrywać.
Znamy ją dosyć długo, i od zawsze uważała las za swój drugi dom, więc tu właśnie się znajdowaliśmy.

Naszym celem było zwabienie opętanej jak najbliżej jej brata, by ten mógł ją złapać lub zatrzymać... W sytuacji zagrożenia wkraczamy my, w tej chwili ukryci pareset metrów od "przynęty".
Plan chyba dobry, właściwie jedyny słuszny na jaki wpadliśmy.

- chce cię tylko zobaczyć! Wiedzieć że nic ci nie jest! - beta patrzył w każdą stronę, pewnie w obawie o atak z zaskoczenia... Mimo to wydawał się być jednak nad wyraz spokojny i opanowany.

- Amy ,proszę cię! Wiesz że zawsze jestem o twojej stronie! Reszta stada nie wie że tu jestem, to ty jesteś przecież moją Alfą! Pomogę ci! - krzyknął po czym spuścił głowę widząc, iż nie przynosi to porządanych rezultatów

- cholera - mruknąłem pod nosem spoglądając na Stilesa, który tak jak ja był zły... Chociaż mimo tego na jego twarzy widać było ciągły smutek.
Jak tak dalej pójdzie to ta cała sytuacja go wykończy.

- jesteś tu sam? - niespodziewanie do moich uszu dotarł jej głos.
Szybko przekręciłem głowę , by dokładnie obserwować całą sytuację.

- n-no tak - Brett chyba też nie dowierzał że to podziałało

- po co więc przyszedłeś? - na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, i pomimo że wygląda pięknie kiedy się szczerzy, to jednak w tej sytuacji było to po prostu przerażające.

- martwiłem się, dalej się martwię - blondyn zaczął nieznacznie przybliżać się do dziewczyny, na co ja automatycznie zareagowałem zmianą pozycji, na gotową do biegu.
Nie przemyślałem jednak, że o tej porze liście są suche i robią tyle hałasu.

Kiedy już ten okropny głuchy dźwięk rozszedł się po jakby pustym lesie, Am spojrzała w moją stronę, a na jej twarzy pojawił się czysty gniew.

-oszukałeś mnie... - wycedziła przez zęby dalej patrząc na mnie.
Brett już otwierał usta, by zapewne zaprzeczyć, jednak nie zdążył.
Dziewczyna lekko dotknęła jego ramię, a ten jak z autoamtu padł na ziemie dusząc się.

Bez namysłu rzuciłem się w tamtą stronę, tak jak reszta, lecz i nas coś zatrzymało.
Jakby uwięź na gardle  która chwilowo odcina cię od tlenu i zapominasz o czymś takim jak oddychanie.
Nie jesteś w stanie z tym walczyć czy pozbyć się tego uczucia.

Padłem, tak jak inni.

Brett już się nie ruszał.

To tak jakby w płucach wybuchł pożar, później bezsilność, czarne plamy przed oczami.
Trwało to chwilę, zamknąłem oczy i urwał mi się film.

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz