16

173 7 1
                                    

Pov. Brett

Poraz kolejny zmieniłem pozycje podczas leżenia na łóżku.
Nic mi nie pasowało, czułem pustkę, dosłownie.

W końcu nie mogąc wytrzymać wybrałem numer do Amy
Wyszła z domu trzy godziny temu razem ze Scottem i resztą, podobno mieli plan na złapanie głównego łowcy .
Też chciałem im pomóc, ale siostra uparła się, żebym został, nie miałem prawa głosu.
Teraz cholernie się martwię.

Niestety, nie odebrała.
Zadzwoniłem więc drugi raz, bezskutecznie czekając na jakikolwiek odzew.

Lekko poddenerwowany wybrałem numer Scotta, który na szczęście po kilku sygnałach odebrał.

- Co z Am? Dlaczego nie odbiera?

- Brett, nie wiem gdzie ona jest...

- jak to nie wiesz?!

-przewidzieli to

- Co z nią?!

-Szukamy po lesie, nie mogła uciec daleko, chyba że oni...

- Jadę do was

Rozłączyłem się w pośpiechu zagarniając kluczyki od auta i jakąś bluzę.

To dlatego nie czułem żadnych emocji siostry, coś się stało, coś złego.

Zbiegłem po schodach, o mało nie zabijając się po drodze, po czym opuściłem dom.

Odpaliłem pojazd, by po chwili móc wyjechać nim na ulicę, łamiąc przy tym wszystkie możliwe zakazy.

Mogłem się nie posłuchać, jechać z nimi, pomóc.
Może nic by się nie stało...
Jeśli jej nie znajdziemy, nie ręczę za siebie, zabije tych, którzy śmieli ją tknąć.

Nie może odejść, nie może.
Jest silna, ma wilkołacze moce, da radę.

Mam nadzieje, że uciekła i teraz ukrywa się gdzieś w tym lesie czekając na świt, a kiedy ją zaóważymy gdzieś pomiędzy drzewami, po prostu uśmiechnie się i wrócimy do domu.
Dostanie wykład o bezpieczeństwie.

Wysiadając z samochodu starłem jedną łzę, która niekontrolowanie opóściła moje oko, po czym zapaliłem latarkę w telefonie i bez zbędnego przedłużania wkroczyłem na teren lasu.

-Am! Amy! - nawoływałem co jakiś czas, żarliwie rozglądając się na wszystkie strony.

-cholera -  przekleństwo wydostało się z moich ust gdy po raz kolejny udało mi się wpaść na drzewo.
Odczuwałem  coraz silniejszy strach, nie o siebie, a o tą nieodnalezioną dziewczynę.

Wyruszyłem w dalszą drogę, kiedy z naprzeciwka wyszedł Scott.
Spojrzał na nie wzrokiem pełnym współczucia, i podszedł jeszcze bliżej.

-Brett... Ona jakby przepadła, nie wiemy gdzie może być - tłumaczył zestresowany.

-Nie.... Chciała wam pomóc, więc powininniście wykazać trochę empatii!
Wysil te swoje moce i ją znajdź, przecież po coś je masz! - krzyczałem nie panując nad emocjami.

Między nami zapanowała niezręczna cisza.
W końcu nie wytrzymując odwróciłem się powracając do poszukiwań.

Nie poddam się teraz, to że oni jej nie znaleźli nie znaczy, że ja też nie dam rady.

Biegłem nie  chcąc się zatrzymywać a nogi same prowadziły mnie w  miejsce.
W pewnym momencie wylądowałem w dziurze, tak, jakby ziemia nagle osunęła się spod moich nóg.

Ostrożnie spojrzałem za siebie, w obawie, że jest to jama jakiegoś zwierzęcia, jednak jak jak się okazało, leżała tam Amy.
Jej twarz była praktycznie cała pokryta czarnym płynem, a w brzuchu tkwiła długa strzała.
Podbiegłem do niej ledwo powstrzymując łzy

-Amy, Amy! Obudź się... - próbowałem ocucić dziewczynę

-Scott! Tutaj! - krzyknąłem na tyle głośno, by wilkołak mógł usłyszeć mój głos.

Pochyliłem się nad głową siostry, nie oddycha.
Nie wiedziałem co zrobić, wyciągnąć strzałę, czy czekać?

W końcu zdecydowałem się na wyniesienie jej z jamy, bo było tam na prawdę duszno.

Ułożyłem dziewczynę lekko na suchych liściach i zająłem miejsce obok niej czekając na pomoc.
Do głowy wpadła mi pewna myśl, wziąłem dłoń dziewczyny by po chwili przystać ją sobie w miejscu serca, tak jak wtedy w bibliotece.

-Amy - szepnąłem nie widząc poprawy u dziewczyny, a jedynie jeszcze więcej czarnej mazi wypływającej z jej nosa i lekko rozchylonych ust.

W końcu przybiegł Scott wraz z Liamem i Isaacem.
- zróbcie coś! - krzyknąłem widząc ich przestraszone twarze.

W końcu obudził się alfa, uklęknął przy dziewczynie, i mocnym ruchem wyrwał strzałę, a z małej dziury po postrzale  trysnęła krew, czarna krew.

To był straszny obraz, rana w brzuchu była okropna, a Amy nie wykazywała żadnego bólu, nie ruszyła się ani trochę, tak jakby nic nie czuła...

-nie leczy się - spanikował Liam łapiąc ją za drugą dłoń
-jest zimna, scott - dodał patrząc na chłopaka który jedynie spóścił głowę.

-Zrób coś, ulecz ją tak jak ona Liama - starłem kolejne łzy

-nie potrafię - szepnął podłamany
-jest za późno - zakrył twarz rękami

-Nie zgadzam się! Jest alfą, da rade - straciłem nad sobą kontrolę zaczynając uciskać jej klatę piersiową.

- Brett, to nie pomoże - położył mi rękę na ramieniu Isaac

- Nie prawda, ona da radę - powtarzałem jak w amoku.

W końcu przestałem  i przytuliłem mocno dziewczynę całując ją przy tym w czoło.
Starałem się nie załamywać przy reszcie , ale to uczucie.
Rozrywające od środka, błagając tylko o to by je wypuścić.
Amy nie żyje, ona odeszła.

Zamknąłem oczy powstrzymując  łzy i zacząłem kołysać jej ciałem do przodu i z powrotem.
Mogłem iść z nimi, dlaczego nie poszedłem?

-musimy uciekać, oni mogą tu jeszcze być - szepnął Alfa bojąc się mojego wybuchu

Ja jedynie bezsilnie pokiwałem głową i wstałem z dziewczyną na rękach

- Brett, nie weźmiemy jej - zaprzeczył stanowczo Isaac który wydawał się jako jedyny racjonalnie myśleć
- życia nie odzyska, a tym może uratować nas - dokończył swoją myśl

-Nie zostawię jej na pastwę losu - szepnąłem słabo kierując się w stronę samochodu

-On ma rację - zatrzymał mnie Scott

-nie każ mi tego robić - spojrzałem ma niego łzawymi oczami, na co jedynie odwrócił wzrok

- tak trzeba - poganiał mnie Starszy beta.

- ona by nas nie zostawiła - próbowałem przekonać resztę

-Zrobiła by wszystko, żebyś był bezpieczny - naprostował Isaac, na co odpuściłem.

Znów ukucnąłem na ziemi po chwili odkładając jej bezwładne ciało, wstałem i szybko oddalając się z miejsca.

Nie chciałem patrzeć za siebie, wtedy na pewno zawróciłbym, było by gorzej.

To odpowiedni wybór, Scott ma rację.
To co mówi jest prawdą.
Chciała by tego.

Ale może to wszytko obróci się przeciwko nam?
Nie powinienem jej tam zostawiać, ale teraz już za późno.

Przepraszam Amy, to dobre rozwiązanie...




Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz