29

117 5 0
                                    

-z... Za chwilę zjawi się policja - wydukał Isaac patrząc na mnie ze zdziwieniem.
Idiota miał rację, pod budynkiem stały już wozy policyjne, a syreny usłyszał nawet Stiles.

Spojrzałam dość zrozumiałym i bolesnym wzrokiem na alfę który zarządził ucieczkę .
Wilkołaki przyjęły swoją zwierzęca formę, Derek wziął Lydie na ręce i wszyscy uciekli, rzecz jasna ocalony łowca pobiegł razem z nami.
Ja zostałam trochę w tyle, po pierwsze chciałam w razie czego zatrzymać pościg za nami a po drugie - ból ran postrzałowych nasilał się.

Wszyscy dawali radę i trzymali się razem, ale w pewnym momencie inteligenty Stiles wywalił się o wystającą deskę.
Szybko znalazłam się obok chłopaka i ukucnęłam dając mu tym samym znak, że ma wsiąść i mocno się trzymać.
Niepewnie zrobił to, a ja widząc za rogiem promień latarek popędziłam przed siebie by kilka sekund  później znaleźć się na dworze.

Chłopak siedzący na moich plecach był nieźle roztrzęsiony, ale kiedy usłyszał ciche jęki bólu z mojej strony próbował mnie uspokoić głaszcząc i mówiąc przy tym słowa typu " dasz radę Amy, już nie daleko".

Ostatkami sił wyrównałam z resztą, która wbiegła prosto do lasu gdzie pozwoliliśmy sobie zwolnić.

Obraz przed moimi oczami zaczął się zamazywać, więc ostatnimi resztkami racjonalnego myślenia w miare bezpiecznie obaliłam się na ziemie tak by mój pasażer był do końca bezpieczny.

Zwinęłam się w kłębek starając ucisnąć jedną z ran, jednak wilcze łapy uniemożliwiały mi to zadanie.
Jak przez mgłę widziałam zbierający się wokół mnie tłum, jednak nie przypatrywałam się mu za długo.
Kolejna mocniejsza fala bólu przeszła przez moje ciało przez co mocno zacisnęłam powieki starając się sie nie warknąć czy zaskomleć.
W tamtej sytuacji czułam się słabo, bardzo bardzo słabo.
Chciałam wytrzymać jak najdłużej w mojej przemianie, jednak jeśli wilkołak nie ma sił, to jego naturalnym odruchem jest tymczasowa zmiana zwrotna.
Tak jak wspomniałam, starałam się jednak nie dało to zbyt wiele efektów, już po chwili leżałam na tej samej ziemi w normalnej już postaci.

Wstyd spotęgował ból które z kolei wytworzyły łzy . Ktoś zdjął moją dłoń z brzucha, gwałtownie wciągnął powietrze i wymamrotał coś pod nosem.
Znów poczółam jakieś dłonie które tym razem zaczęły kojąco głaskać mnie po włosach.

-Amy otwórz oczy - szepnął brett starając się zapanować nad drżeniem głosu.

-wyciągnijcie z niej to! - tym razem podniósł głos.

Nie wiem jak, ale dzięki temu chłopakowi jakby oprzytomniałam, przy nagłym napływie sił byłam w stanie podnieść powieki.

- o Boże , czemu to się nie goi? Scott! Ona krwawi! Szybko! - wołał płaczliwie Liam starając się uciskać mój brzuch.

Za wyłam z bólu, który z każdą sekundą był coraz bardziej palący.
Alfa wraz z Derekiem, Stilesem i tym tajemniczym chłopakiem znaleźli się obok mnie starając się pomóc.

-To wilcze ziele? - wystraszył się najstarszy klękając obok.

- Argent powiedział że rezygnuje z tych kul... - szepnął łowcaczym zwrócił uwagę Laima, który znalazł się obok przed chwileczką.

- jakich kul?! - złapał chłopaka za kołnież koszulki i przygwoździł do drzewa.

- zrobił kilka z pyłem górskim i wilczym zielem, ale mówił że nie będą potrzebne i... I że ich nie weźmie! Ja nie wiedziałem że on oszukuje! - próbował się bronić a ja znów słabłam.

-zróbcie coś, ona cierpi... - denerwował się mój brat.
Nikt nic nie zrobił, ale nie dziwie im się, nie potrafili mi pomóc.

-k... Kule - wyspałam wycieńczona i w przypływie napady kaszlu lekko poderwałam się do góry.
Opadając zpowrotem na ziemie czułam ciecz wypływającą z moich ust o metalicznym posmaku.
- Brett... Bol.. - syknęłam zalewając się kolejną fala łez.

Derek, który zachował zimną krew, już wyciągał dłoń w stronę jednej z ran jednak ja warknęłam na niego z determinacją w oczach.
Hale westchnął, a następnie nakazał Scottowi wysunąć pazury.

Później pamiętam wszystko jak przez mgłę, alfa dosyć zręcznie usunął pierwszą kule z ranienia, czemu towarzyszył mój starszny krzyk.
Wtedy obok zjawił się Liam, który łapiąc mnie za dłoń odebrał część tego strasznego bólu.

Brzuch był o wiele gorszy, strzały były wtedy mocniejsze dlatego rany są głębsze.
Zamknęłam oczy kiedy Scott drżącym głosem oznajmił, że to wszystkie.

- zmień się, to przyśpieszy gojenie- Szepnął Stiles klękając obok

-nie... Mog...-nie udało mi się dokończyć, bo poczułam tą błogość, wyczekiwaną nicość... Zemdlałam.

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz