45

83 5 1
                                    

Jeszcze tego samego samego dnia wszyscy spotkaliśmy się u Scotta, by po raz setny przedyskutować sprawę, co mimo wszystko było lepszym rozwiązaniem niż nie robienie niczego.
Informacje od Deatona mogły jednak rzucić nowe światło na sprawę, i taką właśnie miałem nadzieję... Chciałem za wszelką cenę wyciągnąć Amy z tego bagna, bo przecież obiecałem jej i słowa dotrzymam.

- musimy działać - rozpoczął stanowczo alfa
-słyszeliście co mówił Deaton, nie ma czasu na przemyślenia, trzeba ją powstrzymać i uratować puki nie jest jeszcze aż tak silna...

- jakiś plan? - Isaac zaczął mnie wkurzać tą swoją obojętnością.
Normalnie ten chłopak był całkiem okej, ale teraz, kiedy potrzeba staje się gburem jakich mało...

- Skoro nie można jej zabić, to może spróbujemy wzbudzić w niej człowieczeństwo, zrobić coś, przez co choć na chwilę będzie sobą... - rzuciłem pomysłem starając się choć trochę pomóc

- byłby to dobry pomysł, gdyby nie to że nie wiemy gdzie jest... Mam wrażenie, jakby już nie było żadnego rozwiązania - podłamany alfa opadł ciężka na kanapę zakrywając twarz dłońmi

-nie możemy się poddać... To moja siostra, nasza przyjaciółka... Jestem pewien, że gdyby chodziło o któregoś z nas, to była by gotowa umrzeć! - beta walnął pięścią w stół tworząc przy tym małe wgniecenie, jednak nikt zdawał się tym nie przejmować.

Miał racje, Amy nie raz pokazała, że stawia nasze bezpieczeństwo ponad swoje życie i pomimo jej buntowniczego charakteru zawsze była gotowa nam pomóc.
Nie mogliśmy się poddać, ona by tego nie zrobiła...

-może uda nam się ją zwabić... Skoro nie da się jej zobaczyć w nocy, musimy spróbować rano...  zrobię coś co ją tu ściągnie i wtedy zadziałamy- dalej próbował Brett

-tak... Dopracujemy to i zadziałamy, nie mamy nic do stracenia. - po raz pierwszy odezwał się Stiles.

Jak na jego ogólny obraz, głos chłopaka był wyjątkowo pewny i zdeterminowany.
Wory pod oczami, które swoją drogą wyglądały jakby zaraz miały się zamknąć wcale nie dodawały mu uroku, a informowały o tym ile nieprzespanych nocy musiało minąć.
Widok był smutny, nawet bardzo, ale w takich sytuacjach udaje się zaóważyć na czym tak naprawdę zależy poszczególnym osobą i jak radzą sobie z danymi wydarzeniami.

-tak... Macie racje.
Więc, od czego zaczynamy? - Scott, jakby natchnięty nową energią wstał na równe nogi.

Dalej nie potrafiłem pojąć, że mógł tak po prostu zaatakować Am.
Wiadomo, był wściekły, i miał do tego pełne prawo, bo została zabita jego była dziewczyna którą na pewno w jakimś stopniu dalej kochał, ale z tego co mówił Brett, to wtedy mu wręcz odbiło.
Był gotów zabić tą niewinną dziewczynę, która nie raz pokazała że jest godna zaufania i robi wszystko dla naszego szczęścia.
Sam fakt, że pomimo pogarszającego się już wtedy stanu zdrowia osłaniała nas nie wiedząc czy to przeżyje czy nie, lub to że uzdrowiła Stilesa.
Czuła że coś niedobrego się dzieje, chciała wykorzystać czas jaki jej pozostał by dalej robić dla nas wszystko co tylko mogła.

Rozumiem już, dlaczego tak dawno mówiła o tym, że nie chce umierać.
Nie brałem jej słów na poważnie, ale teraz wszystko się wyjaśniło, dawno wiedziała że dzieje się coś złego, i głośno nam to pokazywała...
Co z nas za przyjaciele, że tego nie zaóważyliśmy...

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz