-Amy, zawiozę cię - zaproponował derek widząc jak zakładam buty
- jesteś słaba, straciłaś dużo krwi... - westchnął zmartwiony.
Wtedy stwierdziłam, że może odpuszczę sobie spacer... Jestem zmęczona i przyznaje, trochę słaba, więc może.-dobrze... Ale jedźmy już
- jasne zabiorę tylko kluczyki...
Właściwe to droga minęła naprawdę szybko.
Derek nie odezwał się ani słowem co chwile jednak spoglądając w moją stronę.
Byłam mu wdzięczna za to wszystko co dzisiaj zrobił, nie wiem jak poradziła bym sobie z tym sama.
Nie chciałam tego przyznawać, ale wszystkie te emocje trafiły do mnie dopiero teraz.
Miałam ochotę płakać, krzyczeć a jednocześnie zamknąć oczy i wierzyć, że to wszystko to jeden wielki koszmar.-wracaj do domu Hale - mruknęłam chwytając za klamkę
-Ale Amy, jeśli coś by się działo to...
-tak będę dzwonić... - wysiadłam z pojazdu, i kiedy miałam już zamykać drzwi dodałam
-dziękuje. - po czym lekko chwiejnym krokiem podążyłam ku wejściu.Zmęczenie i obrażenia coraz bardziej dawały o sobie znać, ale jak to było możliwe starałam się nie ukazywać tego.
W budynku podeszłam do recepcji, gdzie czekała już zdenerwowana pani MaCall.
- co z nimi? - pominęłam grzeczne przywitanie się.
- Martin nic nie jest, parę otarć i lekkie wstrząśnienie mózgu, ale Stiles...-tu przerwała spoglądając na mnie niepewnie.
- co Stiles?!-czułam jak w kącikach oczu zbierają mi się łzy. Traciłam panowanie nad sobą.
-Stiles ma złamane żebra, przed chwilą był na bloku,złamanie otwarte, zmiażdżone płuco...-nie mogłam już tego słuchać
- która sala?
-212... Ale poczekaj! - mama Scotta złapała mnie jeszcze za rękaw bluzy
- z nimi wszystko okej? - spojrzała na mnie w taki sposób , że moje tętno trochę uspokoiło się
- tak, Wszystko dobrze... Przepraszam - wyrwałam się i pobiegłam do wcześniej wskazanej sali.
Śledziłam wszystkie numerki ma mijanych drzwiach, dopuki nie stanęłam przed tymi odpowiednimi
212
Wzięłam głęboki wdech, który trochę przywrócił trzeźwość mojemu umysłowi, i weszłam do pomieszczenia.
W rogu pokoju, na małym łóżku leżał brunet.
Był przytomny, jednak zmęczony co zdradzały jego przymykające się oczy.-Stiles - szepnęłam łamliwym głosem podbiegając do chłopaka
Ostrożnie przytuliłam go co ze słabym uśmiechem odwzajemnił.
Po chwili zapominając o bólu usiadłam na krzesełku.- jak się czujesz? - dalej nieświadomie szeptałam.
Moja dłoń powędrowała na włosy chłopaka, których kosmyki odgarnęłam z czoła.- jest... Okej - powiedział to niemal tak słabo na jakiego wyglądał.
Wytarłam pojedyńcze łzy dalej gładząc włosy Stilinskiego
Na moich ramionach zaczęły pojawiać się ciemne żyły, jednak brunet nie zaóważył tego i to było najważniejsze.
Bolało, ale widząc ulgę na twarzy przyjaciela nie potrafiłam przerwać.- oberwałeś najgorzej z nas wszystkich - kontynuowałam widząc że mowa sprawia mu trudność.
- wiesz... Scott Isaac i Liam czują się już dobrze... Tylko Brett... - przymknełam oczy czując kolejną napływająca fale łez.
-ugryzłam go - spojrzałam wystraszona na przyjaciela, jednak ten jedynie lekko uśmiechnął się- musi się zregenerować, ale Derek go pilnuje...
- więc po co tutaj przyjeżdżałaś ? Teraz Brett cie potrzebuje - chłopak zakaszlał pare razy.
Miał trochę racji, teraz powinnam być obok brata.- to chyba oczywiste że cholernie się martwiłam... Brett da sobie radę, ale ty potrzebujesz chyba towarzystwa...
-Amy? - po paru chwilach chłopak znów zapytał
- tak?
- dlaczego masz tyle bandarzy na brzuchu? - jednak miałam nadzieje że ich nie poczuł przy przytulaniu.... Zanim przyjechałam zawinęłam sie nimi, bo powstrzymują krwawienie i na tym mi zależało.
- to nic takiego
-nie kłam... Przecież możesz mi zaufać- no tak, zaufanie... Komu jak nie Stilesowi?
Westchnęłam, ale posłusznie podwinęłam bluze wyciągniętą gdzieś z szafy alfy.
Słyszałam jak Stiles gwałtownie wciąga powietrze, dlatego opuściłam tkanine.-kto cię tak załatwił? Nie goi się ? - próbował wstać jednak ja uspokoiłam go
-wiesz, nie mogłam walczyć więc chociaż osłaniałam resztę i nie, nie goi się ... A nawet jeśli to bardzo wolno. Ale nie ważne, teraz najważniejszy jesteś ty - ostatnie słowa niemal wymamrotałam ze zmęczenia, które z sekundy na sekunde piętrzyło sie.
-ciesze się , że nie stało ci się nic poważniejszego... - ułożyłam głowę na torsie chłopaka wsłuchując się w jego równomierne bicie serca
- nie wiem co bym zrobiła gdyby cię zabrakło... - przymknęłam oczy nie walcząc już ze snem.
Poczułam dłoń chłopaka, która zaczęła powoli gładzić mój policzek.-to takie cholernie głupie...- Szeptał, bo najwyraźniej tylko na to mógł sobie pozwolić.
- mamy po kilkanaście lat, możemy wszystko.
Więc dlaczego akurat my jesteśmy na to wszystko skazani?- tak musiało być Stilesie, ja nie wierze w przypadki... - mruknęłam, po czym niemal odpłynęłam.
-cholera, musze iść leszcze do Lydi- podnosiłam już głowe, jednak brązowooki szybko zatrzymał mnie.-spokojnie, leż... Później do niej pójdziesz, a teraz... - w tym momencie przesunął sie aż do samej ściany klepiąc miejsce które przed chwilą zwolnił
-nie, to ty leżysz w szpitalu staruszku - zaśmiałam sie lekko na jego gest
-oj no chodź - dosyć mocno, jak na swój stan pociągnął mnie do siebie, za co dziękowałam mu w duchu, bo nie wiem czy dotarłabym do sali rudowłosej.
Położyłam sie obok, starając sie zajmować jak najmniej miejsca.
Głowe oparłam o ramie chłopaka, natomist ręke położyłam na jego brzuchu lekko go oplatając.
Ten również mocniej wtulił sie we mnie.- dziękuje...
- odpocznij Amy... To dobrze ci zrobi - poraz kolejny przymknęłam oczy , zacieśniłam nieco uścisk ręki i zasnęłam...
CZYTASZ
Put U First ~ TeenWolf //zakończone//
Short StoryJeszcze nigdy w życiu nie słyszałem tak histerycznego i duszącego płaczu... Chciałabym zaznaczyć, że jest to MOJA historia, niektóre fakty mogą nie łączyć się z tymi z serialu!!