17

161 7 0
                                    

Pov. Amy

Otworzyłam oczy czując moce szarpanie za nadgarstki.
Osłabiona podniosłam głowę , i jak przez mgłę zobaczyłam dwójkę ludzi przywiązujących mnie do jak mniemam, drucianej siatki.

- gdzie ja... jestem? - zapytałam szeptem rozglądając się po pomieszczeniu wyglądającym jak piwnica

Jednak nie uzyskałam odpowiedzi, mężczyźni w końcu  odeszli, a ja lekko wystraszona próbowałam się uwolnić.

Nie pamiętam jak się tu znalazłam, ale nie podoba mi się to.

Zastrzelili mnie, czarna krew... przecież ja nie powinnam się budzić.
Zemdlałam w lesie, a może umarłam,  dlaczego dalej żyje?

Szarpałam się coraz mocniej, czując narastający gniew, jednak miedziane druty, którymi jestem przywiązana, nie puszczały łatwo.
Praktycznie się nie poruszyły.

Zmieniłam się w wilka, dzięki czemu powinnam być silniejsza, jednak to też nie pomagało.

W końcu zrozumiałam, że to niewiele da.

Rozejrzałam się po ciemnym pomieszczeniu, w którym jak się okazało, byłam prawie  sama.

Dlaczego prawie?
W ciemnym rogu pomieszczenia pod ścianą leżał martwy człowiek.
Dosłownie, czułam jak jego jeszcze ciepła krew przestawała krążyć po żyłach.

Nie dało się go zaóważyć, jednak wyczuć było łatwo.
Ten fakt nie przeraził mnie zbytnio, nie było mi też smutno czy słabo z tego powodu.

W kącie stały także regały przepełnione bronią, która wyglądała na solidną i niebezpieczną.

Byłam zmęczona, głodna i brudna.
Dalej czekałam na coś, co ma się zdarzyć, nie wiem ile i nie wiem czy to dobrze dla mnie.

Umrę?
Czy to tak skończy się moje krótkie i bezwartościowe życie?

Po pewnym czasie stalowe drzwi otworzyły się, i wkroczyło przez nie wiele osób.
Na czele stała szkolna psycholog, a niektórych kojarzyłam z widoku.
Wszyscy, oprócz kobiety byli wystraszeni i z nieufnością patrzyli na moją osobę.

- wilkołak, najniebezpieczniejsze stworzenie chodzące po ziemi - zaczęła nauczyciela a ja spojrzałam na nią niezrozumiale.

Czy ona na prawdę chce iść tą drogą? Chce kłamać?

Wzrok wszystkich skupił się całkowicie
-ale... przecież to ta nowa- usłyszałam gdzieś z tłumu
Super, czyli znają mnie, na szczęście nie ma tu ludzi ze szkoły...

- zgadza się - uśmiechnęła się starsza kobieta i podeszła do średnie wielkości maszyny

-nie mniej jednak, nie jest tylko człowiekiem - dodała przekręcając jedno z pokręteł, a ja poczułam palący ból całego ciała.

Krzyknęłam próbując zapanować nad przeminą.
Zacisnęłam mocno powieki zaczynając głośno i głęboko oddychać.
- natężenie prądu jakim jest rażona wynosi 6000 V.
Ludzie przeżywają do 560.-zaczęła podkręcać któreś z kółek, na co ból nasilał się

To było okropne, moje wilcze już ciało ledwo nadążało z uzdrawianiem.
Nikt się nie odezwał, nikt nie obronił, egoistyczne świnie.
Każdy stał, i patrzył, jak na eksponat.

Kobieta widząc moją obecną postać wyłączyła urządzenie i podeszła do mnie.

-te pazury  - zaczęła siłą podnosząc moją dłoń do góry
- są w stanie bez problemu posiekać skórę.
Twardsze niż metal i ostrzejsze niż jakiekolwiek noże. - tym razem złapała mnie za szczękę unosząc przy tym całą twarz do góry
-Zęby wgryzają się nawet w kości, jedno ugryzienie może spowodować przemianę w takiego samego potwora. - odeszła kawałek ode mnie

- gdyby była w pełni sił, bez problemu mogłaby uwolnić się  się i zabić nas wszystkich. - odwróciła się w stronę przestraszonego tłumu.

Ktoś znów uruchomił maszynę, a przez moje ciało przeszła kolejna fala cierpienia.
Tym razem było ono mocniejsze, powoli traciłam kontakt z rzeczywistością.

-7000 V...
Nie musimy się tego bać! - krzyknęła nie przerywając moich męk.
-możemy żyć spokojnie, bez obaw o to, czy zwykła droga do sklepu nie okaże się naszą ostatnią! - grała na emocjach uczniów

- takie stworzenia jak ona, nie są zwykłymi nastolatkami.
To potwory, trzeba je zabijać. - wskazała palcem na mnie, a stojący niedaleko mężczyzna wyłączył prąd.

- bierzcie broń, może cię być spokojni krocząc ulicami miasta - wskazała na regały do których podeszli ludzie.

- wyprowadzić ją - mruknęła z pogardą w stronę tych samych dwóch mężczyzn, którzy odkluczyli mnie i wytargali na korytarz.
Tam przypięli do rury i tak pozostawili.
Nie mogłam się do końca uleczyć, co było bardzo dziwne.

Podejrzewam, że niedaleko może znajdować się wilcze ziele, ono zawsze tak na nas działa.
Mocniejszych osłabia, a słabszych zabija.

Oparłam się o ścianę i nie panując nad uczuciem zmęczenia po prostu zasnęłam.

Put U First ~ TeenWolf //zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz