Trochę obawiając się tych wiedźm jak najszybciej wyszłam z tego przeklętego miejsca. Widać, że to co przed chwilą miało miejsce jest dla nich ważne, bo gdyby nie było, to ich tyle by tam nie było. Gwiazdą ich magicznego kółka różańcowego była Davina, więc jest teraz kimś ważnym. Dlatego warto mieć ją teraz po swojej stronie.
Gdy byłam blisko samochodu, otworzyłam go z pilota. Po chwili otworzyłam tylnie drzwi pojazdu i wsadziłam do fotelika młodą. Po przypięciu jej, zamknęłam drzwi i po chwili zajęłam miejsce kierowcy. Odpaliłam silnik i ruszyłam w wskazanym mi kierunku.
Dahlia myśli, że jest mądrzejsza i nas przechytrzyła, szkoda tylko, że nie wie, że jej plan jest naszym planem od samego początku. Mogła inaczej spędzić ostatnie dni życia, ale sama wybrała sobie taki los. Nik kazał mi zwlekać jak najdłużej żeby mógł wyciągnąć z niej informacje. Mam nadzieję, że wariatka się na to nabierze i nie zacznie robić swoich dziwnych sztuczek.
*********
Gdy w końcu dojechałam na miejsce, na ziemi były ułożone jakieś znaki. Wygląda jak miejsce jakiegoś dziwnego rytuału. Zatrzymałam samochód czym zwróciłam ich uwagę. Odwróciłam się i zauważyłam, że młoda śpi. Niech śpi przynajmniej teraz jest w lepszym świecie. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do nich.- Gdzie Hope? - wariatka zrobila dziwną minę.
- Śpi - odpowiedziałam.
- Mam lepsze rozwiązanie. Połączysz się ze mną - powiedział.
Co on robi? Och, no tak, nasz plan polega na wprowadzaniu elementów zaskoczenia, to czyni go lepszym i nieprzewidywalnym. W sumie łatwiej będzie ich rozwiązać niż ją i Hope. Wiedźma spojrzała się na mnie dziwnym wzrokiem.
- Pozwolisz na to? - przechyliła głowę w prawo
- Klaus sam o sobie decyduje - uśmiechnęłam się kącikami ust.
- Widzę, że promieniejesz. Ciąża ci służy, kochanie.
Spokojnie, Katherine, ona chce cię tylko wyprowadzić z równowagi.
- To, że te dzieci będą miały dwóch różnych ojców tylko utrudnia nam życie - Klaus podłapał jej grę.
- Poradzicie sobie.
Im mniej podejrzewa tym lepiej. Ale co mam teraz zrobić? Mam przy sobie sztylet więc gdy ona ich powiąże, ja wbiję go w Nika, a to da nam czas. Wiedźma podeszla do miejsca gdzie są te magiczne wzory. Klaus podszedł do mnie. Spojrzałam w jego oczy.
- To nie krew Freyi była potrzebna, tylko mojej matki - powiedział tak cicho, że człowiek by tego nie usłyszał.
Przybliżyłam się do niego. Położyłam głowę na jego ramieniu. Wsunęłam w wewnętrzną kieszenie jego kurtki sztylet, który parę godzin temu wyciągnęłam z jego serca.
- Teraz twoja kolej - Dahlia wyciągnęła w jego stronę dłoń, w której miała mały sztylet.
Klaus podszedł do niej, wiął od niej sztylet, przeciął sobie nim środek dłoni, którą położył nad naczyniem. Krew wypływała z jego rany. To przypomniało mi o tym że jestem głodna. Dobrze, że zabrałam jedzenie. Gdy naczynie napełniło się, odsunął się parę kroków od niego. Podeszłyśmy do niego. Dahlia złapała go za rękę i zaczęła wymawiać słowa zaklęcia. Krew zaczęła wylewać się z dwóch naczyń i płynąć ku sobie. Po chwili strumienie krwi złączyły się ze sobą. Kilkanaście sekund potem wiedźma zamilkła i odsunęła się od Nika.
- Z twoją mocą nie będę musiała zasypiać.
Spojrzałam na Klausa, a on na mnie. Wyciągnął sztylet i wbił go sobie w serce. Wiedźma odwróciła się i zaczęła iść w jego stronę. Klaus upadł na ziemię, a ona sekundy po nim. Usłyszałam jak ktoś głośno oddycha z drugiego samochodu. Odwróciłam się i zobaczyłam Freyę, która siedziała i głośno oddychała. Zaczęłam iść w jej stronę.
- Umiesz prowadzić?
CZYTASZ
The Vampire Diaries
FanfictionMystic Falls - nadnaturalne miasto, obecnie zamieszkane przez czarownice rodu Bennet, wilkołaki i dwa sobowtóry. Kto jeszcze w nim zamieszka ? Dowiecie się tego później. Poznajcie siostry Gilbert Książka jest w trakcie poprawy