26. Zakupy

775 34 0
                                    

Cały czas mam wrażenie, że Rebekah spiskuje z różnymi wampirami przeciwko nam. Nie wiem czy powinnam o tym powiedzieć Kolowi, bo nie chcę mieć potem problemów. Opierałam się o metalową barierkę i rozmawiałam z Hayley przy okazji obserwowałam braci Mikaelson, którzy rozmawiali o czymś z jakimś ciemnoskórym wampirem, uhh, nigdy nie mogę zapamiętać jego imienia. Brzmiało jak nawiązanie do wojny, albo coś z wojną?

- Dziwię się że jeszcze tu jesteście. Męski klub znowu coś knuje- Rebecah stanęła za nami. Odwróciłyśmy się z Hayley w jej stronę.

Męski klub? Kreatywne tak jak moje przezwisko z czwartej klasy. Niezbyt lubię Bekah. Dlaczego? Ponieważ gdy byliśmy z Kolem w Mystic Falls, ona zakumplowała się z Daviną, każdemu kto 'przyjaźnił' się z tą małą wiedźmą nie mogę ufać. I spiskuje przeciwko swojej rodzinie. Ja na jej miejscu nie śmiałbym w ogóle o czymś takim myśleć, przeciw takiej rodzinie, która kocha cię i oddała by za ciebie życie, nic się nie robi.

-Skąd takie domysły Bex? -patrzyłam w jej oczy.

-Tu nie trzeba się niczego domyślać. Oni już po prostu tacy są. Idziecie ze mną?

-Gdzie? -spytała Hayley.

-Na zakupy -spojrzałyśmy z Hayley na siebie. - Święto dziewczyn ze szkatułki się zbliża, musimy zdobyć suknie- patrzyła się na nas.

- Okey - odpowiedziałam.

Małe zakupy nie zaszkodzą nikomu, prawda?

- Jeśli wy idziecie to ja też. Jesteście moją jedyną szansą na wyjście z tego domu.

Ruszyłyśmy w stronę schodów. Po chwili byłyśmy już na dole. Elijah, Klaus, Kol i Marcel podeszli do nas, nareszcie przypomniałam sobie jego imię.

-Gdzie idziecie? - o nie, oni mają tą swoją dziwną minę.

-Na zakupy - powiedziałam równo z Bekah.

- Hayley zostajesz - Klaus patrzył na wilczycę.

- Nie - odpowiedziała Bex.

Westchnęłam. Ja nie mam zamiaru walczyć z trzema pierwotnymi i ich prawą ręką.

- Klaus to tylko drobne zakupy, Hayley nie będzie tam sama - postanowiłam przejąć pałeczkę.Jak to mówi Rebekah ''My dziewczyny musimy trzymać się razem''.

- Zakupy z moją siostrą nie mogą być drobne. Idę z wami.

Tego się nie spodziewałam. No ale cóż lepsze są zakupy z nim niż siedzenie w domu, prawda?

- Zatem idź z nami - Rebecah ruszyła do przodu.

- Uważaj na siebie -Kol mnie pocałował.

Odwzajemniłam jego pocałunek, po czym odsunęłam się od niego i poszłam w stronę mojej rodziny.


**********
Ten wypad na miasto wygląda w ten sposób, że Rebekah opowiedziała nam o tym święcie. Potem przeglądałyśmy parę sklepów z sukienkami i słuchałyśmy marudzenia pierwotnego, który był tak uprzejmy i zgodził zostać się naszym tragażem. Miał rację, te zakupy nie są drobne. Po tym jak kupiłyśmy sobie suknie na święto na cześć Rebekah, a potem dziewczyny zobaczyły salon sukien ślubnych, razem z Klausem próbowaliśmy odwieść je od tego pomysłu. Niestety pod siłą ich nacisku, byliśmy zmuszeni tam wejść.

-Klaus jeśli jeszcze raz powiesz, że suknia którą trzymam w rękach jest okropna to skończysz z kołkiem w sercu - blondynka odwróciła się w stronę swojego brata.

Zaśmiałam się przyglądając się swojemu odbiciu.

-A ty w trumnie na dekady - hybryda nie pozostał jej dłużny.

Odsłoniłam zasłonę tym samym pokazując im się. Ta suknia opinała moje ciało i miała długie, bardzo szerokie rękawy.

-Poprzednia była lepsza- Hayley krytycznie przyglądała się sukni.

-Wiem, ale mam coraz większy mętlik w głowie -powiedziałam gdy Klaus podał mi ogromną sukienkę.

Koniec końców przy pomocy Hayley, a głównie przez marudzenie Klausa i jego gadaniu o zabijaniu wiedźm, wyszliśmy z tego sklepu, ja z dwoma sukienkami które najbardziej mi się spodobały, Bex z prostą białą sukienką na jej święto. Weszłam obładowana do naszej sypialni.

-Drobne zakupy? -powiedział z rozbawieniem.

-Byłby gdyby nie Bex- postawiłam dwa kartony i dwie papierowe torby na stoliku.

Mój mąż podszedł do mnie.

-Po co ci aż tyle rzeczy? - objął mnie w pasie.

-Nie pójdę do ślubu w worku na ziemniaki - oparłam głowę o jego bark.

-Nie zapraszasz nikogo więcej z tamtąd niż tamtą czwórkę razy dwa? - położył brodę na czubku mojej głowy.

-Nie, nie mam ochoty oglądać nikogo więcej -zamknęłam oczy.

-Kochanie nie bądź zła, ale wiesz, że przyjaźnię się z Daviną i zaprosiłem ją - otworzyłam oczy i odsunęłam się od niego.

Miałam ochotę na niego nakrzyczeć, ale nie mogę mu zabronić ją zaprosić. W końcu to jego przyjaciółka.

- Dobrze. Tylko niech nie działa mi na nerwy -cmoknęłam go w usta.

The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz