Przez jakiś czas nie będzie rozdziałów, bo muszę poprawić stare rozdziały
_______________________________________- Chcesz mnie zabrać na randkę? - przysunęłam się jeszcze bliżej niego. Zarzuciłam ręce na jego kark, a on objął mnie w pasie.
Byłam zdziwiona tym, że chce mnie zabrać na randkę bo w czasie naszego związku, który trwa niecałe dziesięć miesięcy, byliśmy na randce kilka razy, w przeciwieństwie do ilości udawanych randek jakie miałam w czasie mojego udawanego małżeństwa z Elijahem.
- Co jest dziwnego w randkach? - uniósł brew
- Ostatnio byliśmy na cmentarzu, może teraz czas na prosektorium? - uśmiechnęłam się
Po tym jak w jego niebieskich oczach pojawił się ten błysk, który oznaczał, że wpadł na jego głupie pomysły albo jakiś plan zakończony czyjąś śmiercią, zrozumiałam, że załapał.
- Możemy doprowadzić kogoś do zawału - zaproponował.
- Jeśli chcesz możemy kogoś pokroić tutaj - oboje odruchowo spojrzeliśmy na drzwi, przypominając sobie o obecności bruneta, który nie byłby zadowolony gdybyśmy pobrudzili dom krwią. Oboje także cicho zaśmialiśmy się.
Nasze dzieci będą miały ciekawe lekcje anatomi. A to wszystko w trosce o ich edukację.
- Poczekaj chwilę, jeśli mam kogoś doprowadzić do zawału to tylko gdy mam na sobie makijaż - odsunęłam się od niego.
Widziłam, że to mu się nie spodobało, ale zignorowałam to, a po sekundzie, siedziałam już na przeciwko dużego lusta z zdobioną ramą. Postawiłam na delikatny makijaż. Gdy rysowałam brew kredką, kątem oka widziałam jak mój mąż podchodzi do sztalugi. Sądząc po ilości obrazów jakie suszą się oparte o ścianę, planuje coś. Jestem ciekawa co znowu chce zrobić. Moim zdaniem na razie nie powinniśmy się wychylać. Gdy skończyłam brwi, przyszedł czas na twarz.
- Co planujesz? - zapytałam, rozprowadzając podkład gąbeczką, po twarzy.
- Masowe mordy - nie przestawał malować.
- Jak długo chcesz mordować zanim dotrzemy do nowego domu? - wzięłam duży pędzel, który zamoczyłam w białym pudrze, którego nadmiar strzepałam i przejechałam pędzelkiem po całej twarzy.
Klaus miał swoją sztukę na płótnie, ja na twarzy. Od kiedy tylko zaczęłam się malować traktowałam makijaż, jak arcydzieło. A co za tym idzie czasami spędzałam na tworzeniu różnych makijaży po kilkanaście godzin dziennie, a potem zmywałam go zanim tata przyszedł do domu. Teraz kiedy jestem dorosła i mam dzieci, makijaż ma być jak najszybciej zrobiony i trzymać się cały dzień na twarzy. Wzięłam do ręki białą kredkę, którą pokryłam linię wodną oczu.
- Pieć różnych na całym świecie. To mają być perfekcyjne, niepowtarzające się stosy ciał, ale dla wampirów znających nas, będzie wiadome po małym znaku, że to nasza robota.
- Powiesz coś więcej czy nadal nad tym myślisz? - przykleiłam sztuczne rzęsy.
- Jutro wszystkiego się dowiesz.
Otworzyłam ciemnoróżową pomadkę, która odcieniem wpadała w czerwień. Najpierw obrysowałam kontury ust, a następnie wypełniłam je.Rozczesałam włosy grzebieniem do fal. Gdy skończyłam odłożyłam go na blat toaletki. Wstałam z krzesła i podeszłam do niego. Lubiłam patrzeć na Klausa kiedy maluje, jest wtedy taki skupiony, a jego wzrok wyraża mnóstwo emocji. Gdy stałam obok niego spojrzałam na obraz, na którym był tylko duży niebieskawy księżyc w pełni. Blondyn odłożył pędzel i paletę na wysoką komodę obok. Skierował się do wyjścia z pomieszczenia. Wzięłam do rąk, czarną jeansową kurtkę, która miała w środku białe futerko i ubrałam ją. Wyszłam z naszego pokoju, a po tym otworzyłam drzwi do sypialni Elijaha. Zobaczyłam pierwotnego śpiącego na łóżku. Nie chcąc mu przeszkadzaća, ani opóźniać mojego wyjścia, zamknęłam drzwi i ruszyłam do wyjścia z domu. Przeszłam korytarz i zeszłam po schodach. Znalazłam się w dużym pomieszczeniu, w którym wczoraj był bal. Na podłodze nadal były runy z mojej krwi. Podeszłam do nich, a gdy byłam już przy nich, wyciągnęłam nad nimi dłonie i wypowiedziałam kilka łacińskich słów, po których wypowiedzeniu, ślady zniknęły.
- Teraz możemy wyjść - spojrzałam na hybrydę stojącą przy drzwiach.
Podeszłam do Klausa. Gdy byłam blisko niego wyjął coś z kieszeni. Spojrzałam na niego zaskoczona. Po co mu chustka?
- Zdjemę ci to gdy dotrzemy na miejsce - powiedział z tajemniczym uśmiechem.
Byłam tym zaskoczona. Oboje nie jesteśmy romantyczni więc z racji tego spodziewałam się że zabijemy kogoś i wyssiemy z niego krew. Odwróciłam się do niego plecami, a on zawiązał mi opaskę na oczach, tak żebym niczego nie widziała. Odwróciłam się z powrotem w jego stronę. Objął mnie jedną ręką, a drugą położył pod moimi kolanami. Podniósł mnie do góry. Oparłam głowę o jego tors. Czułam jak niesie mnie. Po krótkim czasie znowu postawił mnie na nogi. Usłyszałam otwieranie drzwi samochodu, a chwilę potem pomógł mi do niego wsiąść. Zamknął drzwi, a kilka sekund potem otworzył drugie drzwi i sam wsiadł do pojazdu.
**********
Po przejściu kilku ulic weszliśmy do jakiegoś budynku. Słyszałam wiele rozmów co uniemożliwiło mi rozpoznanie gdzie jesteśmy. Wiem tylko tyle, że Klaus nadal gdzieś mnie prowadzi. Zatrzymaliśmy się.- Daleko jeszcze? - zapytałam.
- Nie - odpowiedział krótko.
Poczułam jak jedziemy windą w górę. Kilkadziesiąt sekund potem byliśmy chyba na odpowiednim piętrze, bo zatrzymała się i z niej wyszliśmy. Wampir nadal prowadził mnie gdzieś.
- Uważaj, teraz będą schody - usłyszałam jego brytyjski akcent przy swoim lewym uchu.
Uważnie wchodziłam schodek po schodku. Po tym jak przeszliśmy dwadzieścia trzy stopnie poczułam zimne powietrze na twarzy. Dalej szliśmy, aż Klaus zatrzymał się więc ja też to zrobiłam.
Klaus rozwiązał czarny materiał, a moim oczom ukazał się widok jakiego się nie spodziewałam.
Byliśmy na dachu najwyższego budynku w Mystic Falls. Przed nami stał stolik, na którym leżały dwa kieliszki z butelką wina i dwoma srebrnymi nożami, a obok dwóch krzeseł stała dwójka ludzi z podwiniętymi rękawami.
- Tego się nie spodziewałam - przyznałam z zaskoczeniem.
- Umiem zaskoczyć - pocałował mnie.
Oddałam pocałunek, a potem kolejny i kolejny. Odsunęłam się od niego. Usiedliśmy przy małym okrągłym stoliku.
![](https://img.wattpad.com/cover/170023386-288-k530363.jpg)
CZYTASZ
The Vampire Diaries
Fiksi PenggemarMystic Falls - nadnaturalne miasto, obecnie zamieszkane przez czarownice rodu Bennet, wilkołaki i dwa sobowtóry. Kto jeszcze w nim zamieszka ? Dowiecie się tego później. Poznajcie siostry Gilbert Książka jest w trakcie poprawy