Otworzyłam powoli oczy, szło mi to z dużym trudem. Zaczęłam szybko oddychać. Siedziałam na jakimś krześle. Co jest najgorsze, jestem do niego przywiązana. A w moich ustach jest jakaś szmata. Jestem w jakimś pustym małym domku. I jestem tak głodna, że boli mnie przez to brzuch. Nie wiem co się stało i dlaczego tutaj jestem. Pamiętam tylko potworne zmęczenie i ból głowy. Warknęłam. Cholerne wiedźmy. Ciekawe czego chcą? Zaczęłam się szarpać, ale nie mogłam się uwolnić.
- Obudziła się - usłyszałam kobiecy głos. Po chwili zza moich pleców wyszła czarnoskóra kobieta. Jakaś młoda dziewczyna zdjęła mój pierścień z lapis lazuri, chroniący mnie przed słońcem. Po chwili mój srebrny naszyjnik został zerwany z mojej szyi. One chcą mnie zabić?
- Wyjmij jej to z ust - czarnoskóra wydała polecenie tej młodszej, która wpatrywała się we mnie jakby chciała mnie zabić.
Po chwili wyciągnąła mi tą szmatę z ust.
- Czego chcecie? - zapytałam zła na siebie. Jak mogłam być tak słaba, żeby tego doprowadzić?
Szarpnęłam się jeszcze raz. Te sznury muszą być zaczarowane.
- Zemsty - odpowiedziała ta sama czarownica co wcześniej.
Zemsty na mnie? Ale ja im nic... Ahhh, no tak to zemsta na Kolu. Rozumiem. Czyli co? Zabiją mnie? Okaleczą? Potorturują? Zetną włosy? Nałożą klątwę?
Dwie pozostałe wiedźmy zaczęły podpalać świece i rozstawiać jakieś przedmioty na podłodze. Och, czyli klątwa. Super.
- Co chcecie zrobić? Jakiej zemsty? - patrzyłam to na jedną, to na drugą, to na trzecią. I patrzyłam z trzeciej, na drugą to na pierwszą. Mam nadzieję, że wyjaśnią mi chociaż swój motyw. Byłam miła dla wiedźm w nadziei, że nic takiego się nie stanie, ale przeliczyłam się. No dobrze, nie byłam miła dla Daviny, ale inne wiedźmy też jej nie lubią. Nie lubię jak się mnie ignoruje. Bardzo tego nie lubię. Trochę się boję się tego co mogą mi zrobić, ale nie mogę okazać im strachu.
- Zemsty na Mikaelsonie. Przekaż mu żebry trzymał się z daleka od Daviny.
Po chwili dwie młode dziewczyny ustały po lewej i prawej stronie kobiety. Zaczęły wymawiać zaklęcie. Nie wiem co one robią, ale to boli. Cholernie boli. Z mojego gardła wydobywał się jeden długi i pełny bólu wrzask. Przed ciemnością pamiętam tylko to że krzyczałam.
Otworzyłam oczy. Moja głowa pękała z bólu. Tak samo rany na moim ciele. Nadal byłam przywiązana do krzesła. Dlaczego nie widzę tak dobrze jak wcześniej? I nie słyszę wiatru za tym domem? I dlaczego nie mogę oddychać jak wcześniej? Co one zrobiły? O nie. Pamiętam kiedy tak się czułam. Nie chcę się tak czuć, ja odzywczaiłam się od tego. Minęło tyle czasu. Cholera. Czy one? Nie, nie, nie. To nie możliwe. Chyba, że dokonały niemożliwego. Szarpnęłam się. Tym razem przewróciłam się z krzesłem na ziemię. W wyniku upadku krzesło roztrzaskało się, a ja mogłam swobodnie się poruszać. Po chwili udało mi się rozwiązać ręce i nogi. Zrobiłam to z wielkim trudem, bo nie miałam tyle siły żeby rozwiązać mocne słupły. Zmęczyło mnie to. Denerwuje mnie to że czuję każdą ranę na moim ciele. W końcu wyciągnęłam sobie tą szmatę z ust. Zaczęłam głośno płakać, nie, proszę, ja nie chcę być znowu człowiekiem, nie jestem nim od prawie trzech lat. Tak było dobrze. Próbowałam wstać, ale nie mogłam. Nagle drzwi otworzyły się.
POV Kola
Wróciłem wieczorem do domu. Od razu poszedłem do sypialni, gdzie o tej godzinie powinna być Katherine. Ale jej nie ma. Obraziła się? Wyszedłem z pokoju i zacząłem szukać jej w domu. Ale jej nigdzie nie ma. Wszedłem do kuchni, gdzie był mój brat.- Widziałaś gdzieś Katherine? - wziąłem do ręki kieliszek z krwią.
- Nie. Myślałem, że jest z tobą - spojrzał się na mnie.
Cholera. A co jeśli ona? Zacząłem wypisywać do niej smsy i dzwonić. Spojrzałem na brata znacząco. Albo odeszła, albo coś jej się stało. Ale to pierwsze jest niemożliwe bo jej rzeczy są w naszej sypialni, więc nie mogła odejść. Wyszedłem przed dom. Muszę jej poszukać. Natchnąłem się na wiedźmę.
- Czego chcesz? - patrzyłem się na nią z znudzeniem. Mam lepsze rzeczy do zrobienia niż słuchanie jakiejś czarownicy.
- Mam nadzieję, że twoja dziewczyna lubi być śmiertelna- kobieta odezwała się.
- Co jej zrobiłaś i gdzie ona jest?! - zrobiłem krok na przód.
- Pamiętasz co ostatnio zrobiłeś? To twoja kara za to. Życzę powodzenia na nowej drodze życia.
I zniknęła. Przepadła.
- Pomożesz mi? - spojrzałem na starszego brata.
- Tak - patrzył na mnie.
- Sprawdźmy w miejscu, o którym ostatnio ci opowiadałem.
Wykorzystując wampirzą prędkość, w parę minut znalazłem się na miejscu. Wiem co tu się stało. Zamordowałem parę jej psiapsiółek, wiedźm z kółka czarownic, bawiących się zakazaną magią i wróżeniem z wosku. Razem z Klausem przeszukiwaliśmy każdy domek na tych bagnach. Usłyszałem dziwny dźwięk w jednym z nich i płacz. Szybko znalazłem się przed nim. Otworzyłem drzwi, wyrywając je z zawiasów i rzucając za siebie.
*Pov KATHERINE*
Patrzyłam się na Kola, szybko oddychając. Obolała, próbowałam wstać. On stoi w tych drzwiach i patrzy się na mnie. Tak bardzo cieszę się że mnie znalazł. Patrzę się w jego ciemne oczy. Oboje wiemy co one zrobiły. I nie wiem kto z nas jest bardziej zszokowany. On czy ja?
Podeszedł do mnie, podniósł z podłogi i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego. Położyłam brodę na jego obojczyku. Jestem przerażona.Wiem co Klaus chciał zrobić z Eleną, gdy była człowiekiem. To samo zrobi ze mną? Zostanę jego nowym bankiem krwi?

CZYTASZ
The Vampire Diaries
FanficMystic Falls - nadnaturalne miasto, obecnie zamieszkane przez czarownice rodu Bennet, wilkołaki i dwa sobowtóry. Kto jeszcze w nim zamieszka ? Dowiecie się tego później. Poznajcie siostry Gilbert Książka jest w trakcie poprawy